Każdy z nas lubi czasem wracać myślami do czasów swojej młodości. Pamiętamy, jak z utęsknieniem czekaliśmy na wymarzone wakacje, wspominamy przyjaźnie i pierwsze miłości na śmierć i życie. O tym jest właśnie ta książka. O wakacyjnej miłości. Ale nie tylko. To także opowieść o dojrzewaniu, trudnych życiowych wyborach i o miejscach, najważniejszych na świecie. "Przyjechałaś, pojedziesz.. jak zawsze" Urszuli Słowik umiejscowiona jest w Krainie Wygasłych Wulkanów na Dolnym Śląsku - w Świerzawie.
Ula każde wakacje spędza w Świerzawie. To jej rodzinne strony. Przyjeżdża do rodziny, pomaga w polu i w sadzie, a w wolnych chwilach spotyka się z Ryszardem, przystojnym brunetem o wyrazistej urodzie. Chłopak jest w niej szaleńczo zakochany i nalega na codzienne spotkania. Po pewnym czasie Ula czuje się przytłoczona jego zaborczością, czuje, że nie ma przestrzeni, ani czasu na swoje osobiste sprawy, takie jak spotkanie z koleżankami czy nawet na zakupy.
"Bardzo lubiłam spotykać się z Ryszardem, cieszyły mnie te spotkania. Taka piękna wakacyjna miłość. Z czasem zaczęłam się jednak czuć jak w złotej klatce, brakowało mi po prostu powietrza."
Ula i Ryszard spotykają się codziennie. Spacerują po Świerzawie, przesiadują na kamiennych schodach albo na ulubionej ławeczce. Lubią też dalsze eskapady na pobliskie lasy, łąki i wzgórza. Gdy Ula chce sobie zrobić wolny dzień od spotkania, Ryszard od razu wpada we wzburzenie. Bo najchętniej chciałby mieć dziewczynę ciągle przy sobie.
"Ciągle za tobą tęsknię, ciągle mi ciebie brakuje, ciągle mi ciebie za mało i za mało..."
A Ula zawsze wyjeżdża, ale w każde wakacje wraca... Czy wakacyjna miłość przetrwa próbę czasu? Czy odległość 300 km nie okaże się barierą nie do pokonania? Jak potoczą się losy Uli i Ryszarda?
Akcja toczy się w różnych przedziałach czasowych, poznajemy Ulę jako młodą dziewczynę, ale także jako dojrzałą kobietę. Tłem tej historii jest piękna miejscowość na Dolnym Śląsku - Świerzawa. Autorka wspomina także inne okoliczne miejscowości, takie jak Wielisławice ze słynnymi skalnymi słupami, zwanymi Organami Wielisławskimi, Nowy Kościół, Sokołowiec czy Starą Kraśnicę. Dostarcza czytelnikowi całkiem sporą garść informacji krajoznawczo-turystycznych, podlanych aromatycznym sosem bardzo ciekawych legend, np. o porwanej Kunegundzie, ukrytym skarbie czy o tajemniczym pustelniku.
Powieść napisana jest przyjemnym, dobrze czytającym się językiem. Autorka wplata w fabułę piękne wiersze, co jest dodatkowym smaczkiem tej lektury. Pozwoliłam sobie zamieścić jeden, ponieważ szczególnie mi się spodobał.
"Mówisz
Gdybyśmy byli razem
przynosiłbym rano
bułki i mleko
Mielibyśmy
wspólne drzwi
wspólne światło
wspólną noc.
Lecz dzielą nas
klucze
schody
mieszkania
oczy mężczyzny
oczy kobiety
nawet płacząca wierzba na podwórku
pod którą nam nie wolno się całować.
Mówisz
Jesteś dla mnie
jak wschód słońca
żeby go zobaczyć
odwracam się od ludzi plecami". (M. Hillar, "Mówisz")
"Przyjechałaś, pojedziesz...jak zawsze" Urszuli Słowik to poruszająca opowieść o ludzkich relacjach. Takich, które pozostawiają ślad w duszy na zawsze. Polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.