Dzień dobry, zapraszam Was na recenzję książki "Ogniste Serce" autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
Po wielu latach osiemnastoletnia Anna wraca do rodzinnego domu, który mieści się w Teksasie. Ze względu na to, że Anna od najmłodszych lat, wysłana była przez rodziców do najlepszych szkół z internatem. Ciężko jest jej zaakceptować powód, dla którego musiała wrócić i uczyć się w pobliskiej szkole. W zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu nie pomagają Annie reakcję jej rówieśników, którzy na każdym kroku szydzą z dziewczyny, tylko dlatego, że jest córką burmistrza.
Mimo tego, że Anna ma teraz blisko rodziców u swojego boku i może prowadzić życie, takie jak każda normalna nastolatka w jej wieku. Dziewczyna marzy tylko o jednym, odkąd przyjechała do rodzinnego miasteczka… żeby jak najszybciej wyrwać się z tego miejsca.
Wszystko się jednak zmienia, kiedy na drodze Anny staje przystojny i zbuntowany harleyowiec Jax, który za sprawą jednego pocałunku wywróci swoje i życie dziewczyny do góry nogami.
Czy miłość przezwycięży różnice wieku, zazdrość i knowania ludzi z otoczenia?
Zanim podzielę się z Wami moimi wrażeniami na temat tej książki, chciałam wspomnieć o jej wielkim powrocie z nowym tytułem i odświeżoną okładką. Książka miała już swoją premierę w 2017 roku i wciąż możemy ją zakupić w księgarniach internetowych pod tytułem "Boys from hell". Jednak ja jestem sroką okładkową, dlatego muszę wspomnieć, że nowa wersja zdecydowanie bardziej do mnie przemawia niż wcześniejsza. Dlatego, bardzo cieszę się, że tak piękne wydanie gości na mojej półce.
Jeżeli chodzi o treść książki, to przyznam Wam szczerze, że największym wyzwaniem okazał się dla mnie początek. W zasadzie 17-strona, na której wydarzyło się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Nie chcę Wam tu za bardzo spoilerować, ale skoro wydawca wspomniał już o tym w opisie z tyłu okładki… to chyba mogę zdradzić, o co chodzi?
Uwaga... pierwszy pocałunek, który zapoczątkował gorące uczucie między naszymi bohaterami. Wydarzył się dosłownie po kilku minutach ich znajomości. Nie ukrywam, że kiedy zaczęłam czytać "Ogniste serce" miałam nadzieję, że nasi bohaterowie powoli będą się poznawać siebie i za nim przejdzie do czynów minie trochę czasu. Szczególnie że poznali się w takich okolicznościach, które zmroziły mi przez dobrych kilka chwil krew w żyłach. Więc może dlatego w pełni nie potrafię zaakceptować pocałunku, który miał miejsce niedługo później, po przerażającym incydencie z motocyklistami.
No, ale jak emocje opadły i znowu zabrałam się za czytanie tej książki, nie wydała mi się już taka straszna, jak na początku. Zaczęłam dostrzegać w niej wartości, które autorka chciała nam przekazać w historii bohaterów.
Po pewnym czasie, "Ogniste serce" zyskało w moich oczach, mimo tego, że ilość scen erotycznych, była czasami przytłaczająca. To ostatecznie bohaterowie swoją postawą i podejściem do życia, pomogli mi dotrzeć do końca książki.
Anna, córka burmistrza nie jest szarą myszką, która pozwala na każdym kroku pomiatać sobą przez rówieśników. Niezależnie od sytuacji, potrafi pokazać swoje pazurki lub po prostu wszystko zignorować. Oczywiście, czasami do głosu docierają kumulujące się w niej od jakiegoś czasu emocje, przez co jej zachowanie może wydać się irytujące, może niedojrzałe, ale niekoniecznie. Wszystko zależy od czytelnika, a właściwie od tego jak na to zareaguje. Mnie osobiście, tylko czasami doprowadzała do białej gorączki.
Jax, zbuntowany harleyowiec, który…tak gwałtownie naruszył osobistą przestrzeń Anny. Został przeze mnie z marszu skreślony, po tej akcji z motocyklistami. Dopiero nieco później zaczęłam dostrzegać w nim pewne zalety. Oczywiście, wtedy gdy nie przemawiało przez niego pożądanie. Można było zauważyć i przy okazji docenić, to, że jest naprawdę rozgarniętym oraz dojrzałym facetem jak na swój wiek.
Całą historię poznajemy w narracji trzecioosobowej, opisy miejsc w tym krajobrazów są zdawkowe. Autorka bardziej skupiła się na tym, co czują i przeżywają nasi bohaterowie. Anna i Jax byli bardziej lub mniej doświadczeni przez życie, jednak jedno jest pewne. Na każdym z osobna w pewnym stopniu, to się odbiło. Dlatego bardzo mi się podobało, jak wzajemnie się wspierali.
Moja ocena 6/10, kiedy została mi do przeczytania ostatnia strona "Ognistego serca", pomyślałam, że "nie taki starszym diabeł, jak go malują". Mimo tego, że na początku z wątpiłam, w to czy w ogóle dotrwam do końca książki o zdrowych zmysłach. Wiedziałam, żeby co by się nie działo, dotrwam do ostatniej strony i jak się okazało… odłożyłam ją z uśmiechem na półkę.
Czy polecam? To bardzo trudne pytanie zważywszy na 17-stronę, która w pierwszej chwili ścięła mnie z nóg. Szanując Wasz czas i pieniądze, powiem tak: przeczytajcie wszystkie dobre i złe opinie, a potem sami zdecydujcie czy warto.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl