Po dwóch latach Step powrócił do Rzymu. Zdobył wykształcenie w Nowym Jorku i zmienił się. Zmieniły go te wszystkie dni, w których jego myśli powracały do Rzymu, a konkretnie do Babi. Chłopak wyjechał z Włoszech tylko dlatego, że wszystko przypominało mu wielką miłość, która tak boleśnie się skończyła. Odizolował się od przeszłości, mając nadzieję, że ból po stracie dwóch najważniejszych mu osób, zniknie. Gdy tylko powrócił do Rzymu nieświadomie szukał Babi, znajdował się w miejscach, w których bywali razem, w których była możliwość, że ona tam będzie. Ból po jej stracie nie znikł. Ale trzeba żyć dalej. Stefano znalazł pracę, powrócił do dawnego trybu życia oraz spotkał Gin. Dziewczynę niezwykłą, która chciała go oskrobać o dwadzieścia euro. Pomiędzy nimi zaczęło rodzić się niezwykłe uczucie. To ona sprawiała, że Step powoli zapominał o Babi. Czy to Gin jest tą jedyną? Jak ułożą się burzliwe stosunki pomiędzy Stepem a jego matką? Czy Stefano zapomni o swej miłości z przeszłości? A co jeśli któregoś dnia rzeczywiście ją spotka?
"Piękno miłości dostrzegasz w pełni dopiero wtedy, kiedy ją tracisz."
Musiałam sięgnąć po kontynuację niesamowitej książki, jaką były "Trzy metry nad niebem". Po niejednoznacznym i bolesnym zakończeniu jakie zaserwował mi pan Federico, po prostu nie miałam innego wyjścia. W poprzedniej części serce krajało mi się na myśl o Stepie. Stracił najlepszego przyjaciela oraz Babi. Dlatego sięgając po "Tylko ciebie chcę" miałam szczerą nadzieję, że wszystko się ułoży dla tej dwójki pomyślnie. Nie brałam pod uwagę innej wersji wydarzeń. Czy moje nadzieje się sprawdziły?
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, czytając dzieło pana Federica to podzielność narratora. W jednej chwili był on pierwszoosoby w roli Stepa, następnie książką kierowała Gin, a później trzecioosoby narrator był przewodnikiem przygód rodziny Gervasi. Może ciekawy pomysł, aczkolwiek łatwo można było się w nim pogubić.
"Kiedy kończy się miłość, można spodziewać się wszystkiego poza odpowiedzą na pytanie 'dlaczego?'."
W "Tylko ciebie chcę" pokazany jest głębszy zarys głównych bohaterów. W pierwszej części autor nie skupiał się tak bardzo na istocie postaci. W kontynuacji natomiast widzimy, jak ogromną przemianę przechodzą bohaterzy powieści oraz jesteśmy w stanie bardziej ich zrozumieć.
Niesamowitą przemianę dostrzegłam u Stepa. Z nieprzewidywalnego chuligana powoli zmieniał się w osobę doroślejszą, trzeźwo myślącą. Zastanawiałam się, czy doszło do tego z powodu złamanego serca, czy dlatego, iż poznał równie szaloną osobę, jaką była Ginevra i zmuszony był studzić jej zapał. Naprawdę nie sposób było nie lubić Stefana. Co do Gin... była ona naprawdę intrygującą postacią. Jedyną w swoim rodzaju. Miała swoje wady i zalety. Bardzo łatwo i szybko czytelnik zaczyna żywić do tej postaci sympatię. I wiecie co? Dzięki Gin tak samo jak Step powoli zapominałam o Babi. Zabawne, bo zaczynałam czytać tę książkę święcie przekonana, że jak Babi i Step nie będą razem, to sama wybiorę się do pana Federica i zamaszystym gestem pozbawię go przytomności... A tu stało się tak, że Babi odeszła na boczny tor.
Książka nie skupiała się jedynie na przygodach Stepa i Gin, ale również pokazane były miłostki i problemy siostry Babi - Danieli, oraz kłopoty w jakie wpakowywali się państwo Gervasi. Dzięki temu akcja nie opierała się jedynie na jednym punkcie. Tutaj czytelnik miał pewną różnorodność. Bardzo spodobało mi się to, że pan Moccia porusza bardzo ludzkie, rzeczywiste problemy. Ukazuje nam aspekty złamanego serca, zdrady, nawet poruszany jest temat tabletki gwałtu i ciąży.
"Właśnie to co w danej chwili wydaje nam się takie doskonałe,
z czasem może już takie nie być.
Może nawet dociera do nas, że to nie było aż takie znów doskonałe
i nawet jeśli to utraciliśmy,
wcale nie jest powiedziane, że więcej tego nie znajdziemy,
a wręcz, że nie znajdziemy czegoś lepszego."
Osobiście bardzo polubiłam Federico Moccię. Jego dzieła są niezwykłe, a styl jakim się posługuje jest zupełnie inny niż w książkach, jakie czytałam dotychczasowo. Pisze dość specyficznie, co moim zdaniem idzie książce na plus.
W przeciwieństwie do "Trzech metrów nad niebem" tutaj nie uroniłam żadnej łzy. Troszkę więcej czasu zajęło mi odnalezienie się w tej książce. Mimo iż fabuła szła nie po mojej myśli, zrozumiałam, że to nawet i lepiej. "Tylko ciebie chcę" jest bardzo życiową lekturą, pokazuje nam, że nie zawsze wszystko jest proste. Dzieło pana Federica uświadamia nas, że ludzie się zmieniają, a dwa lata nie zawsze wystarczą, aby zapomnieć. Czasem po prostu potrzebujemy kogoś, kto swoją prostotą i szczęściem wyrwie nas z bolesnych wspomnień chwil, które już nigdy nie wrócą.
"Tylko ciebie chcę" jest godną kontynuacją "Trzech metrów nad niebem", aczkolwiek bardziej do mego serca przemówił poprzednik. Warto zapoznać się z bardzo oryginalnym stylem, jakim posługuje się Federico Moccia, oraz poznać miłość, która może się zdarzyć w każdej chwili.
"W życiu stale szukamy wytłumaczenia. Marnujemy czas, usiłując się dowiedzieć dlaczego.
Ale czasami nie ma żadnego dlaczego.
I jakkolwiek smutno by to brzmiało,
do tego właśnie sprowadza się całe wytłumaczenie."