"Ale Rosewood to Rosewood. Tutaj najlepiej w ogóle nie mieć żadnych sekretów..."*
To już jedenasty tom przygód naszych pięknych kłamczuch. Aria, Emily, Hanna i Spencer nadal nie wiedzą kto jest nowym A., jednak mają swoje podejrzenia. Cały czas starają się wieść normalne życie, ale tajemnice i sekrety, które chowają przed innymi, im tego nie ułatwiają. Aria poznaje pewien sekret dotyczący taty Noela, swojego chłopaka, co sprawia, że przebywanie z nim staje się niezręczne. Emily odkrywa, że rodzina zastępcza, której oddała swoje dziecko wyprowadziła się, a kobieta, której obsesyjnie zależało na adopcji nagle pojawia się w pobliżu. Hanna wspomaga kampanię wyborczą taty i w międzyczasie stara się odzyskać Mike'a. Spencer powoli wdraża się w życie studenckie, zapoznając się z ludźmi z uczelni, na którą pójdzie. Jednak cały czas dręczą je tajemnice, które skrywają. Kłamstwa zaczynają się mnożyć, a one otaczają się nimi niczym ciepłym szalem na zimę. Ciekawe kiedy zaczną się od nich dusić... Czas się przekonać.
Autorka daje nam kolejny, mniej obfitujący w akcję tom serii. Przyjaciółki znowu wracają do starych nawyków, a czytelnik już mógł żywić nadzieję, że jednak czegoś się wcześniej nauczyły. Ha! Niestety, nadzieja matką głupich. Dziewczyny postępują niekiedy głupio i nierozważnie. Nie raz miałam ochotę nimi potrząsnąć, aby obudziły się i zobaczyły co najlepszego wyprawiają! Wracamy do pierwszych tomów, jeśli idzie o ich zachowanie. Skoro już mają tajemnice przed innymi, to chociaż między sobą mogłyby być szczere - po tym wszystkim co przeszły, byłoby to mądre rozwiązanie. Ale po co? Skoro można i sobie nadal nie mówić wszystkiego, w samotności borykać się z problemami i nie mieć kogo się poradzić. Nic, tylko im powinszować umiejętnego wyciągania wniosków z poprzednich zdarzeń.
"Tajemnica potrafi zjeść człowieka żywcem. Niszczy duszę. O wiele lepiej żyje się bez sekretów."*
Najciekawszym wątkiem jest ten, dotyczący dziecka Emily i jego losów. Przy pozostałych mamy powtórkę z rozrywki - problemy w związku, w (przyszłej) szkole i z byłym chłopakiem. Nie wiem, czy autorka postanowiła zwolnić tempo akcji, aby dłużej trzymać nas w niepewności, czy zwyczajnie brak jej pomysłów, jak to zakończyć. Tak czy inaczej - nie daje to dobrych efektów. Momentami wieje nudą, A. nadal jest, ale jakby odległe - dopiero pod koniec trochę się rozkręca - a powtarzające się do znudzenia, pojawiające się na peryferiach pola widzenia blond włosy i słyszalny w oddali śmiech, znamy już z poprzedniej części.
Bohaterki niejednokrotnie dają sobą manipulować i wpadają we własne sidła. Pochopnie wybierają najłatwiejsze wyjścia z sytuacji, zamiast dłużej się nad tym zastanowić i dojść do wniosku, że powiedzenie prawdy byłoby o wiele lepszym rozwiązaniem. Moim zdaniem trochę już gubią się w swoim postępowaniu i zamiast myśleć racjonalnie pozwalają aby strach nimi kierował i uchylają się od konfrontacji. Mam wrażenie że naprawdę niczego się nie nauczyły.
"Olśniewające" początkowo czytało mi się opornie i bez większego zaangażowania. Akcji praktycznie brak, dopiero po około 3/4 całości, książka się rozkręca i to ją ratuje. Już ostatnia część wydawała mi się "ospała" i żywiłam nadzieję, że w tej będzie lepiej. Niestety, słabo to wyszło, ale nadal liczę na poprawę w tomie XII, którego akcja będzie działa się... cóż, zobaczycie - powiem tylko tyle, że szykuje nam się (nie)ciekawa podróż ;)
Książkę tę polecam fanom serii, gdyż ja wychodzę z założenia, że jak coś się już rozpoczęło to i skończyć wypada. Konieczna jest znajomość poprzednich tomów, ale o tym chyba nie muszę mówić ;) Może i nie jest to najlepsza część, ale zdecydowanie warto ją przeczytać przez wzgląd na wątek dotyczący dziecka Emily. Także uzbrójcie się w cierpliwość i poznajcie dalsze losy kłamczuch.
"Możecie szukać, gdzie chcecie. I tak NIGDY mnie nie znajdziecie."*
____
* Sara Shepard "Pretty Littlie Liars. Olśniewające", Wydawnictwo Otwarte/Moondrive, Kraków 2013, str. 7
* Tamże, str. 283
* Tamże, str. 47