Tematyka książki nie należy do łatwych. Mimo tego, że zaczyna się wręcz bajkowo, dalej jest już mniej kolorowo i wesoło. Problem niepłodności czy też bezpłodności jest coraz powszechniejszy. Z roku na rok dotyka więcej par. I ten kto nigdy o to się nie otarł, powinien sięgnąć właśnie po tę książkę, by już więcej nie zadawać głupich (tak, głupich!) pytań – dlaczego nie chcecie mieć dziecka.
W książce znajdziemy różne postawy i charaktery – jak to życiu. Są osoby, które nie mają za grosz wyczucia i zrozumienia, które potrafią z premedytacją wbić szpilę po samo serce; są też osoby empatyczne, które są jak miód na to zranione serce. Ale są też takie, które nieświadomie, bezmyślnie i bez zastanowienia palną to wiszące w powietrzu pytanie ‘dlaczego…’.
Towarzyszymy głównej bohaterce od samego początku, kiedy poznaje miłość swego życia, wychodzi za mąż i snuje plany, o domu, rodzinie, o dziecku. Jednak życie weryfikuje te plany… Wszystko idzie nie tak, jak powinno. Jednak los podsuwa coraz to inne rozwiązania.
Gdyby ktoś zapytał, o czym jest ta pozycja, nie mogłabym powiedzieć, iż jedynie o problemach z zajściem w ciążę. To dobry poradnik, jak zrozumieć osoby borykające się z tą przypadłością, a także świetny obraz tego, że tak naprawdę tam gdzie jest wielka miłość i szczere chęci, można wiele. I że walczyć trzeba, dopóki starczy sił.
Może i ta książka nie wniosła nic nowego do mojego życia, ale pozwoliła uświadomić sobie, że to, co przechodzi kobieta, która pragnie mieć dziecko, a mieć go nie może, jest naturalną reakcją. Jest ból i żal, czasem siła do kolejnej walki, a potem rezygnacja i rozgoryczenie. Milion myśli, poszukiwanie rozwiązań, ale też poddawanie się i powstawanie. Bo tak naprawdę te kobiety są stworzone z siły i miłości i zrobią naprawdę wiele by osiągnąć upragniony cel… Cel, który można osiągnąć na wiele sposobów.
Tak, ten problem dotyczy również mnie, dlatego tak ochoczo zabrałam się do przeczytania książki Pani Anity Miller. I wiecie co? Poczułam, że nie jestem odosobniona w swoich często czarnych myślach. Uświadomiłam sobie, że dopóki jest nadzieja, warto walczyć, lecz kiedy już jej brak, trzeba odpuścić. A co najważniejsze, nie wolno zapomnieć o tym, co najważniejsze – o miłości. Do siebie, do partnera i do życia.
8/10