Publikacja sprzed lat, jedna z pierwszych w naszym kraju, podejmująca tematykę tzw. "walk bez reguł", które płynnie przekształciły się w popularne dziś MMA.
Znajdziemy tu opisy z różnych kontynentów, gdy wszelkiego rodzaju twardziele decydowali się na sprawdzanie swoich umiejętności w walce wręcz. By odpowiedzieć na "odwieczne" pytania : kto jest najlepszy, który styl najskuteczniejszy, jak można się temu przeciwstawić ?
Przeczytamy np. "relacje" z pierwszych gal tak popularnej dziś federacji UFC. Gdy przedstawiciel sławetnej brazylijskiej rodziny Gracie trochę niespodziewanie poddawał znacznie większych i silniejszych od siebie rywali.
Poczytamy o metodach treningowych oraz popularnych technikach walki "wczesnego" MMA. No i znajdziemy wzmianki o nieustraszonych wojownikach, którzy niestrudzenie propagowali tę "nową" formę sportowej rywalizacji...
Jest więc "słówko" na temat Fedora Emelianenko. Rosjanin, przez niektórych uważany za nr1 w historii mieszanych sztuk walki, wtedy dopiero "rozkręcał" się na międzynarodowej arenie. Ten mistrz sambo prawdziwą furorę robił zwłaszcza w Japonii, będącej wtedy "stolicą" ówczesnego MMA.
Nie mogło zabraknąć też Randy Couture'a, choć na miano legendy ten były zapaśnik (solidnie) zapracował nieco później. Ale Amerykanin już wtedy był bardzo cenionym, wszechstronnym i trudnym do pokonania wojownikiem...
Są także bracia Frank i Ken Shamrock, walczący w różnych kategoriach wagowych. Obaj odnosili niemałe sukcesy zarówno w Japonii, jak i USA.
Pojawia się również postać Ricksona Gracie, który ponoć był niepokonany w kilkuset (!) walkach, jakie stoczył, choć oczywiście nie wszystkie były powiedzmy, "oficjalne". Trochę szkoda, że Brazylijczyk w sumie nigdy nie walczył z żadnym znaczącym zawodnikiem światowego MMA, bo byłaby to "namacalna" próba weryfikacji, czy i kto tak naprawdę jest niepokonany...
Mamy też wzmiankę o Mirko Filipoviciu. Chorwat w światku sportów walki bardziej znany jest jako CroCop, i swego czasu tak ocenił siłę swoich kopnięć : prawą nogą wysyłam rywali do szpitala, lewą - na cmentarz...
Ciekawa publikacja, warto się z nią zapoznać. Choćby po to, by oglądając dzisiejsze MMA wiedzieć, jak to "wszystko" się zaczęło ...