Nie mamy wpływu na to, kim są nasi rodzice…
„Krwawe wino” Erica Spindler
wyd. G+J
rok: 2011 (wersja kieszonkowa)
str. 496
Ocena: 5/6
Czasem do książki przyciąga nas okładka. Czasem niewypowiedziana tajemnica ukryta w tytule powieści. Kiedy indziej czytamy tekst z obwoluty danej lektury i zaczynają świerzbić nas dłonie. Chcemy, po prostu musimy, już, teraz, zaraz przeczytać daną pozycję. Czasem do lektury, po którą sięgamy, przekonuje nas osoba samego autora, kiedy indziej pochwalne lub, odwrotnie, niepochlebne recenzje danej książki. Zdarza się, że do utworu zachęca nas po prostu wszystko, albo nie zachęca nas zupełnie nic, ale i tak sięgamy po daną powieść. Bywa również i tak, że zachodzą wszelkie przesłanki, by daną książkę przeczytać, a my tego nie robimy. Stajemy okoniem i mówimy głośne NIE. Co świat to obyczaj, co czytelnik to inne priorytety, co powieść to zgoła inne podejście.
Co sprawiło, że sięgnęłam po „Krwawe wino” Erici Spindler? Dlaczego akurat ta pozycja i czemu akurat teraz? Co było moim motorem do działania? W którym momencie poczułam dziwne dreszcze rozchodzące się od ramion w dół, w kierunku dłoni sięgających po książkę? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Zaszło tyle przesłanek zachęcających mnie do wspomnianej lektury, że w pewnym momencie już po prostu nie było odwrotu. Książkę musiałam przeczytać i tyle. No i przeczytałam w tempie iście ekspresowym. By poznać zakończenie zarwałam noc. I powiem Wam tylko, że warto było nie spać. A czemu? Do tej tajemnicy spróbuję uchylić Wam drzwi w mojej recenzji. Liczę, że to co przedstawię, zachęci Was do lektury.
Życie Alexandry Clarkson nigdy nie było usłane różami. Przynajmniej niczego takiego kobieta sobie nie przypominała. Odkąd pamięta wychowywała ją matka, która każde pytanie Alex o ojca zbywała milczeniem lub sformułowaniem „nie mam pojęcia”. Alexandra nigdy nie zaznała więc szczęścia, jakie dać może posiadanie pełnej rodziny. Z biegiem lat Alex coraz trudniej było się pogodzić z tym, jak poukładało się jej życie. Egzystencji kobiecie nie ułatwia również sama matka, która od lat cierpi na dwubiegunową psychozę afektywną, w związku z czym często popada w stany maniakalno-depresyjne. To przede wszystkim z tego powodu jej artystyczna kariera nigdy nie miała okazji rozkwitnąć. Patsy niszczyła wszystkie rozpoczęte przez siebie prace jeszcze nim je ukończyła. Alexandra radziła sobie z tym wszystkim na swój własny sposób. W trakcie studiów zakochała się w jednym z profesorów, którego szybko poślubiła. Niemal równie szybko rozwiodła się z Timem, ponieważ mężczyzna miał problem z dochowaniem wierności żonie. Jakby tego było mało, Alex od lat dręczą koszmary, które ostatnimi czasy przybrały na sile i wyrazistości. Jakby coś chciało z niej wyjść. Jakby zapomniane wspomnienia chciały o sobie przypomnieć. Pewnego dnia kobieta odbiera niepokojący telefon od matki, co zmusza ją do natychmiastowych odwiedzin u Patsy. Niestety zjawia się za późno, bo kobieta już nie żyje. To jednak nie koniec nieszczęść w życiu Alex, bo niedługo po śmierci matki odbiera kolejny telefon, który sprawia, że wszystko co o sobie wiedziała i wszystko co wiedziała o swojej matce, było kłamstwem. Wychodzi na jaw, iż Alexandrze brakuje pewnych bardzo istotnych wspomnień i by je odzyskać, wyrusza w niebezpieczną podróż w przeszłość. Co przyniesie jej ta specyficzna wycieczka? Czego o sobie, o swojej matce i o swoim dawnym życiu dowie się dziewczyna? Jak to wpłynie na postrzeganie przez nią rzeczywistości? Czy będzie w stanie się z nią pogodzić? O tym przekonać będziecie się mogli, jeśli sięgniecie po powieść Erici Spindler zatytułowaną „Krwawe wino”.
Jak wspomniałam już wcześniej zaszło wiele przesłane, które zachęciły mnie do przeczytania tej powieści. I cieszę się, że one wystąpiły, bo dzięki temu miałam okazję poznać burzliwe losy Alexandry i jej tajemniczej rodziny.
Nieskomplikowany język, dobrze skonstruowane dialogi i bardzo realni bohaterowie, to tylko kilka zalet omawianej książki. Czyta się ją niemalże jednym tchem a fabuła wciąga już od pierwszych zdań. Autor zmusza czytelnika do nieustannej gimnastyki umysłu. Gdy już wydawać by się mogło, że rozwiązanie zagadki jest na wyciągnięcie ręki, wszystko rozsypuje się w drobny mak i poszukiwanie odpowiedzi należy zacząć od początku. I tak to się toczy, bez końca, aż do ostatnich stron powieści, gdzie poznajemy rozwiązanie, ale… czy znajdujemy odpowiedzi na wszystkie pytania, które nasunęły się nam podczas lektury? Niekoniecznie. Mnie na przykład, wciąż dręczy kilka pytań, na które zapewne nigdy odpowiedzi nie poznam.
Książkę oceniam bardzo dobrze i znajduje się ona wysoko w rankingu ostatnio przeczytanych pozycji. Ani przez chwilę nie wątpiłam, iż taka historia mogłaby się komuś przytrafić. Pomimo tego, iż bohaterka niejednokrotnie postępowała, delikatnie mówiąc głupio, nigdy mnie to nie raziło. Jej postępowanie było po prostu logiczne. Sama zapewne postąpiłabym na jej miejscu bardzo podobnie.
Reasumując powiedzieć muszę, że powieść ta, przynajmniej według mnie, ma tylko jeden minus. Kończy się. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak polecić Wam tę lekturę.