Śledczy wciąż nie mogą odnaleźć zabójcy prostytutek, który igra z nimi od pierwszego tomu. Dochodzi do nagłego zwrotu w śledztwie, gdyż sprawca zgłasza się sam. Jest nim Antoni Madej. W zeznaniach ujawnia kolejną ofiarę, zna szczegóły zbrodni, ale Gabi nie daje wiary jego słowom.
Po śmierci Klimka Michalski dostaje nowego partnera Mariolę Kruk. To z nią zacznie śledztwo w sprawie seryjnego zabójcy prostytutek.
Do Gabi zgłaszają się rodzice Lisa, którzy chcą zgłosić zaginięcie syna. Tymczasem prokurator i patolog Lisak otrzymują listy z pogróżkami.
Tym razem zacznę od podsumowania. W mojej ocenie poprzednia część była najsłabsza, ta jest najlepsza z cyklu o prokurator Gabrieli Sawickiej. Ale... jest to "ale"...
Dlaczego uważam, że ta część była najlepszą? Bo historia z tego tomu, choć była kontynuacją, była najbardziej intrygująca, najbardziej zionęła zagrożeniem dla bohaterów, była najbardziej doprecyzowana i miała najmniejszą ilość błędów.
Ale...
Początkowo powieść dość długo się rozkręcała. Tu też została umieszczona monotematyczna postać Marioli Kruk. Nowa partnerka Michalskiego negowała wszystko. Z wielkim niezadowoleniem wykonywała swoje obowiązki, do których Rafał musiał ją ciągle upominać, namawiać, przekonywać. Strasznie irytowała mnie ta postać. Zadawałam sobie pytanie, kiedy w końcu bez gadania i narzekania weźmie się za swoją robotę. Brawo, Autorko, stworzyłaś bardziej irytującą postać od Gabi.
"Ale" numer 2: Początkowo zapomniałam, że pisarka lubi powtarzać to samo, tylko innymi słowami. Przypomniała mi o tym po piątej, takiej samej, konwersacji między Michalskim a Kruk. Nie do wiary, żeby jakiś facet miałby na tyle cierpliwości, żeby tłumaczyć jak dziecku, że to Gabi jest prokuratorem prowadzącym śledztwo, więc wydaje polecenia, a oni mają je wykonywać. To podobno była doświadczona już policjantka, więc powinna wiedzieć, pod kogo podlega. Żeby nie było, że się czepiam, tych podobnych do siebie dialogów było ze 20. Ustały dopiero po ujawnieniu niezbitych dowodów.
Kolejne "ale" dotyczy samej Gabi. Była na tyle lekkomyślna, by spisać w notesie pytania dotyczące zbrodni, której się dopuściła. Dziecinny błąd, który miał na celu ujawnienie poczynań prokurator. Bardziej banalnego pomysłu chyba nie dało się stworzyć.
Następne "ale" to postać Rafała Michalskiego, policjanta ze sztywnym kręgosłupem moralnym. Wciąż bił się z myślami co ma zrobić z rewelacjami, które odkrył, rozważał przekroczenie granicy, do której jednocześnie nawet się nie zbliżał. Od pierwszego tomu blokowały go procedury i moralność, która doprowadziła do nieufności Gabi wobec niego. Tym razem postanowił zachować się wbrew sobie. W moim odczuciu takie momenty, które zdarzały się też w poprzednim tomie, sprawiały, że postać stawała się niespójna.
Jeszcze jedno "ale" - Policjanci kilka razy przekazali sobie informację o chorobie wnuka Madeja, żeby wpaść na to, na co każdy czytelnik wpadł zaraz po przeczytaniu o niej. Bystrzachy...
Dopiero po wyboistym początku powieść nabrała tempa i rumieńców. Finał sprawia, że nie sposób nie sięgnąć po kolejny tom. Zdaje się, że bohaterowie wpadli w sidła własnych intryg i nie będą w stanie wyrwać się z nich bez obrażeń. Stawianie korzyści społecznej ponad moralność i postępowanie zgodne z prawem może im się odbić czkawką i nie pozostaną bezkarni. No i co tu dużo mówić... Bardzo polubiłam Gabi, z jej niekonwencjonalnymi metodami pracy i szlachetnego, bohaterskiego Michalskiego. Już wypatruję kolejnej części.
Abstrahując od fabuły mam też zastrzeżenie do wydawnictwa, które w opisie ujawniło wydarzenia z końcowych rozdziałów.