Andy Weir "Projekt Hail Mary",
Czytam sporo, jednak nadal są gatunki literatury, po które nie miałam potrzeby, przyjemności czy ciekawości, żeby sięgnąć, które jakoś nie pojawiały się na mojej drodze czytelniczej, które w końcu celowo omijam, uznając, że to nie są książki dla mnie. Tak też jest z fantastyką naukową. Do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki science fiction, hard ani soft, wychodząc z założenia, że moja wiedza ścisła jest na tak słabym poziomie, który uniemożliwi mi zrozumienie zagadnień związanych z fizyką, chemią, biologią, biotechnologią, astronomią i innymi pokrewnymi im dziedzinami. Tak to jest, kiedy w liceum na matematyce często zdarzało mi się grać z koleżanką w okręty, natomiast na fizyce i chemii czytałam książki. Stąd również zawsze omijałam książki z tych gatunków, nie mam za sobą żadnej książki Stanisława Lema, którego rok trwa już od jakiegoś czasu.
Nie znam "Marsjanina" pierwszej książki autora. No cóż, nie miałam również przyjemności poznania filmu. Zdecydowałam jednak, że dam szansę jego kolejnej już książce.
Już na samym początku lektury, okazało się, że naszpikowany nowymi technologiami, nieznanymi pojęciami z różnych dziedzin nauki, kosmiczny świat, jest niesamowicie wciągający, historia, chociaż jest efektem wyobraźni autora, być może kiedyś miałaby możliwość wydarzyć się naprawdę, a ja zaczynam śledzić ją z zapartym tchem.
Kiedy, w pewnym momencie okazuje się, że słońce zaczyna świecić coraz słabiej, naukowe misje różnych krajów starają się odnaleźć najpierw przyczynę tego stanu rzeczy, a następnie temu zapobiec. Jedną z osób, która zostaje zaangażowana w badania nad astrofagami, szybko namnażającymi się organizmami będącymi przyczyną pojawiającego się zjawiska, jest Ryland Grace nauczyciel, którego kariera naukowa w pewnym momencie przystopowała, zmuszając do pracy w szkole. Co sprawi, że zwykły nauczyciel stanie się w pewnym momencie jedną z najważniejszych osób rozłożonej na wiele lat naukowej misji, która zostanie wysłana miliony kilometrów od Ziemi, by postarać się zapobiec katastrofie ludzkości? Czy będzie w stanie sam ocalić planetę? Jak zakończy się ta kosmiczna przygoda?
Stawka tego przedsięwzięcia jest niewiarygodnie wysoka. Dotyczyć będzie nie tylko uratowania całej ludzkości, ale również...? No właśnie, o jaką stawkę walczyć będzie doktor Grace, wyruszając z misją ratunkowa na Tau Ceti? Tego oczywiście nie zdradzę.
Narracja "Projektu Hail Mary" prowadzona jest w dwóch płaszczyznach czasowych, na Ziemi, w ramach przygotowań do wyprawy oraz w kosmosie, na statku Hail Mary, który na czas wyprawy, stanie się centralnym punktem prowadzonych badań. Jest ona tym bardziej intrygująca, ponieważ początkowo Roland Grace, który okazuje się być jedynym pozostałym przy życiu członkiem załogi, niczego nie pamięta.
Z jednej strony apokaliptyczna, z drugiej natomiast mocno ukierunkowana na ratowanie świata, opowieść, wciągnęła mnie bez reszty do świata nauki, w którym od jednego człowieka zależy tak wiele i który jest również gotów poświęcić wszystko, aby ratować swoją planetę. To było moje premierowe, ale bardzo udane spotkanie z literaturą science fact.