Od czasu do czasu staram się dawać szansę polskim autorom, sięgając po mniej znane książki. Choć fanką literatury młodzieżowej nigdy za bardzo nie byłam, postanowiłam się przełamać i (głównie z ciekawości) przeczytać ,,Na przekór" Agaty Polte. Jest to książka dość krótka, dlatego udało mi się ją skończyć w praktycznie jeden dzień. Ale czy to źle? Wręcz przeciwnie! Choć jest niezwykle lekka i pozornie naiwna, porusza bardzo poważne tematy. Jest to odbiegająca od schematów historia o pokonywaniu demonów przeszłości i poszukiwaniu szczęścia oraz akceptacji wśród najbliższych.
Laura to młoda dziewczyna, która przygotowuje się do matury i niedługo kończy swoją edukację w liceum. Pomimo swojego młodego wieku, jej bagaż emocjonalny jest już dość spory. W dzieciństwie odszedł jej ojciec, a po kilku latach matka postanowiła wyjechać do Anglii (podobno w celach zarobkowych) i już po nią nie wrócić. Na szczęście nie została sama. Przygarnęła ją jej kochana babcia, a codzienność umilają pies Loki, którego Laura w dzieciństwie uratowała, a także leniwy i wredny kot Ninja. W wolnym czasie dorabia sobie w klinice weterynaryjnej lub po prostu pomaga bezdomnym zwierzętom w schronisku jako wolontariusz. Pewnego, jesiennego dnia poznaje Filipa, chłopaka, który jest w stanie przewrócić jej życie do góry nogami... Zwłaszcza, że ich relacja zaczyna się coraz bardziej rozwijać, a dziewczyna marzy jedynie o spokoju i dogodnym życiu dla siebie i swojej, już nie tak młodej zresztą, babci. Jak jego obecność wpłynie na życie nastolatki?
Prawdę mówiąc, nie byłam pewna, co mnie w tej książce spotka. Zapowiadała się być ona kolejną banalną historią o miłości nastolatków i ich codziennych problemach, jednak dość pozytywnie się zaskoczyłam. Okazało się, że problemy sercowe Laury nie były głównym tematem poruszanym przez Agatę Polte. Autorka skupiła się raczej na przeszłości głównej bohaterki i próbach pogodzenia się z rzeczywistością, w jakiej przyszło jej żyć.
Bardzo podobała mi się relacja Laury z jej babcią. Fragmenty, w których dziewczyna się nią opiekowała były niezwykle rozczulające i miło mi się je czytało. Cieszyłam się, że w życiu nastolatki znalazła się choć jedna osoba, która przygarnęła ją pod swój dach i pozwoliła spojrzeć na życie z zupełnie innej, pozytywnej strony. Przez chwilę można było dostrzec w Laurze normalną nastolatkę, której przeszłość nie była, przynajmniej na pierwszy rzuć oka, aż tak beznadziejna.
Niestety, książka wydawała mi się być w niektórych momentach odrobinę zbyt przewidywalna i naiwna. Udało mi się przewidzieć kilka sytuacji, a było to spowodowane zapewne, nie oszukujmy się, niezbyt skomplikowaną fabułą. Na szczęście nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, przecież nie spodziewałam się nie wiadomo czego po książce dla młodzieży. Chyba mój brak większych oczekiwań spowodował też to, że na ,,Na przekór" spoglądam dość pozytywnie i w pewnym stopniu historia mi się przez tą swoją prostotę podobała.
,,Na przekór" to książka naprawdę ciekawa i inna, niż może się na początku wydawać. Jest krótka i czyta się ją bardzo szybko, jednak porusza ważne tematy dotyczące walki z przeszłością i poszukiwaniem rozwiązania nawet podczas najgorszego kryzysu. Może nam się wydać, że nie ma już nadziei, jednak należy pamiętać o tym, że z każdej sytuacji da się wyjść i nawet po największej burzy w końcu wychodzi słońce. Polecam jako książkę do zrelaksowania się, warto dać jej szansę.