Technika idzie do przodu, naukowcy udoskonalają nowe technologie, ale czy wszystko dąży ku lepszemu? Czy postęp jest synonimem ulepszeń? Niestety nie każdy rozwój jest dobry. Najoczywistszym przykładem jest broń jądrowa. O zgubnych skutkach rozwoju zbrojeniowego można usłyszeć na co dzień. Ostatnio użyto broni chemicznej w Syrii, a kto dwieście lat temu mógł sobie wyobrazić to, że będzie można zabijać ludzi powietrzem? Ot, postęp!
Jak będzie wyglądał świat, gdy zaawansowane technologicznie wojny nas wykończą. Einstein przekonywał, że cofniemy się w rozwoju. Paolo Bacigalupi ma podobną wizję. Akcja „Nakręcanej dziewczyny” ma miejsce w Tajlandii przyszłości. Wskutek licznych mutacji wirusów, wyczerpania surowców naturalnych rzeczywistość, którą znamy dokonała regresu. Energia elektryczna jest marzeniem najbogatszych, komputery napędzane są pedałem, samochody posiada garstka ludzi, reszta porusza się rowerami. Z powodu mutacji chorób roślin panuje głód. Ministerstwa próbują opanować sytuację, wprowadzając liczne służby porządkowe, co i tak na nic się zdaje, gdyż korupcja kwitnie. Można wszystko, o ile się wie, komu i jaką kwotę wręczyć do ręki.
Narrator trzecioosobowy opowiada dzieje ludzi zamieszkałych w Tajlandii po katastrofie ekologicznej. Główną osią fabularną jest Anderson Lake, który pod przykrywką fabryki sprężyn prowadzi badania nad wymarłymi gatunkami roślin. Tytułowa „Nakręcana dziewczyna” to Emiko, robot japońskiej produkcji. Jest nowoczesnym człowiekiem, idealnym, wielozadaniowym, pięknym i precyzyjnym. Jednak w świecie, w którym przez rozwój technologii wydarzyła się katastrofa, nakręcanki to synonim wszystkiego co najgorsze. Emiko jest pogardzanym wybrykiem natury. Aby przeżyć musi poddawać się torturom w klubie ze striptizem, ku uciesze tłumów.
Paolo Bacigalupi to amerykański pisarz, laureat wielu prestiżowych nagród. Podróżował po Azji i dzięki temu mógł zdobyć wiele doświadczeń i materiałów przydatnych do napisania tej powieści. Świat przedstawiony jest w gruncie rzeczy bliski naszemu. Przyszłość zaprezentowana przez autora jest całkiem prawdopodobna. Bo co się stanie, jeśli ni z tego ni z owego zabraknie surowców? To nie tylko możliwe, ale wręcz pewne. W Kielcach, mieście w którym mieszkam, za trzydzieści lat zabraknie wody. Póki co władze wydają optymistyczne prognozy, ale czy można wierzyć w ich kiełbasę? Przecież propaganda w „wolnych mediach” to codzienność. Codzienność także dla bohaterów tej powieści. W ogólnym chaosie media publikują to, co każe im władza. Każda historia ulega kreatywnej reinterpretacji przez rząd, wskutek czego ludzie są podjudzani do określonych zachowań.
A co my, jako wszyscy ludzie, poczniemy bez ropy naftowej, bez węgla? Rzeczywistość stworzona przez Bacigalupi jest spójna, logiczna, co gorsza prawdopodobna, a przez to bardziej dramatyczna. Czy taka czeka nas przyszłość? Umrzemy na choroby stworzone ręką ludzką w laboratoriach? Tak czy owak, imaginarium zostało wykreowane perfekcyjnie i jestem pod dużym wrażeniem. Jest kompletne i skończone.
Bohaterowie są tacy ludzcy… Tacy realni, nieidealni, wadliwi, nie do końca źli, raczej posiadający instynkt przetrwania. Jeśli nawet znajdzie się ktoś, kto jest dobrym człowiekiem, wierzy w to, co robi i chcę walczyć w imię zasad to, czym prędzej zostaje uciszony. Uniwersum „Nakręcanej dziewczyny” to nie miejsce na ideały.
Pierwsze strony to kierat dla umysłu. Zostałam wrzucona do zupełnie odmiennego świata przyszłości. Bardzo mozolnie wbijałam się w tę książkę i powoli odnajdywałam się w zasadach obowiązujących w świecie przedstawionym. Akcja płynie bardzo powoli. W połowie tego sporego tomiszcza zorientowałam się, że nie poznałam nic prócz rzeczywistości zaprezentowanej przez pisarza i ogólnego status quo Tajlandii przyszłości. Mimo braku brawurowej i emocjonującej fabuły to jednak gruntownie poznałam postacie z książki, ministerstwa, sympatie i antypatie. Czytanie o tym nie było dla mnie nudne, ponieważ świat był tak rozległy, że spiski, szarpaniny, intrygi i wzajemne konotacje były fascynujące. Ciągłe kłamstwa i zmowy nadały książce smaczku, a rozwikłanie zagadek, które z ministerstw było w danym rozdziale górą to trzymająca w napięciu zabawa.
Tekst jest dość trudny do przyswojenia. Obfituje w neologizmy i chińskie, nieprzetłumaczone słowa. Po pewnym czasie, gdy już poznałam lepiej świat przedstawiony, rozumiałam obcojęzyczne zwroty z kontekstu. Wcześniej jednak sprawiały mi one duży problem. Generalnie język tekstu jest bardzo dobry, oddaje cały dramatyzm sytuacji zaprezentowanych w powieści, a prócz chińskich wstawek i słów wymyślonych przez autora, cechuje się prostotą przekazu. Pewna asceza opisów idealnie sprawdziła się przy relacjach brutalnych sytuacji.
Książka wydawać by się mogła bardzo dramatyczna, jednak aż tak na mnie nie podziałała. Paolo Bacigalupi nie posiada daru długotrwałego wstrząsania czytelnikiem. Owszem, jego powieść zadziałała na moją wyobraźnię, jednak nie spowodowała trwałego szoku. Czytało się przyjemnie i w miarę prędko. Zapamiętam opowieść o Emiko i Andersonie, jednak z drugiej strony byłam na nią obojętna. Jednakże polecam „Nakręcaną dziewczynę” miłośnikom antyutopii bez silnie rozbudowanego wątku romansowego. Sama wiem, do jakiej irytacji doprowadzały mnie wszystkie te pseudoantyutopijne książki (tak, mam na myśli panią Mafi z jej „Dotykiem Julii” albo „Delirium” Oliver), a świat przedstawiony to tylko tło dla miłosnych perturbacji. „Nakręcana dziewczyna” to powieść fantastyczna opowieść z mocno rozbudowanym światem po katastrofie ekologicznej.