Autorka w swoich książkach zwykle przekazuje własne historie lub zasłyszane opowieści - tak jest również i tym razem. Po wielu trudach i remontach Marlena wraz ze swoim ukochanym Fernando wprowadzają się do własnego palazzo w Toskanii - Amerykanka i Wenecjanin. Wreszcie są u siebie, otoczeni gronem przyjaciół - jednak pisarka nie może skupić się na pracy, a termin oddania kolejnej książki goni... Na jakiś czas przenosi się do maleńkiej leśniczówki położonej w lesie, gdzie w samotności chce poświęcić się pracy. Fernando nie może tego zrozumieć, jednak dostaje pozwolenie odwiedzin w weekendy, co nieco łagodzi sytuację.
Marlena w leśniczówce prowadzi proste życie - proste posiłki, wędrówki po okolicach i pisanie. Robi to, co kocha. Na swojej drodze spotyka niesamowitą włoską familię, która składa się z 7 interesujących kobiet. Nestorką rodu jest Lavinia, autorytet i rodzinna dyktatorka, dalej mamy jej dwie córki - Filippa i Luce, córki Filippy - Viola i Isotta, córka Luce - Sabrina i najmłodsza latorośl - córka Isotty, Magdalena. To niezwykłe kobiety, indywidualności, o zupełnie różnych charakterach - zgromadzone wokół Lavinii.
Marlena poznaje historię rodziny oraz odrębne historie kobiet - postanawia, za zgodą Lavinii, je opisać. Jednak dodatkowo namawia kobietę, aby ona sama spisała historię swojego życia dla córek.
Marlena de Blasi pisze o codziennych sprawach w sposób barwny i tworzy z nich fascynujące opowieści z życia wzięte.
"Lavinia i jej córki" to prawdziwa historia - pisarka ubrała ją w formę powieści, którą przeplata wydarzeniami ze swojego życia. Powieść jest pełna uczuć - wzrusza, bawi i ciekawi, a do tego jest pełna barw i niesamowitych zapachów, o smakach nie wspomnę :) Jedzenie jest dla Włochów bardzo ważną czynnością - celebrują przygotowanie posiłków na równi z ich spożywaniem. Czułam się otulona ciepłem tej książki - miałam wrażenie jakbym siedziała w pachnącej ziołami kuchni, przy wielkim stole i słuchała opowieści Lavinii delektując się potrawami i doskonałym winem.
Uwielbiam takie klimatyczne powieści - prawie zapomniałam, że jest zima :) Tak skupiłam się na tej cudnej opowieści, że nawet zapomniałam o mojej bolącej głowie - i o to chodziło!!!!
Polecam na zimę tę ciepłą i pełną barw powieść - doskonale się bawiłam...
po raz kolejny!