Na książkę składają się trzy eseje napisane w oparciu o wykłady i odczyty autora z lat 2001-2012, zawierające jego spostrzeżenia i refleksje na temat żydowskiej kultury i jej dziedzictwa, nastrojów społecznych oraz sytuacji politycznej Izraela początku XXI w. Recenzja jest właściwie streszczeniem wykładów Oza, ale uznałam, że warto je napisać dla tych, którzy chcieliby poznać przemyślenia pisarza w kilku ważnych kwestiach, a może potem i samodzielnie je pogłębić?
* Do fanatyków
W pierwszym eseju, napisanym tuż po ataku na nowojorskie WTC, Amos Oz zastanawia się nad naturą fanatyzmu i sposobami jego powściągnięcia.
Zdaniem autora fanatyzm, zjawisko starsze od wszelkich ideologii, jest częścią ludzkiej natury, a nie wynalazkiem radykalnego islamu. Wyrosły z jego korzeni współczesny terroryzm jest walką tych, dla których racja jest ważniejsza niż życie, z tymi dla których życie jest wartością podstawową. Uważa, że nawet kontrowersyjne wartości wyznawane przez jednych (np. świat Zachodu) nie mogą być usprawiedliwieniem dla fanatycznej przemocy drugich. Zauważa, że współczesny fanatyzm całkiem niedawno zyskał nowy składnik - wstręt do drugiego człowieka, tak łatwo obarczanego winą za "różne" zła tego świata. Przestrzega tych, którzy nie potrafią stopniować zła i z tego powodu bardzo szybko mogą stać się jego sługami.
Ale kim jest fanatyk? Jak go rozpoznać? Autor opisuje go tak:
1. Fanatyk boi się zmienić, a wszelką zmianę traktuje jak zdradę.
2.Woli 'czuć' niż 'myśleć', a jego wyobraźnię rozpala śmierć - własna i cudza.
3.Rezygnuje ze swobody myślenia, wyboru i namysłu.
4.Pragnie zmieniać innych aby żyli tak jak on, otwierać im oczy, samemu nie posiadając własnego "ja".
5.Za W. Churchillem "...to ktoś, kto nie chce zmienić zdania i nie chce zmienić tematu." (s. 18)
6."Jako fanatyka określa cię nie siła głosu, lecz przede wszystkim poziom twojej tolerancji - lub jej brak - dla głosów przeciwnych". (s 13)
Zdaniem Oza postępująca na świecie masowa infantylizacja ludzi (będąca w interesie elit politycznych i finansowych) przyczynia się do wzrostu fanatycznych postaw. Z powodu zacierającej się granicy między polityką a rozrywką oraz skrzywionej roli mediów będących właściwie już gałęzią show-biznesu, obserwuje się powszechną i dobrowolną rezygnację ludzi z myślenia. To modne dzisiaj pragnienie przeżycia życia wyjątkowo, zyskania szerszego uznania i komplementów w stylu "zajebisty" nie przyczynia się do wytworzenia atmosfery namysłu intelektualnego.
Autor twierdzi, że fanatyzm jest chorobą zakaźną, u podstawy której leży zwykle jakaś idea i aby jej przeciwdziałać potrzebne jest remedium w postaci kontridei - bardziej przekonującej obietnicy lub humoru (!). To ostatnie antidotum szczególnie mi się spodobało, bo "nawet jeżeli jesteś naprawdę wspaniały, nieskazitelny i masz całkowitą rację - dobrze, żeby zjawił się choć na chwilę jakiś chochlik, psotny diabełek, który mrugnie okiem i obśmieje tę twoją absolutną rację, nieskazitelność, to, co święte i wzniosłe ponad wszelką wątpliwość, i popastwi się odrobinę nad powagą i wzniosłością, które aż się przelewają przez brzegi. " (s. 25)
" Stawić czoło fanatyzmowi nie oznacza unicestwić wszystkich fanatyków, lecz raczej uważnie zająć się tym małym fanatykiem, który kryje się, mniej lub bardziej, w duszy wielu z nas; oznacza też pożartować trochę z własnych wykrzykników. " (s. 26) Wydaje się dość proste, prawda?
* Światła, nie światło
Esej zawiera przemyślenia autora nad żydowskością jako kulturą, tym co w niej przebrzmiało i tym, co pozostaje aktualne.
Jak widzi Żydów Amos Oz? Jego zdaniem Żydzi mają w sobie gen polemiki. Są narodem nauczycieli i wszyscy lubią pouczać oraz nie zgadzać się ze sobą, a różnica zdań jest dla Żydów typowa. Z tego powodu nie mogliby mieć papieża - jednego przewodnika. We wszystkich czasach pojawiały się wybitne jednostki, ale zawsze więcej niż jedna, a między nimi, jakżeby inaczej, różnica zdań.
Tym, co trwale zbudowało żydowską kulturę są teksty. Na przestrzeni wieków wielokrotnie poddawane interpretacji, reinterpretacji i kontrinterpretacji, czytane w gronie rodziny i dyskutowane podczas rodzinnych posiłków. Sama Jerozolima dla Żydów jest miastem tych, którzy snuli opowieści i formułowali idee. Mimo że i dziś wielu Żydów żyje zgodnie z 613 przykazaniami Tory i prawami wywodzącymi się ze starożytnych tekstów, autor nie podziela ich stosunku do wiary, uważa, że prawdziwa siła tkwi w zjednoczeniu wokół prawa do bycia różnymi.
Naród żydowski nie lubi być posłuszny, nawet w Biblii pertraktuje z Bogiem. Żydzi posiadają gen anarchizmu, czują niechęć do podporządkowania się ot tak. Od wieków siłą napędową kultury żydowskiej była energia płynąca ze sporów, przecież spór w imię boże to świętość i prowadzi do mądrości.
Oz, lekko lewicujący demokrata, krytykuje hamujących postęp halachicznych ortodoksów uparcie twierdzących, że " to wszystko już było", złości go zaliczanie wszystkich zabitych Żydów do "poległych śmiercią męczeńską" (nawet tych urodzonych przez nieżydowskie matki), a nadużywanie w m.in. w Knesecie określenia " żydowska krew" i domaganie się jej pomszczenia uważa wprost za okropne. Generalnie uważa, że to co najlepsze w Izraelu, zachodzi w kulturze, w nowej literaturze hebrajskiej, która na różne sposoby angażuje też Boga.
Wielu współczesnym Izraelczykom nie podoba się ich demokratyczne państwo, pragną przywrócić monarchię. Boją się zasymilowania ze światem zewnętrznym i utraty własnej tożsamości. Oz pisze: "Tożsamość ma znaczenie tylko i wyłącznie wtedy, gdy drzwi wyjściowe są otwarte na oścież. Tylko wtedy, gdy istnieje wolność wyboru. Tylko gdy każdy dobrowolnie postanawia utrzymać własną tożsamość i jej nie zmieniać." (s. 51) Trudno się z nim nie zgodzić.
* Mrzonki, z których Izrael powinien się czym prędzej otrząsnąć
W tym eseju autor zawarł swój pogląd na temat konfliktu izraelsko - palestyńskiego. Jego zdaniem Żydzi i Arabowie mogą żyć razem, ale nie jako żydowska mniejszość pod arabskim zwierzchnictwem. Twierdzi, że na całym Bliskim Wschodzie arabskie władze poniżają mniejszości, dlatego każdy naród powinien być większością u siebie, choćby to było na małym skrawku ziemi. Nie popiera głoszonego przez prawicę prawa do całej ziemi Izraela i Wzgórza Świątynnego, nazywa je roszczeniem. Nie wierzy w państwa wielonarodowe. Z powodu napięć odśrodkowych niektóre z nich już trzeszczą w szwach, przykładem Belgia i Wlk. Brytania. Spór między Palestyną a Izraelem porównuje do jątrzącej się rany, którą należy wyleczyć. Ostrzega przed skutkami sprzeciwiania się całemu światu i dalszego okupowania Zachodniego Brzegu. Popiera słowa Ben Guriona, który mówił, że Izrael nie zdoła się utrzymać bez wsparcia choćby jednego mocarstwa, a jak wiadomo wszelkie sojusze bywają zmienne, natomiast sąsiedztwo Palestyny jest rzeczą stałą. Z tego względu Izrael, dla zapewnienia pokoju, powinien wycofać się ze strefy okupowanej. Wielu Żydów nie wierzy by mógł on nastąpić biorąc pod uwagę dążenia fanatycznych islamistów do unicestwieniu narodu żydowskiego.
Cóż.. Dziesięć lat minęło, a rana nadal się jątrzy.