Z autorem tej Daru Anomalii, jak i z samą książką zetknęłam się jeszcze przed premierą. Już wtedy mnie ona ciekawiła, ale jak wszystko – musiała poczekać na swoją kolej. Kolejkę przyspieszyłam, gdy widziałam masę pozytywnych opinii na jej temat, do tego Legimi dodało ją do swojego katalogu. W tym momencie zginęły wszystkie wymówki, dla których czytanie mogłabym przesuwać w czasie i zabrałam się za ten debiut.
Początkowo opowieść może wydawać się dość chaotyczna. Czytamy, ale tak właściwie nie wiemy o czym. Dodatkowo akcja przeskakuje z jednego świata do drugiego. Poczułam się zagubiona i przytłoczona. Szybko jednak zaczynamy orientować się, co się dzieje. Tutaj plus dla autora, który nie zasypał nas od razu toną informacji, których nie bylibyśmy w stanie przyswoić. Świat poznajemy powoli. Z każdą kolejną stroną czułam się już coraz pewniej i coraz więcej rozumiałam, aż w końcu pozostało mi już tylko czytanie i radość z przeżywania przygód razem z naszymi bohaterami.
Powieść jest naprawdę fantastyką na wysokim poziomie. Jeżeli komuś wydaje się, że już wszystko zostało napisane i już nic się nie da wymyślić, zapraszam go do Daru anomalii. Mamy tutaj zupełnie nowe spojrzenie na magię, która ma swoją cenę i to bardzo wysoką. Tak, jak zawsze czytając książki o magii, myślałam sobie: „też tak chcę!”, tak w przypadku Daru anomalii musiałabym się nad tym porządnie zastanowić i raczej skłaniam się ku odmowie. Magia magią, ale w tym przypadku cena może być zbyt wysoka. Tym bardziej, że nie wiadomo, w jaki sposób przyjdzie nam zapłacić, do momentu aż już zapłacone zostanie. Także podziękuję! Nie mniej jednak sam system magii, sposób w jaki się ją otrzymuje oraz wspomniana już wcześniej cena za jej posiadanie, naprawdę bardzo mocno mi się spodobała.
Drugim elementem, który naprawdę mocno przypadł mi do gustu to wyjąca ściana. Mam nadzieję, że nie przekręcam jej nazwy, bo miała ona już u mnie ich kilka i na początku żadna nie była właściwa. Tak, mam kiepską pamięć do nazw. Nie będę mówić, czym ta wyjąca ściana jest, żeby nie psuć nikomu zabawy. Jest to jednak element, którego kompletnie się nie spodziewałam. Jest dobrze przemyślany. Wymyślony tak, że aż usta otwierałam ze zdziwienia. Zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie, żeby wpaść na taki pomysł. Tutaj naprawdę wielkie brawa dla autora!
Mamy też wątek życia i śmierci. Pierwszy raz zetknęłam się z nim, gdy czytałam opis książki. Od razu mi się spodobał i wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Jednakże trochę się zdziwiłam, gdy tego wątku nigdzie nie było. Już myślałam, że pomyślałam pozycje i znajdę to jednak w innej powieści. Motyw ten w końcu się pojawił i choć był tylko na moment, również bardzo mocno wbił mi się w głowę. Tutaj ponownie wielkie brawa dla autora zarówno za wymyślenie problemu, jak i za propozycję jego rozwiązania. Ja sama żadnego pomysłu na jego rozwiązanie nie miałam. Sam problem z kolei jest z rodzaju tych, dla których nie ma żadnego dobrego wyjścia. Co by się nie chciało zrobić, zawsze będzie źle. Przynajmniej dla kogoś.
Dar anomalii to dobra i przede wszystkim przemyślana fantastyka. Wszystko tutaj gra, jest ze sobą powiązane i nie mamy wrażenia, że powieść była pisana na kolanie. Do tego dochodzi całkiem przyjemny styl autora i mamy naprawdę dobrą książkę. Myślę, że pozycja nie przypadnie do gustu każdemu, bo na próżno szukać tutaj jakichkolwiek relacji romantycznych. Opowieść skupia się na fantastyce, wykreowanym świecie i problemie, który nasi bohaterowie muszą rozwiązać. Nie ma tutaj miejsca na relacje międzyludzkie. Mi osobiście kompletnie tego nie brakowało. Jest tyle fantastyki, gdzie romans odgrywa pierwsze skrzypce, że z przyjemnością sięgnęłam po coś, gdzie to fabuła jest najważniejsza.