365 dni recenzja

Potężny penis, słaba głowa, ręce opadnięte

Autor: @KazikLec ·5 minut
2019-12-05
Skomentuj
9 Polubień
Laurze całkiem spoko się żyje: ma przerwę od pracy, chłopaka przynoszącego jej herbatę i kakałko do łóżka (bo nie wie, na które ma bardziej ochotę) i plan obchodzenia urodzin we Włoszech. Jedno się rzuca cieniem na jej egzystencję: brak Potężnego Penisa Pęczniejącego Przemocą, który ocaliłby laurzane życie erotyczne. Tymczasem mafioz Massimo śni wciąż o kobiecie dosiadającej go w śpiączkowych majakach, wierząc, że odnajdzie ją kiedyś na jawie. I będzie jego, choćby miał grozić, porwać i próbować złapać na dziecko!

Główni bohaterowie są po prostu odpychający. On - przemocowiec "nic nie zrobię wbrew twojej woli, chyba, że twoja wola nie będzie zgodna z moją, to wtedy się nie liczy", manipulant, dżentelmen w stylu "zgwałcę podwładną i przyszpilę jeszcze raz swoją dziewczynę, zanim powiem jej, że mam już nową laskę i ma się pakować". Ona - cóż, trudno solidaryzować z osobą, której dzień po porwaniu oczy się świecą na widok wielkości garderoby, a kwestia "och, jakiego ma dużego!" przysłania jej niemal całkowicie fakt, że Pan Och, Takiego Mam Dużego grozi zamordowaniem jej rodziny. Bohaterka ma czasem refleksje, że może przebieranie nóżkami na widok despoty rozstrzeliwującego ludzi za domem to jednak nie jest to, ale każda wątpliwość rozwiewa się akapit dalej dzięki butelce szampana (który Laura wlewa w siebie dzień w dzień). Widać też luksusowe atrakcje są na tyle zajmujące, że o rzekomo najważniejszych ludziach w życiu bohaterki dowiadujemy się znienacka dopiero w połowie książki, choć wcześniej nie jest im poświęcone ani pół myśli czy zdania (choć to akurat więcej mówi o jakości warsztatu autorki, niż charakterze naszej heroiny).

Nie wiem, po co w ogóle osadzać książkę w świecie mafii, skoro jej sprawki robią tu za kartonowe tło. Nie ma absolutnie żadnej intrygi, jakiekolwiek wątki kryminalne rozwiązują się szybko i za kulisami. Autorka wymiguje się "im mniej wiesz, tym lepiej", i tak świat Laury wplątanej w rzeczywistość gangsterów ogranicza się do przebierania w drogich autach, pojawiania się na VIP-owskich imprezach, buszowania w garderobie i robienia loda swojemu misiaczkowi w ramach podzięki za kozaczki warte siedem tysięcy monet. W tajemniczych rozmowach utrzymanka nie uczestniczy, a jak już uczestniczy, to się okropnie nudzi i nie słucha. Ochroniarze-przestępcy mają skuteczność niższą niż ich koledzy po fachu w osiedlowych marketach, a kondycja nie pozwala na złapanie kobiety na szpilkach chorującej na serce. Brat głowy rodziny robi za asystenta/służącego/stylistę. Massimo funkcjonujący w świecie, gdzie kobieta ma rolę podrzędną, a Honor znaczy wszystko, daje się publicznie upokarzać swojej dziewczynie (która np. zrzuca mu na głowę... stertę majtek).

Każda aktywność, która nie polega na przebieraniu się i kopulacji, tylko zawiązywaniu jakichkolwiek więzi międzyludzkich zostaje skwitowana jednozdaniowym ogólnikiem. Bohaterka idzie nurkować? Kurtyna i jedno zdanie, że fajnie, można było popływać. Spędzamy trzy dni w Rzymie? Ani jedna linijka (słownie: zero) nie jest poświęcona opisowi miasta, a cała relacja z pobytu sprowadza się do wspomnienia o śniadaniu. Opis dowolnej kreacji zajmuje więcej niż wspomnienia Massimo o rodzinie, które są streszczone na boku w trzech zdaniach. Wzmianki o Włoszech zebrane razem zajęłyby może pół strony, ale na opis nowej kiecki, picia szampana i penisa zawsze znajdzie się miejsce. Nasze gołąbki "wygłupiają się" i powtarzają, jak bardzo się pożądają och weź mnie tu i teraz powstrzymać się nie mogę, ale właściwie ze sobą nie rozmawiają. A jak już rozmawiają, to tłuką te same tematy zmierzające donikąd, "-Zrobisz, jak ci każę! -Nie, nie jest twoją zabawką!" i cała dyskusja wraca do punktu wyjścia zakończona ucieczką zapłakanej Laury, która każdą kłótnię ucina trzaskiem drzwi.

Chociaż może to i lepiej, że tak mało ze sobą gadają. Bohaterowie lubią wygłaszać długie zdania z oczywistościami, które można by spokojnie nieraz ciachnąć o połowę albo w ogóle sobie darować. Te dłużyzny mocno spowalniają akcję, nie wprowadzając nic sensownego lub robiąc za zbędną ekspozycję. Dołóżmy jeszcze do tego towarzyszący niektórym dialogom styl pasujący bardziej do kochanków z XIX-wiecznego romansu (mój faworyt: "Na cóż mi tyle majtek?").

"Ależ Kaziku, porno nie ogląda się dla dialogów", zauważy ktoś słusznie. Dobrze, to oceńmy jakość macanek: daję 6 szuflad na 10 w kategorii "powinno leżeć schowane w biurku". Jest niezamierzenie komicznie ("zajęty pocałunkami nie zauważył, jak uciekłam z jego uścisku", "mój kutas wyskoczył ze spodni, twardy i niemal boleśnie napompowany"), kuriozalnie ("jego piękny, równy i niebywale gruby kutas sterczał niczym świeczka wetknięta w tort, który dostałam w hotelu w dniu swoich urodzin"), niesmacznie ("patrzyłem, jak się uspokaja i zlizuje z warg gęstą ślinę, wyciągniętą z jej gardła"), żenująco ("wyciągnąłem kutasa z Anny i pewnym ruchem wsadziłem go w jej wąską dupkę"), ale na pewno tekst nie przyprawia o rumieńce. Opisy są bardzo do siebie podobne, a kopulujący w szale uniesień łamią zasady anatomii. Pani Lipińska zdradza w wywiadzie dla gazety.pl, że nie jest fanką Greya z wygładzonym BDSM, choć nawet w kategorii pikanterii jej dzieło ląduje na półce tuż obok twórczości James.

Redakcja? Ja wam powiem, jak wyglądała redakcja. Otóż redakcja przyszła, popatrzyła, jęknąła "błagam, nie dziś, jutro się tym zajmę", i tak robiła codziennie, aż przyszła data wydania. I tak przez tę - zrozumiałą, ale jednak - prokrastynację mamy takie kwiatki, jak ciągnięcie za spust w zabezpieczonym pistolecie, "usiadł na krzesło", "zmarszczyłam oczy", "ignorancja" nagminnie używana w znaczeniu "ignorowania kogoś"... Już na pierwszej stronie mamy babol: "to było miłe spotkanie, ale zdecydowanie zbyt długie", a dziewięć linijek dalej "wiedziała, że to spotkanie nie będzie miłe i nie przyniesie mi spokoju".

Każdemu jego porno. Jeżeli twoim są obrzydliwie bogaci brutale ciskający na łóżko ze zwierzęcym błyskiem w oku i nawet byle jakie opisy w tych klimatach wciskają w tobie odpowiednie guziki, to pewnie będziesz się nieźle bawić. Ale i tak polecam wstrzymać się przed zakupem i po prostu wpisać odpowiednie słowa w wyszukiwarkę - na tym poziomie leży masa opowiadań w czeluściach AO3 czy Wattpada, i to całkowicie za friko.



(^ Piątoplanowi mafiozi z klanu Massima dyskutujący, co tu się odwala, niekoloryzowane)

[Recenzja została po raz pierwszy (02.08.2018) opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]

Moja ocena:

× 9 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
365 dni
365 dni
Blanka Lipińska
5.6/10
Cykl: 365 dni, tom 1

Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca.... Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste d...

Komentarze
365 dni
365 dni
Blanka Lipińska
5.6/10
Cykl: 365 dni, tom 1
Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca.... Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste d...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Trochę bałam się zaczynać książkę, na temat której są prawie same negatywne opinie. Jednak mi się książka podobała i nie mogłam się od niej oderwać, co prawda kilka scen bym usunęła, lecz stwierdzam ...

PA
@paulina.gasior1

Blanka Lipińska zdecydowała się napisać połączenie kryminału oraz romansu. No, cóż, ewidentnie wzorowała się na Greju. I tam, gdzie historia była ciekawa, świeża, czy momentami wzruszająca, tak tutaj...

@beatazet @beatazet

Pozostałe recenzje @KazikLec

The Inugami Curse
Chryzantema, cytra, topór

To, że klan Inugami to banda serdecznie nienawidzących się nawzajem palantów, nie jest żadną nowością. Równie dobrze znanym w okolicy faktem jest ich źle skrywane wyczek...

Recenzja książki The Inugami Curse
The Honjin Murders
Och, spadł śnieg - jak niespodziewanie

1937, prowincja, cała okolica żyje ślubem lokalnego panicza i nauczycielki. I będzie jeszcze bardziej żyła morderstwem, które wydarzy się w noc po ceremonii, gdy rodzinę...

Recenzja książki The Honjin Murders

Nowe recenzje

Śmierć z zerem na koncie
Ciekawa książka
@Izzi.79:

Już od dawna wiadomo, że bez pieniędzy nasze życie jest ciężkie i nieciekawe. Dlatego musimy pracować by godnie żyć. Je...

Recenzja książki Śmierć z zerem na koncie
Krwawe przeznaczenie
Smoki, smoki, więcej smoków!
@maitiri_boo...:

„Smocze kryształy: Krwawe przeznaczenie” to kontynuacja jedynej w swoim rodzaju serii Joanny Karyś, która już od pierws...

Recenzja książki Krwawe przeznaczenie
Dni krwi i światła gwiazd
Kontynuacja lepsza od pierwszego tomu!
@Radosna:

Na początku tego roku Laini Taylor zachwyciła mnie swoją książką pt. ,,Córka dymu i kości". Historią napisaną ponad 12 ...

Recenzja książki Dni krwi i światła gwiazd
© 2007 - 2024 nakanapie.pl