Czasami sięgamy po pewien tytuł w oczekiwaniu na wytchnienie, a tytuł „Zakochać się" sugeruje lekki romans i miły wieczór. Wrażenie to może utwierdzić się, zwłaszcza wtedy, kiedy nie przeczyta się opisu - jak ja to uczyniłam. Szukałam wytchnienia. Zamiast tego, otrzymałam fabułę, która wpasowała się w moje życie, która dopasowała się do moich odczuć. Niesamowite jest to, że na podstawie jakiejś wymyślonej historii dotarły do mojej duszy słowa, które normalnie nie mogły się przebić. Zdołały to zrobić w momencie, kiedy przywiązałam się do bohaterów i ich historii.
Gdybym miała w krótkim zdaniu podsumować o czym jest ta książka, powiedziałabym, że jest o rzeczach nieprawdopodobnych, które nie są w stanie przytrafić się człowiekowi nigdy lub prawie nigdy, a jednak się przytrafiają i to więcej, niż raz. Niemożliwe staje się możliwe. Niewiarygodne - wiarygodne.
Poznajemy bohaterkę, która jest w kryzysie egzystencjalnym swojego życia, jest zagubiona, niepewna, nie wie czym się kierować, więc szuka rad w poradnikach, jakby to miało pomóc jej wszystko naprawić. Wszystko przez to, że jest świadkiem momentu, w którym pewien mężczyzna strzelił sobie w głowę. Wcześniej udało jej się namówić go, by odłożył broń, po czym wezwała pomoc. Christine prześladuje tamta noc. Kobietę dręczą wyrzuty sumienia, bo nie może sobie przypomnieć co takiego powiedziała, że mężczyzna zmienił zdanie i postanowił jednak odebrać sobie życie. I chociaż sama bohaterka uważa, że traumy nie ma, zdarzenie to uświadomiło jej jak bardzo jest nieszczęśliwa i gruntownie zmieniło całą jej rzeczywistość. Od tamtej pory Christine próbuje odnaleźć siebie. W ten sposób natrafia na Adama, który chce skoczyć z mostu, rzucić się w otchłań rzeki, bo jego życie okazało się zbyt ponure i nie do naprawienia. Kobiecie udaje się go uratować, ale zawiązują pewien układ - ma naprawić jego życie, pokazać mu, że mimo wszystko warto je kontynuować.
Właśnie tak nawiązuje się relacja pomiędzy dwojgiem zagubionych dusz. Pełna wzlotów i upadków, nowych odkryć i uczuć. To co mnie uderzyło to zaangażowanie Christine - była taką bohaterką, która każdemu chciała nieść pomoc, a sprawę Adam uczyniła swoim priorytetem w pełni się w nią angażując. W jego życie, gdy jej nadal było w rozsypce. Po drugiej stronie tego wszystkiego znajdował się Adam, który z każdym podjętym przez bohaterkę krokiem, zmieniał minimalnie swoje nastawienie.
Nie znajdziecie tutaj standardowego romansu, nie będzie randek, przekomarzań. Do końca będzie nad wami wisieć widmo śmierci, niepewności, ale będziecie mieli także styczność z humorem zachowanym w dobrym tonie, traktującym lekko o sprawach ciężkich.
To co dała mi ta książka to nowe spojrzenie na beznadziejne przypadki. Nie każdy z nich to koniec świata. Jeśli coś nie wyszło, a pojawiła się nowa możliwość wykorzystaj ją. To, że nie jest tym, czego na początku oczekiwałeś/ałaś nie oznacza, że jest gorsza. Może być lepsza, może być czymś przejściowym bez czego nie ruszysz dalej w życie. Ważne, żeby się nie poddać, bo to przekreśli szansę na coś nowego i pięknego.