Z podejrzliwością podchodzę do tekstów magicznie odnalezionych i wydanych po śmierci autorów, bo zazwyczaj to nie przypadek sprawił, że owe rękopisy leżały zapomniane w szafie pod stertą bielizny, na dysku twardym komputera, czy za kanapą. Dwa najczęstsze powody takiej sytuacji to: teksty są za słabe, lub zbyt intymne, by ujrzały światło dzienne i tylko niepowstrzymana niczym przypływ dolarów, pazerność wydawców wypycha je do czytelników.
Dlatego bardzo ucieszyło mnie, że "Pociągnięcie pióra" to jeden z tych chlubnych wyjątków potwierdzających regułę i jednoznacznie pokazał, że spadkobiercy twórczości Pratchetta poważnie podchodzą do ostatniej woli pisarza, nie próbując wydawać postawionych przez niego niedokończonych powieści i nie reanimują jego porzuconych pomysłów*. Skąd zatem wzięły się teksty opublikowane w tym zbiorze? Pratchett, jeszcze gdy był dziennikarzem, pisywał te "zaginione opowiadania" na potrzeby gazet pod pseudonimem Patrick Kearns i nie magia, a ciężka praca fanów sir Terry'ego, przeczesując w narodowej bibliotece roczniki starych gazet w poszukiwaniu śladów tajemniczego Patricka Kearnesa, pozwoliła im ponownie trafić do ludzi. Czy ich praca się opłaciła?
Opowiadania są różne, jedne błyskotliwe inne pomysłowe, prawie wszystkie urocze w stylu dawnego SF, trochę czuć, że Pratchetta (Kearansa) ograniczała przestrzeń gazetowych kolumn i odcinkowa forma opowiadań, i że nie jest to jeszcze ten Pratchett od Świata Dysku - tym niemniej - fani sir Terrego powinni być zadowoleni mogąc zobaczyć jak kształtował się jego styl i rozwijał warsztat. Również fani humorystycznego SF z lat 60' i 70' powinni być zadowoleni, ale ten zbiór to raczej miła, przyjemna ciekawostka. Wiele opowiadań była dla mnie nieczytelna, nie rozumiałem kontekstu historii mocno osadzonych w czasie i miejscu pytania, lub w brytyjskim folklorze (tutaj z pomocą przyszedł tłumacz - niezrównany Piotr W. Cholewa). Całościowo jednak zbiór jest niezły i powinien zadowolić fanów Pratchetta.
*Jeśli wierzyć Robowi Wilkinsowi, wieloletniemu sekretarzowi Pratchetta i opiekunowi jego literackiej spuścizny, wszystko co pisarz pozostawił po sobie zostało całkowicie i nieodwracalnie zniszczone.