"Jazda na rydwanie" jak możecie się domyślić już po samej grafice na okładce, powinna być świetna. I nie dziwi mnie też faktycznie po przeczytaniu jej ilość stron, bo jednak takie tematy z reguły są faktycznie rozległe. To co, podpowiem, o czym jest ta opowieść!
Łapcie opis wydawcy:
"Rok 1938, Bydgoszcz. Osiemnastoletni Robert Meissner mieszka ze swoją zgorzkniałą matką, pragnąc w końcu rozpocząć samodzielne, dorosłe życie. Dzięki sąsiadce, pani Anieli, która zawsze ma dla niego czas i słowa otuchy, łatwiej jest mu radzić sobie z trudami codzienności. W końcu nadchodzi moment, na który długo czekał: powołanie do wojska otwiera Robertowi drzwi do nowych przygód, doświadczeń i podróży. Wojenna zawierucha rzuca go w różne części Europy, a zadania, jakie postawi przed nim los, będą niezmiernie wymagającym egzaminem jego dojrzałości.
„Jazda na rydwanie” to epicka, pełna napięcia i emocji powieść, w której wydarzenia historyczne przeplatają się z porywającymi wątkami miłosnymi, a odmalowane z pietyzmem realia życia z czasów II wojny światowej pozwalają przenieść się do świata, którego już nie ma."
Dla mnie najważniejsze było to, że faktycznie zagłębiamy się w czasy, które nie były łatwe dla nikogo. II Woja Światowa była ogromnym wyzwaniem, jak i tragedią dla nas, Polaków, ale w tej książce na szczęście nie zderzycie się po raz kolejny z obozami. Co to, to nie. Na szczęście. Bo ostatnio mamy wręcz wysyp literatury, którą już zaczęto nazywać obozową. Zaraz będą miały swoje półki w sieciowych księgarniach! Tutaj natomiast opowieść została umieszczona w Bydgoszczy więc samo to już jest czymś innym, za co plus. Poznajemy Roberta, któremu przyszło wkroczyć w dorosłe życie i kto by się spodziewał, że dla niego najważniejszym egzaminem z tejże dorosłości będzie powołanie do wojska. Chłopak to traktuje jak przygodę, ale czy można tak to nazwać? Czy przypadkiem w czasie kiedy ludzie są dla siebie wilkami, są brutalni, okropni, a żołnierzom chyba jednak jest najtrudniej, to można traktować służbę, jak przygodę?
Powiem Wam, że główny bohater mnie okropnie irytował. Taki niedojrzały, młody mężczyzna, ale nie w ten uroczy sposób, a wręcz przeciwnie, w irytujący. Mimo to myślę, że jest on tylko jednym z elementów dość ciekawej historii, którą opowiedział autor. Niestety, ja od takiej książki oczekiwałam bardzo dużo. Przy takiej objętości chciałam nie tylko wątku obyczajowego, który dostałam właśnie w postaci relacji Roberta z matką i ogólnie jego pomysłu na życie, ale także zagłębienia się w wojnę, w sprzęt, to co się wtedy działo. Może nawet troszkę chciałam poczytać o wątkach stricte historycznych, a tę ksiazkę nazwałabym studium psychiki głównego bohatera. Ba, nawet jego dzieciństwa. I szczerze? Jedyne, co historyczne w tej powieści, to czas kiedy to wszystko się dzieje, a mogłoby się dziać sto lat wstecz i sto lat w przód i nie byłoby zbyt dużej różnicy.
Podsumowując, po raz kolejny książka została według mnie niesłusznie zakwalifikowana gatunkowo. To obyczajówka historyczna z romansem w tle. Szczerze? Chciałam powieści szpiegowskiej, thrillera historycznego,a dostałam kurczę jasne pieczone... średnią powieść obyczajową. Zawiodłam się bo potencjał był i to ogromny. Język, jakim jest napisana ta książka też jest świetny, ale co z tego, kiedy przez większość książki czekałam aż coś zacznie się dziać!
Puf! Czar prysnął. Będę dalej poszukiwać porządnej powieści detektywistycznej osadzonej w czasach drugiej wojny światowej z nadzieją, że ktoś zrobi studium wynalazków, broni, jakie wtedy były budowane, a nie skupiając się na bohaterze, który może i ma rozbudowaną osobowość, ale to tylko młody chłopak, jak miliony wtedy innych. Bo tak, wtedy takich mężczyzn było bardzo dużo.
Wydawnictwu Novae Res dziękuję za egzemplarz, a ode mnie leci 5/10 gwiazdek.