Diabeł recenzja

Tytułowy Diabeł to człowiek z zasadami. Jego jedyną przyjaciółką jest pies o jakże wdzięcznym imieniu Suka. Kiedy mężczyzna otrzymuje wiadomość o pogrzebie ojca, powraca w rodzinne strony, by po raz ostatni zmierzyć się ze swoją przyszłością. Nieświadomy czyhającego na niego zagrożenia wpada w sam środek mafijnych porachunków, którego staje się częścią. Czy uda mu się zwalczyć zło i odzyskać spokój?

Były żołnierz GROMU, niewyjaśniona przeszłość, pogmatwane relacje rodzinne i mafia, która zdaje się ostatnim przystankiem przez upragnionym szczęściem. Brzmi jak powieść idealna? Niestety, ale tak nie jest. Sięgając po książkę, myślałam, że trafiłam na pozycję skrojoną pod mój gust czytelniczy. Pogmatwane relacje, niewyjaśniona przeszłość i gangsterskie porachunki, to coś, co lubię najbardziej.

Ja się pytam, jak można tak zepsuć fabułę. Przecież tam się nic nie dzieje. Przez większość książki bohater chodzi i myśli. Myśli na dziesiątej stronie, setnej stronie i w ostatniej scenie. Nie ma tu nic. Ani budowania napięcia, ani odpowiedniego tempa. Ciągnie się to jak flaki z olejem. Sytuacji nie ratują nawet dialogi, które pozbawione są jakichkolwiek emocji. Być może bohaterowie ratują sytuacje? Tu również bez zaskoczenia. Niby był żołnierz GROMU, a nudny jak źdźbło na łące. Kręci się kręci i nic z tego nie wynika. Nie ma w nim krzty życia, mocniejszego zarysowania, czy głębszego sensu.

Jednak to nie jest najgorsze. Najgorsze jest zakończenie. I nie, wcale nie jest nudne. Jest po prostu groteskowe. Polski Rambo zabija każdego, kto stanie na jego drodze, nie brudząc sobie nawet najmniejszego kawałka bluzy. W walce z mafią nikt nie jest w stanie go zatrzymać. Absurd goni absurd. Szczerze powiem, że przy któreś ofierze straciłam rachubę, ile ciał pojawiało się na kartach książki. Nie wiem skąd te pozytywne opinie, być może ja tam nie dostrzegam głębszego dna, ale czytałam dużo lepsze pozycje od Diabła.

Na podstawie książki powstać ma film z bardzo dobrą obsadą. Patrząc na ostatnie, doskonałe polskie produkcje pewnie przejdzie on bez echa. Tak jak ta książka. Wpadła i wypadła pozostawiając spory niesmak.