Dzień, w którym umarłam recenzja

Nie taki Diabeł straszny jak go malują.

Autor: @Amarisa ·4 minuty
2014-10-06
Skomentuj
1 Polubienie
Diletta Mair od zawsze była inna niż reszta jej rówieśników. Nie tylko ze względu na heterochromię, wadę genetyczną wywołującą różnobarwność tęczówek, ale głównie z powodu pewnego daru - choć ona uznaje go za przekleństwo. Od dziecka jest wrażliwa na obecność bytów niematerialnych. Nie tylko je widzi, ale również czuje i słyszy. Na co dzień zmuszona jest się pilnować, aby niczym nie zdradzić się przed bliskimi jej osobami, a także samymi duchami, które stają się dość nieprzyjemne, jeśli zauważą, iż żywa osoba potrafi je dostrzec. Do tej pory świetnie jej się to udawało, ale pewnego dnia wydarzyło się coś, co zapoczątkowało lawinę zdarzeń prowadzących do zaskakującego finału. Diletta umiera, lecz zamiast zaznać obiecanego wiecznego spoczynku, trafia do Panteonu będącego siedzibą demonów jako jedna z nich. Odtąd nic nie jest takie, jakie być powinno. Anioły, te cudowne, nieskalane istoty mające chronić ludzkość przed zakusami Szatana, okazują się być bezlitosne i brutalne, a spotkanie z nimi niechybnie kończy się śmiercią, tą ostateczną, prowadzącą do tego, że jedyne, co czeka człowieka w "niebie" to nicość, niebyt... Tymczasem Diabeł i jego dziatwa nie są takie straszne jak je malują. Tu przynajmniej można liczyć na drugą szansę, kolejne życie - jakie by ono nie było. Tylko czy Diletta odnajdzie się w tym nowym, jakże obcym dla niej świecie?

"Dzień, w którym umarłam" to debiut literacki Belen Martinez Sanchez, młodziutkiej hiszpańskiej pisarki, laureatki konkursu literackiego na najlepszą powieść młodzieżową. Jej głównymi bohaterami są wspomniana już Diletta oraz Alois Petersen, kolega z jej klasy, którego dziewczyna niezbyt lubi. Jest on bowiem arogancki, złośliwy, impertynencki, egoistyczny, bufonowaty, uważający siebie za lepszego od innych. Jednak przy wszystkich jego wadach nie da się zaprzeczyć, iż odznacza się prawdziwym geniuszem niespotykanym u większości ludzi. To właśnie losy tych dwojga śledzimy w powieści. Przewrotny los doprowadził do tego, że tych dwoje, zupełnie wbrew sobie, zostało ze sobą związanych. Jak łatwo można się domyślić, gdyż jest to typowy motyw współczesnych młodzieżówek, pomiędzy nimi powoli zaczyna kiełkować cieplejsze uczucie. Oboje jednak zupełnie nie rozumieją, co się z nimi dzieje (co dla mnie osobiście było zupełnie niezrozumiałe, wręcz absurdalne). Nie potrafią, wręcz nie chcą, ani nazwać, ani też przyznać się do targających nimi emocji (przez co niejednokrotnie ich zachowanie bardzo mnie irytowało). Ów wątek miłosny stanowi podwalinę dla całej historii opowiedzianej przez autorkę

Drugim motywem powieści jest odwieczna walka pomiędzy Aniołami i demonami, które tutaj noszą miano Lilim - od imienia pierwszej żony Adama, Lilith. Muszę przyznać, że spodobało mi się to odwrócenie ról. Anioły jako te złe, a demony... choć dobrymi bym ich może nie nazwała, to z pewnością są o wiele lepsze od ptaszydeł, jak zwą swych anielskich przeciwników. W pewien sposób było to dla mnie nowe doświadczenie. Do tej pory czytałam zaledwie kilka powieści, w których bohaterami były anioły i demony. Łatwo można się domyśleć, że za każdym razem ich role były standardowe - ci pierwsi stanowili wcielenie piękna, czystości i dobra, drudzy zaś byli ich lustrzanym odbiciem, istotami rodem z sennych koszmarów. Konflikt tych dwóch stron ukazany został przez autorkę całkiem ciekawie i przekonująco. Miłym zaskoczeniem było dla mnie pojawienie się pewnego, jakby to nazwać, elementu, który jeszcze bardziej namieszał w i tak już zaognionych relacjach pomiędzy aniołami i demonami. To coś sprawiło, że z jeszcze większym zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów zastanawiając się, jak to wszystko się zakończy, w obliczu TAKICH rewelacji.

Książka "Dzień, w którym umarłam" to całkiem niezły debiut literacki Sanchez. Gdyby autorka bardziej się postarała i dopracowała głównych bohaterów, zwłaszcza ich wzajemne relacje, mogłabym ją nazwać nawet bardzo dobrą lekturą dla młodzieży. Mamy tu opowiedzianą całkiem ciekawą historię, choć z oklepanym tematem. Niemniej jednak całość jako taka ma ręce i nogi, nie ma chaosu, który przytrafia się wielu debiutującym pisarzom. Sanchez pisze lekko, zrozumiale, prosto - językiem typowym dla nastoletnich czytelników, bez zbędnych udziwnień, dłużyzn, rozwlekłych opisów i rozbudowanych dialogów. Od razu zaznaczę, iż jeśli szukacie czegoś ambitnego czy na długo zapadającego w pamięci, to niestety nie pod tym adresem. Dzieło Sanchez to taka typowa książka na jeden, może dwa wieczory, idealna, aby się rozerwać i odprężyć. I w tym kontekście wypełni swe zadanie. W każdym innym niestety polegnie. Niemniej jednak spędziłam przy niej miło czas. Nie żałuję, że zdecydowałam się na jej lekturę. Komu mogę ją polecić? Z pewnością osobom lubującym się w gatunku, jakim jest paranormal romance, oraz wszystkim tym, którzy mają słabość do aniołów i demonów. A że i ja do nich zdecydowanie należę, dlatego też sięgnęłam po "Dzień, w którym umarłam".

Moja ocena: 4/6

Moja ocena:

Data przeczytania: 2014-10-06
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień, w którym umarłam
Dzień, w którym umarłam
Belén Martínez Sánchez
7/10

Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zdarza się, że koniec to dopiero początek. Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę ...

Komentarze
Dzień, w którym umarłam
Dzień, w którym umarłam
Belén Martínez Sánchez
7/10
Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zdarza się, że koniec to dopiero początek. Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Jak wiecie ( czy nie wiecie ) mam słabość do okładek ☺️ Ta mnie też zahipnotyzowała ! I na dodatek ciekawy temat ( jakich wiele ) anioły i demony - ale w innej wersji. Tytuł książki "Dzień w którym u...

@wybrana84 @wybrana84

Powieść autorstwa Belén Martínez Sánchez, według informacji na okładce pokochały miliony nastolatków w USA. Byłam bardzo ciekawa czy i ja po jej lekturze będę miała podobne odczucia, ponieważ powieśc...

@posredniczkaa @posredniczkaa

Pozostałe recenzje @Amarisa

Biedny Tom już wystygł
Biedny, oj biedny...

"Kto powinien sięgnąć po tę powieść? Może i się powtórzę, gdyż pisałam o tym przy okazji omawiania poprzednich tomów, ale w tym wypadku powinno zostać mi to wybaczone – b...

Recenzja książki Biedny Tom już wystygł
Pod gwiazdami Smoka
Detektyw Murdoch znów ma pełne ręce roboty!

"Kto powinien sięgnąć po tę książkę? Miłośnicy kryminałów, zwłaszcza tych retro. Amatorzy detektywistycznych zagadek rozwiązywanych w starym, dobrym stylu. Pasjonaci spra...

Recenzja książki Pod gwiazdami Smoka

Nowe recenzje

Śmierć z zerem na koncie
Ciekawa książka
@Izzi.79:

Już od dawna wiadomo, że bez pieniędzy nasze życie jest ciężkie i nieciekawe. Dlatego musimy pracować by godnie żyć. Je...

Recenzja książki Śmierć z zerem na koncie
Krwawe przeznaczenie
Smoki, smoki, więcej smoków!
@maitiri_boo...:

„Smocze kryształy: Krwawe przeznaczenie” to kontynuacja jedynej w swoim rodzaju serii Joanny Karyś, która już od pierws...

Recenzja książki Krwawe przeznaczenie
Dni krwi i światła gwiazd
Kontynuacja lepsza od pierwszego tomu!
@Radosna:

Na początku tego roku Laini Taylor zachwyciła mnie swoją książką pt. ,,Córka dymu i kości". Historią napisaną ponad 12 ...

Recenzja książki Dni krwi i światła gwiazd
© 2007 - 2024 nakanapie.pl