Aby chronić osoby bliskie swojemu sercu, każdy człowiek poświęci wszystko nawet samego siebie. Przed podobną sytuacją stają bohaterowie Darów Anioła Cassandry Clare. Świat Nocnych Łowców jest zagrożony. Wojna z Valentinem właśnie na dobre się rozpoczęła, a Clary i Jace znaleźli się w samym środku oka tego cyklonu. Muszą znaleźć sposób aby ocalić wszystko co wiąże się z ich dziedzictwem, a także uporać się ze swoimi uczuciami (które w żadnym calu nie są takie jak powinny łączyć brata i siostrę). Jak potoczy się ich historia? Czy Valentine zatriumfuje?
To oczywiście pytania retoryczne, ponieważ wszyscy, którzy mają już za sobą zarówno ten tom jak i kolejne doskonale wiedzą jaki finał miała ta historia. W sumie nawet nie czytając serii łatwo się wszystkiego domyślić po blurbach. Ale nie o tym miałam… Miasto szła to trzeci tom serii Dary Anioła, które w początkowej fazie pomysłu miały być trylogią. Nic więc dziwnego, że jest to chyba najbardziej emocjonujący i trzymający w napięciu spośród całej pierwszej trójki. Chociaż muszę przyznać się szczerze, iż nie myślałam, że autorkę potrafi podnieść poziom swoich historii tak niebywale wysoko w porównaniu z Miastem popiołów. A tu takie zaskoczenie. Od książki wprost nie mogłam się oderwać.
Tym razem wszystkie wydarzenia rozgrywają się w Idrisie, a dokładniej w mieście zamieszkanym wyłącznie przez Nocnych łowców – Alicante, które jest jednocześnie tytułowym Miastem szkła. Właśnie po przez drobiazgowe i nad wyraz realistyczne opisy tego miejsca daje o sobie znać niebywała wyobraźnia autorki oraz jej ogromny talent do operowania słowem pisanym. Dzięki temu miałam wrażenie, że przechadzam się uliczkami Alicante wraz z bohaterami. Clare przeszła po prostu samą siebie i to do tego stopnia, że w najbardziej zaskakujących momentach byłam zła na siebie, że nie potrafię jeszcze szybciej czytać aby dowiedzieć się wreszcie jak to wszystko się potoczy.
Co można powiedzieć o bohaterach, żeby się nie powtarzać? Chyba tylko tyle, że możemy obserwować jak się rozwijają i w wyniku zaistniałych sytuacji przechodzą kurs szybkiego dorastania. Dzięki autorce, która zadbała o to aby każdy z nich był jak najbardziej realny, widzimy jak dochodzą do tego co jest ważne w życiu i o co warto walczyć do samego końca. Razem z nimi możemy nadal odkrywać prawdę o nich samych.
Tempo akcji jak zawsze jest bardzo dynamiczne, pełne niespodziewanych zwrotów i coraz to nowszych tajemnic, które w dużej mierze znajdują swoje rozwiązanie w samym zakończeniu Miasta szkła. Jednak nie to (jak dla mnie) jest największym atutem powieści, nie to trzymało mnie mocno o książce do tego stopnia, że nie mogłam myśleć o niczym innym dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania (a i wtedy jeszcze długo to rozpamiętywałam). Chodzi mi o niesamowity klimat jaki autorka stworzyła już od pierwszego zdania. Jego mroczny wydźwięki naładowany jest aż do granic możliwości niecierpliwym oczekiwaniem, które co jakiś czas wstrząsa czytelnikiem niczym grzmoty w czasie letniej burzy.
Podsumowując. Mam wrażenie, że recenzja wyszła mi naprawdę chaotyczna, ale nic nie poradzę, że ciężko jest zebrać myśli aby opisać wszystkie emocje jakie towarzyszyły mi w trakcie czytania tej powieści. Po prostu uwielbiam twórczość Cassandry Clare, Miasto szkła (jak na razie) najbardziej. Polecam ją każdemu! Oczywiście jeżeli zostały jeszcze osoby, które nie znają Darów Anioła.