Nie jestem już nastolatką, moje "-naście" zmieniło się już klika lat temu na "-dzieścia", co nie znaczy, że od czasu do czasu nie sięgam po młodzieżówki.
Mój duch jest młody i lubi czasem poznawać historie, które sięgają czasów nastoletnich. Mnie one co prawda najczęściej kojarzą się ze sportem, wtedy trenowałam i z gimnazjum, które zdecydowanie należy do jednego z najlepszych okresów w moim życiu, co nie oznacza, że łatwego.
Tylko te młodzieżówki z "moich czasów" to były historie o nastolatkach, czasie przemian, jakie się w nich dzieją, pierwszych zauroczeń, miłości oraz pierwszego określenia swojej tożsamości, rozumienia emocji, które potrafią w tym czasie mieć ogromną kontrolę nad decyzjami i współistnieniem w grupie. Po toksyczną rodzinęMonet sięgać nie mam zamiaru. Nie mam ochoty skalać nią swoich wyobrażeń o literaturze młodzieżowej, ale to nie oznacza również, że nie jestem ciekawa innych pozycji wydawniczych, które są ukierunkowane na młodzież.
Nie należę również do "fanek" NieZwykłego, ale z ciekawości sięgnęłam po kolejną ich książkę. Pierwszą było Ideal Kingi Macowicz, znalazłam je na Legimi i pozytywnie mnie zaskoczyło. Jestem ciekawa, czy będzie tak też z drugim tomem. Po tamtym tytule przyszedł czas na sprawdzenie kolejnej autorki, tak doprowadziło mnie to do Weroniki Ancerowicz. No dobra, może nie tylko to... Wiele obserwatorek mojego konta na Instagramie czyta książki tej autorki i byłam ciekawa, co też młodzi teraz wybierają poza "Monetami". I tak się złożyło, że na czas podróży ściągnęłam audiobooka i pierwsze rozdziały mnie wciągnęły, na tyle, że dałam jej szansę.
I...
Weronika Ancerowicz napisała taką historię, w której przypomniała mi moje ulubione książki jak Pamiętnik nastolatki, Kroplówkę z marzeniami, Spotkanie nad morzem, Cykl Czekolada z kardamonem. I właśnie czasy gimnazjum i liceum, to, co wtedy było bliskie i mnie samej. Poczułam się tak, jakbym wróciła w przeszłość... I to w taki pozytywny sposób.
Mój kumpel jest dziewczyną to powieść, którą mogę z czystym sumieniem polecić nastolatkom, ze względu na klimat, poziom powieści, tematykę. To dobra opowieść o emocjach, zmianach jakie zachodzą w nastoletnim okresie, wyborach przed jakimi stajemy i dorosłością, która powoli czai się za zakrętem. I szanuję autorkę za to, że pisząc powieść dla młodzieży, nie potrzebuje wyuzdania, dwuznaczności, toksycznego środowiska, se**u, żeby stworzyć podłoże dla historii, dla związku, tematu miłości.
Podobały mi się charaktery bohaterów, nie byli papierowi, tylko mieli w sobie to, co charakterystyczne u nastolatków. Czytając książkę znamy również tło, które odpowiada za ich tożsamość, konkretne rysy, co jeszcze bardziej te postaci dopełnia. Na duży plus. Akcja powieści nie ma też miliona wątków, ani bohaterów, więc zamyka się w czytelny sposób.
Zastanawiam się tylko nad jednym, co przykuło moją uwagę na samym początku. Wtedy historia wydawała mi się infantylna i nie była wystarczająco rozkręcona. Myślę, że takie było zamierzenie... Czy autorka powinna amerykanizować realia historii? Gdy słuchałam powieści to z jednej strony miałam wrażenie, że brzmi jak amerykańskie młodzieżówki, z drugiej strony czuć było polskie klimaty, przynajmniej szkoła wydawała mi się taka. Mimo wpisania w tło drużyny Baseballu i kobiecej piłki nożnej. Czyli jak mniemam czegoś charakterystycznego właśnie tam. Mam jakiś dysonans jeśli o to chodzi.
To, co mi się podobało, to wątek sportu, szczególnie ten kobiecy. Dotychczas mało razy spotkałam się z tym w powieściach młodzieżowych, a przecież sporo dziewczyn trenuje różne dyscypliny. Ostatnio coraz modniejszy wątek.
Jeśli macie ochotę na lekką historię o przyjaźni, sporcie, miłości i decyzjach, to jest to dobra propozycja.