"Inne Światy" to pozycja obowiązkowa dla każdego fana fantastyki, miłośnika krótkich form literackich, zwolennika czytelniczego niepokoju, gęsiej skórki i guli w gardle. Fanom gatunku tej pozycji na pewno nie trzeba przedstawiać - większość dopadła ją pewnie niedługo po premierze i od tamtej pory eksponuje w swoich domowych biblioteczkach - bo wizualnie ta książka jest arcydziełem.
Czy trzeba być znawcą i amatorem fantasy aby pokochać tę książkę? Absolutnie nie. Jeśli z fantastyką Ci nie po drodze, to dostaniesz obraz zapracowanej, nagrzanej słońcem i umęczonej sianokosami Polski, albo tej biednej, umazanej węglem, ściśniętej w rozpadającym się familoku. Dostaniesz Polskę Reymonta, Żeromskiego, Grottgera, Chełmońskiego czy Kossaka, ale w wersji post-apokaliptycznej. Jedyne co musisz zrobić, to zaakceptować obecność mecha na polu pszenicy.
Kanwa na której dziesiątka wspaniałych pisarzy tworzy swoje dzieła utkana jest z wielu rodzajów nici: realizmu, naturalizmu, steampunku, historii alternatywnej, powieści grozy i wielu, wielu innych, a wszystko to spajają w zachwycającą całość grafiki autorstwa Jakuba Różalskiego. Różalski - malarz, artysta, twórca, człowiek o ogromnej wyobraźni i jeszcze większym talencie zainspirował dziesiątkę polskich autorów: Jakuba Małeckiego, Roberta J. Szmidta, Sylwię Chutnik, Remigiusza Mroza, Annę Kańtoch, Łukasza Orbitowskiego, Aleksandrę zielińską, Anetę Jadowską, Jakuba Żulczyka i Jacka Dukaja, którzy pod wspólną banderą wydawnictwa Sine Qua Non opublikowali opowiadania niepokojące, fascynujące i wciągające w swój surowo piękny i groźny świat, tak samo mocno jak obrazy Różalskiego.
Antologia opatrzona jest wstępem Michała Cetnarowskiego, którego znałam wyłącznie z "Podwójnej tożsamości bogów", a którego za wyżej wymienioną pozycję i ogólne popkulturowe oblatanie szczerze podziwiam! Cetnarowski w malarstwie Różalskiego dopatruje się inspiracji dziewiętnastowiecznym realizmem - malarstwem Chełmońskiego i Brandta, pejzażami Szyszkina, a do tego dostrzega tu odniesienia do komiksu, nowoczesnych gier wideo i wysokobudżetowego kina. Prawda!
W normalnych warunkach pewnie trudno byłoby sobie zestawić razem wszystkie nazwiska pojawiające się na okładce. Chociażby takie trio: Małecki - Mróz - Dukaj - cóż za wyśmienita mieszanka, a przecież autorów jest nieco więcej! Czytelnik nie wyobraża sobie nawet jaki rollercoaster emocji go czeka.
Tym co najbardziej mnie urzeka w każdym z opowiadań jest niepowtarzalne oddanie polskiego kolorytu i charakteru mieszkańców - bo chociaż to czysta fantastyka, historia alternatywna, niekiedy ogromnie odbiegająca od rzeczywistości, to Polak zawsze zostaje Polakiem - upartym, dumnym, butnym, zacietrzewionym, pamiętliwym ale przecież i szczerym, odważnym, wrażliwym, nieco melancholijnym i oddanym swoim ideałom. Polski pejzaż nie tylko na obrazach Różalkskiego, ale i w opowiadaniach jest niezwykle barwny. Nawet jeśli te kolory pozornie przykrywa warstwa kurzu, błota, śnieżnej brei i węglowego pyłu, to i tak ta nasza polskość z tyłu głowy podpowiada, że pod tym brudem bije gorące serce i promienieje feeria barw oślepiająca oczy.
Chociaż każde z opowiadań ma swój urok, jest niepowtarzalne i fascynujące, to nietrudno wskazać faworyta wybijającego się ponad pozostałych.
Jakub Małecki - co i jak ten człowiek robi z czytelnikiem - Bóg jeden raczy wiedzieć. "Idzie niebo" przywodzi na myśl znakomity "Dygot" - bijący z niego ból, przeszywające osamotnienie i konwencję ocierającą się jednocześnie o naturalizm i oniryzm, przez co z opowiadania przemienia się w niemalże mistyczne doznanie. Małecki mówi wprost do ludzkiej duszy, dotyka strun, które na co dzień zdają się być skamieniałe lub w ogóle nie istnieć. I kiedy księżyc leży oparty o dach stodoły, wiedzcie, że coś się dzieje.
Dzięki "Innym Światom" miałam okazję po raz pierwszy zetknąć się z takimi autorami jak m.in. Szmidt, Kańtoch, czy Zielińska. Kompletnym zaskoczeniem i zauroczeniem od pierwszego spotkania okazała się Sylwia Chutnik, dzięki swojemu opowiadaniu "Zapalny stan udręki". Pierwszoosobowa narracja, język pełen kolokwializmów i obłędna (dosłownie) historia to w tym przypadku kombinacja doskonała. Za wszelkie tłumaczenia niech posłużą mi trzy pierwsze zdania, które dają obraz tego, czym autorka częstuje nas w utworze: "Pojechałam na operację autobusem sto trzydzieści osiem. Miałam na sobie płaszczyk wiatrem podszyty i ledwo-ledwo perfumy. Nie lubię zapachu szpitala, chciałam mieć zapach domowy, więc trochę się popsikałam, chociaż niby nie wolno."*** Urok, wdzięk, strumień świadomości, rozbrajająca szczerość, czyste szaleństwo, schizofreniczne wizje, ogromna pszczoła, mówiący wilk i psychodelia totalna. Nienachalne skojarzenia z prozą Bruno Schulza oraz grafikami Witkacego czule kołyszą nas w tym śnie szaleńca. Pani Sylwia nie bierze jeńców!
Niektórzy - być może nawet całkiem spora grupa, kojarzyć będą z całej listy wyłącznie jedno nazwisko. Remigiusz Mróz - dla mnie przede wszystkim autor świetnej trylogii "Parabellum", czytanej wieki temu, a do dziś niezwykle ciepło wspominanej oraz nieco mniej spektakularnej, ale zaskakującej "Czarnej Madonny". "Korytarz pełnomorski" to opowiadanie pokazujące wszechstronność autora, który doskonale radzi sobie w tak wielu gatunkach! Wieloświaty, pętle czasowe, ingerencje w wydarzenia historyczne, podróżnicy w czasie i przestrzeni na wikińską modłę, dragonauci - czyli argonauci naszych czasów, a to wszystko w pysznym nieco steam-punkowym klimacie w wersji Mazowsze 1920. Och, możecie udawać, że Mróz się przejadł, ale ja po prostu to tutaj zostawię. Przynęta została rzucona.
Te trzy wspomniane wyżej utwory zapadły mi w pamięć najmocniej, ale nie oznacza to, że pozostałe były mniej udane. Genialna "Sfora" Łukasza Orbitowskiego to utwór wprawiający w stan permanentnego niepokoju i kołatania serca, ukazujący brutalne i mrożące krew w żyłach dzieje kolejnych pokoleń właścicieli wilczej Skóry, przedmiotu o nadnaturalnych właściwościach. Natomiast "Nazwałem go Erzet" Aleksandry Zielińskiej pomimo całej fantastycznej otoczki zdaje się być historią boleśnie prawdziwą, choć wyrwaną z postapokaliptycznej wersji rzeczywistości, w dodatku budzącą sympatię, wzruszenie i pewną dozę smutku. Oto chłopiec i jego pies, mech i czytelnik szeroko otwierający zdumione, błyszczące oczy.
Przeczytajcie, pokochajcie, dajcie się zaskoczyć.
"Inne Światy" są prawdziwym arcydziełem - zarówno od strony wizualnej jak i pod względem zróżnicowanej i nomen omen - fantastycznej treści. Jeśli jeszcze się zastanawiacie, to nie ma na co czekać! Miłej lektury!
______________________
* Cytat za: Jakub Małecki, Idzie niebo [w]: Inne Światy, antologia inspirowana pracami Jakuba Różalskiego, praca zbiorowa, Wydawnictwo SQN, s. 21
** Cytat za: Michał Cetnarowski, Wstęp [w]: Inne Światy,(...) s. 8-9
*** Cytat za: Sylwia Chutnik, Zapalny stan udręki [w]: Inne Światy,(...) s. 109