Marta, główna bohaterka książki to dziewczyna, z którą mogłoby się utożsamić wiele z nas. Wystarczył jeden deszczowy, jesienny wieczór i jej życie zmieni się na zawsze. Tego wieczoru los postawił na jej drodze małego chłopca, Adriana, który błąka się po podwórku. Marta zabiera chłopca do siebie. Kiedy jednak chłopak trafia do rodziny zastępczej, w której jest nieszczęśliwy, Marta podejmuje decyzję, że chce zabrać chłopca do siebie, dać mu dom i uczucia jakich on potrzebuje. To właśnie ta decyzja zmienia wszystko, w pracy Marta zaczyna zawalać swoje obowiązki, jej związek się rozpada, a dziewczyna zostaje rzucona na głęboką wodę obowiązków macierzyńskich, które momentami zaczynają ją przerastać. Jakby tego było mało, na horyzoncie pojawia się długo niewidziany ojciec, który wprowadza sporo zamieszania w życiu Marty.
Ta historia pokazuje kobietę, która nad własne wygody postawiła dobro małego chłopca. To każe czytelnikowi postawić sobie pytanie o to jak sam zachowałby się w takiej sytuacji, czy w czasach, w których większość odwraca głowę od problemów, sam potrafiłby wziąć na siebie odpowiedzialność za życie małego człowieka, tak gorzko doświadczonego przez życie. Autorka przedstawia też wszystkie konsekwencje takich decyzji oraz wszelkie ryzyka i niebezpieczeństwa, co nie pozwala przejść obok tej historii obojętnie.
Książka "Kolorowe szkiełka" to niezwykle wzruszająca historia kobiety, która potrafiła przedłożyć dobro małego chłopca ponad swoje potrzeby i pragnienia, i choć przyjdzie jej cierpieć z tego powodu nie raz, to jej postawa jest pełna empatii i oddania, wręcz godna podziwu.
Ta książka jest wielowymiarowa, bo dotyka wielu rodzajów relacji: matka-syn, chłopak-dziewczyna, ojciec-córka i ukazuje ich złożoność, pokazuje, że w takich relacjach nic nie jest biało - czarne, są one raczej jak szkiełka witrażu - niezwykle barwne i kolorowe, dobrze poskładane w całość, mogą tworzyć piękny obraz, który cieszy nie tylko oko, dodatkowo jeżeli wpuścić w te relacje trochę światła to efekt będzie jeszcze piękniejszy.
To również opowieść o przebaczaniu i dawaniu drugiej szansy. To czy ktoś jest wart drugiej szansy, jest mniej istotne, ważne jest czy potrafi ją wykorzystać.
Marta budzi niezwykle pozytywne uczucia, czytelnik kibicuje jej cały czas i przeżywa każdą jej porażkę, ale też cieszy z każdego sukcesu czy kroku naprzód. Jej historia wzrusza, wywołując łzy na końcu. Sama zadawałam sobie pytanie, o ile świat byłby piękniejszy gdyby więcej było ludzi, którzy potrafią poświęcić tak wiele w imię pomocy tym maluczkim.
Gratuluję autorce, a książka może stanąć na półce obok powieści Magdy Kordel, Kasi Michalak, czy Anny Ficner- Ogonowskiej, to bardzo zbliżone klimaty i ta sama przyjemność czytania...
Choć to było moje pierwsze spotkanie z Mirosławą Kareta, to na pewno nie ostatnie, jej styl jest niezwykle klimatyczny, a obraz Starowiślnej jak z moich młodzieńczych wspomnień, prawdziwe cudeńko.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl