„Czasami przeszłość dopada nas dokładnie wtedy, kiedy wydaje nam się, że już nigdy nas nie znajdzie. Wchodzi nieproszona, otula niechcianymi wspomnieniami, obezwładnia strachem.”
Rozpoczynając przygodę z Pensjonatem na Wzgórzu, nie spodziewałam się, ze będzie mi później tak ciężko rozstać się z bohaterami i cała tą historią! Książki Aleksandry Rak zajmują szczególne miejsce w moim serduszku, bowiem każda z nich trafia do niego bez problemu, rozrywa je na kawałki, a na końcu zakleja je plastrem, przez co pozostawia po sobie naprawdę spory ślad i nie daje o sobie zapomnieć. Wszystkie historie, które czytałam spod pióra autorki, wywołały we mnie cała masę emocji, które za każdym razem obezwładniły mnie do tego stopnia, że po ich zakończeniu, ciężko mi było się pozbierać. Ale pomimo to, czułam się naprawdę usatysfakcjonowana, przeczytaną przez mnie lekturą. Tak było i tym razem… „Nowe początki” wycisnęły ze mnie łzy i pozostawiły kaca książkowego, którego ciężko było się pozbyć…
„Nowe początki” to trzecia część serii obyczajowej „Pensjonat na wzgórzu”, a jednocześnie ostatnia część niesamowitej historii o trzech siostrach, które po latach znów się spotykają. A to za sprawą słabego serca ich ojca, który pewnego dnia trafia do szpitala. Na szczęście Ludwik wychodzi z tego cało, a siostry postanawiają pomóc mu w prowadzeniu pensjonatu. Jeśli czytaliście poprzednie części, to doskonale wiecie, z jakimi problemami zmaga się każda z sióstr i jak radzą sobie z nowymi obowiązkami. Zakończenie poprzedniego tomu wywołało we mnie szok i niedowierzanie. Tajemnica, która ujrzała światło dziennie, były niezwykle szokująca. W „Nowych początkach” tak jak sam tytuł wskazuje, Patrycja, Martyna i Klaudia będą próbowały rozwiązać swoje własne problemy i zacząć wszystko od początku. Ale czy im się to uda, w momencie gdy Martyna wciąż ma nierozwiązaną sprawę z matką, która ją zostawiła i wyjechała zagranicę, Patrycja nie potrafi postawić na swoim, a Klaudia tęskni za Markiem, który wyjechał bez jakichkolwiek wyjaśnień?
Na samym wstępie, chce napisać, że okładki do całej trylogii są urzekająco piękne! Nie mogę się na nie napatrzeć, a na półce wyglądają po prostu cudownie. Wydawnictwo dragon i pani Aleksandra Bartczak, zrobili mega robotę! Historia stworzona przez autorkę, łapie za serce, jest niezwykle życiowa, przez co wydarzenia w niej zawarte odczuwa się całą sobą. Ja nie wiem, jak autorka to robi, ale ja za każdym razem przy czytaniu jej książek, mam wrażenie jakbym siedziała wśród bohaterów i oglądała ich na żywo. Co więcej, każda ich radość, wywołuje uśmiech na mej buzi, a każdy dramat doprowadza do szybszego bicia serca i zaciskania pięści. Zdecydowanie Ola wie, jak przemycić emocje do swoich historii. I choć książka wydaje się naprawdę niepozorna, tak wierzcie mi, nieraz odczujecie całą masę uczuć, przez co od książki nie oderwiecie się nawet na chwilę. No jak ja się na niej popłakałam, to już chyba coś znaczy :p bo mnie mało która książka doprowadza do łez. Ogromnie mi ciężko pożegnać się z bohaterami Pensjonatu i ubolewam, że ich historia dobiegła końca, jednakże nieraz do nich wrócę, bo do takich książęk naprawdę warto wracać! Polecam Wam całą serię całym sercem, a autorce życzę kolejnych świetnych książek, na które już czekam z niecierpliwością!