Jestem zachwycona tym co przeczytałam. Nadal czuję gęsią skórkę i przyjemne dreszcze skaczące po kręgosłupie po lekturze tego opowiadania. Ash i Marius to dwaj różni ludzie, pochodzący z dwóch światów, a jednocześnie mający wspólną pasję, marzący o tych samych rzeczach o których nawet sami nie wiedzieli. Potrzebujący pełnej akceptacji i tego, aby nikt nie patrzył na nich przez pryzmat czegoś innego. Na przykład to jak ludzie patrzą na Mariusa. Widzą tylko pieniądze, a raczej worek z pieniędzmi, zajmowane stanowisko i patrząc tylko na to oceniają go jako dobrego kandydata do ślubu. Nie widzą osoby, duszy, serca, potrzeb. Człowieka, który w głębi siebie pragnie by go kochano. Przecież to nie jest dla wielu z tych osób, jakie wystąpiły, ważne. Zapominają, a i my w swoim życiu też zapominamy co jest najważniejsze. Miłość, oddanie, przyjaźń. Bo przyjaźń pierwsza łączy Ashera i Mariusa i pozwala narodzić się czemuś większemu.
Na pierwszy rzut oka propozycja Mariusa tak dziwna, że ciężko się na nią zgodzić, ale to właśnie ona pozwoliła dwóm samotnikom odnaleźć bratnią duszę i uczucie. Tym samym autorka pokazała, że miłość przychodzi do człowieka nieoczekiwanie oraz to, iż nie ma płci. Pozwoliła, aby dwóch mężczyzn, którzy nigdy nie myśleli o byciu z osobą tej samej płci, zobaczyło miłość po prostu w człowieku i poddali jej się bez względu na wszystko. To co niemożliwe okazało się być w pełni możliwe. A dla nich ważne było, że to jest TA osoba. :D
Erotyczne sceny pobudzają, a iskry napięcia skaczące pomiędzy mężczyznami od pewnej chwili tylko wzmacniają apetyt na wzajemną bliskość Asha i Mariusa. Nie tylko tą intymną. Również tą uczuciową, duchową. Scena podczas barbecue dla mnie zawsze pozostanie w pamięci. A co ona zawierała? Pozostaje kupić "Ile jest prawdy w prawdzie", żeby się tego dowiedzieć. Moim zdaniem warto. :D Poza tym żyjąc w świecie konsumpcji wiecznej pogoni za nieosiągalnym warto się zatrzymać i pozwolić dać pochłonąć pięknej i słodkiej opowieści, i pomarzyć o lepszym świecie. :D