Rzeka złodziei recenzja

Perła z Nowej Fundlandii

Autor: @Mackowy ·2 minuty
2019-11-21
Skomentuj
4 Polubienia
 Czasami patrząc na okładkę książki podskórnie czuję, że mi się spodoba, że ktoś ważny w wydawnictwie, wybierając to a nie inne zdjęcie, taki krój i rozmiar czcionki chciał najpierw przyciągnąć moją uwagę, by później wyciągnąć te 30 zł z mojego portfela, bo nie oszukujmy się - każdy, przynajmniej wstępnie, ocenia książkę po okładce, a ja właśnie taki przyjemny dreszczyk pożądania poczułem widząc "Rzekę złodziei" Michaela Crummeya i muszę przyznać, że tym razem książkowy zmysł mnie nie zawiódł.
 Główna akcja powieści toczy się mniej więcej pomiędzy rokiem 1810 a 1820, piszę główna, bo powieść zawiera w sobie mnóstwo retrospekcji, z których poznajemy bohaterów, jednak osią opowieści są prawdziwe wydarzenia, mocno związane z ostatnim plemieniem indiańskim zamieszkującym na Nowej Fundlandii (nie chcę spoilować więc więcej nie napiszę), trochę jak w powieści walterscottowskiej, bo obok fikcyjnych, występują też prawdziwi bohaterowie.Autor, nowofundlandczyk, wielokrotnie nagradzany w swojej ojczyźnie (za wikipedią) - choć u nas niestety wciąż ociera się o literacką hipsterkę - opowiada w "Rzece..." o życiu kilku kolonistów, których na początku XIX wieku los rzucił do niegościnnej Nowej Fundlandii. 
 Pierwsze co rzuca się w oczy podczas czytania, to styl Crummeya - prosty i czysty, niemalże surowy i bez zbędnych ozdobników, idealnie koresponduje z wykreowanym przez niego światem i bohaterami (autor nie epatuje przymiotnikami), bez lania wody chociaż potrafi zaskoczyć jakimś nieoczywistym, ale trafnym porównaniem (swoją drogą tłumacz zasłużył na medal, a co najmniej na podwyżkę, bo czyta się bardzo dobrze, choć książka nie jest lekka) i gdyby wydawnictwo zdecydowało się na nagranie audiobooka to według mnie idealnym lektorem byłaby Krystyna Czubówna. 
 Z książki dużo dowiadujemy się o życiu w tym nieprzyjaznym człowiekowi miejscu, trochę jak wycieczka do skansenu z dobrym przewodnikiem, bo przyglądamy się niemal wszystkim aspektom życia codziennego(i tu uwaga dla ludzi uczulonych na niedolę zwierząt! książka jest naprawdę naturalistyczna i autor nie oszczędza czytelnikom opisów polowań i na przykład skórowania zwierząt, a że pisze bardzo dobrze, to hmmm... momentami bywa obrzydliwie). 
 Jednak codzienny znój bohaterów, rybaków i traperów, jest dla autora tylko tłem do pokazania ich historii i uczuć, opisania życia ludzi z tylko pozoru prostych i nieskomplikowanych, z których każdy skrywa w sobie jakiś sekret i niedopowiedzenie, zdecydowanie nie są to papierowe postaci. 
 Wcześniej wspominałem o retrospekcjach, to właśnie z nich poznajemy naszych bohaterów, z których każdy niesie w sobie historię, ranę z przeszłości o której Crummey chce nam opowiedzieć. 
 Powieść nie należy do lekkich - jest wielowymiarowa, wymaga skupienia i koncentracji, nie jest to "literatura tramwajowa", ale zdecydowanie warto ją poznać, bo jest to literacka perełka. 

Moja ocena:

Data przeczytania: 2017-10-05
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Rzeka złodziei
Rzeka złodziei
Michael Crummey
7.3/10

Są kradzieże, za które nie sposób zadośćuczynić Michael Crummey, autor głośnych powieści Dostatek, Pobojowisko i Sweetland, w Rzece złodziei przenosi czytelników na północno-wschodnią Nową Fundlandię,...

Komentarze
Rzeka złodziei
Rzeka złodziei
Michael Crummey
7.3/10
Są kradzieże, za które nie sposób zadośćuczynić Michael Crummey, autor głośnych powieści Dostatek, Pobojowisko i Sweetland, w Rzece złodziei przenosi czytelników na północno-wschodnią Nową Fundlandię,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Mackowy

Miasto w gruzach
Ballada o dobrym gangsterze.

W podziękowaniach autor wyraża wdzięczność jednemu ze swoich dawnych nauczycieli za to, że nauczył go posługiwać się prostymi zdaniami oznajmującymi i ja się do tych wyr...

Recenzja książki Miasto w gruzach
Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści
Zagubione i odnalezione opowieści

Z podejrzliwością podchodzę do tekstów magicznie odnalezionych i wydanych po śmierci autorów, bo zazwyczaj to nie przypadek sprawił, że owe rękopisy leżały zapomniane w ...

Recenzja książki Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści

Nowe recenzje

Taniec z diabłem
Taniec z diabłem
@na_ksiazke_...:

Przyznam się bez bicia , że Santino jest moim pierwszym przeczytanym dziełem od autorki , choć robiąc przegląd półek że...

Recenzja książki Taniec z diabłem
Za nadobne
Za nadobne
@WystukaneRe...:

W polskiej literaturze mamy mnóstwo nazwisk do wymienienia, których warto wypatrywać w księgarniach. Zarówno kryminały,...

Recenzja książki Za nadobne
Wahadełko w magii
Wahadełko prawdę ci powie...
@Mirka:

@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługując...

Recenzja książki Wahadełko w magii