Przyznam szczerze, że „Purkająca świnia z obwisłym brzuchem” to mało zachęcający tytuł i ktoś może mieć wątpliwości, czy warto sięgać po tę pozycję. Ale byłam w zupełnym szoku, kiedy okazało się, że ciężko ją znaleźć na jakimkolwiek portalu książkowym, czy też w ogóle w sieci. A moim skromnym zdaniem ta książka bardzo zasługuje na to, żeby być obecna nie tylko w sieci, ale też na półkach młodych czytelników.
Franziska Gehm była mi do tej pory znana jako autorka młodzieżowego cyklu „Siostry wampirki” i to też jakoś nieszczególnie przekonywało mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Co więc mnie w końcu przekonało? Sama nie wiem, po części zaintrygował mnie opis na okładce, po części fragmenty, które wyłapywałam przeglądając książkę. I powiem Wam, że naprawdę było warto, ponieważ jest to świetna książka!!
Rodzina Pompadauz wiedzie sobie spokojne życie prowadząc hotel Piękne Chwile. Akurat przyjmują nowych gości, państwa Papenritt wraz z córką, kiedy do hotelu wpada posterunkowy Knorpel z ostrzeżeniem o strasznej burzy, która nadciąga nad ich miasteczko Rippelpolde. I tak pewnego kwietniowego popołudnia 1912 roku, za sprawą burzy, cały hotel i wszyscy jego mieszkańcy przenoszą się o 99 lat w przyszłość. Mimo, że ciężko jest im się odnaleźć w innym stuleciu, postanawiają rozwiązać zagadkę swojej podróży w czasie i postarać się wrócić do domu. Oczywiście dorośli bywają nieporadni, więc rozwikłanie zagadki spadnie jak zwykle na dzieci. Na szczęście zaprzyjaźniają się one z Milfordem, który będzie bardzo pomocny przy rozwiązywaniu zagadki.
Dawno nie czytałam tak sympatycznej powieści skierowanej do młodego czytelnika. Napisana jest tak lekko i ciekawie, że wciąga i intryguje od pierwszych stron. Niewątpliwą zaletą powieści są bohaterowie, każdy z nich coś wnosi i każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Ja najbardziej polubiłam Kasmirandę Pompadauz, córkę właściciela hotelu. Jej ulubioną rozrywką są dziwne eksperymenty i odgrywanie egzekucji poprzez ścinanie głowy. Od samego początku nie mogłam pozbyć się wrażenia, że przypomina mi ona Wednesday z „Rodziny Addamsów”, dzięki czemu wzbudziła jeszcze większą sympatię.
Kasmirandzie pomagają Jonni „Piekielna Ręka”, syn pokojówki, który uwielbia psocić i czasem robić na złość gościom hotelu. Jest jeszcze Melusine, córka państwa Papenritt, która sprawia wrażenie eterycznej panienki z dobrego domu, ale szybko udowodni, że przygoda jej nie straszna.
I jeszcze Milford, syn właściciela fabryki kiełbasy, którego dzieci poznają po przeniesieniu się w przyszłość. Będzie on bardzo pomocny, szczególnie, kiedy okaże się, że to właśnie w fabryce ukryte jest coś, co jest niezbędne, żeby umożliwić powrót do poprzedniego stulecia. Przy okazji, dzieci odkryją tajemnicę skrywaną przez ojca Milforda.
Są jeszcze dorośli, ale oni nie odgrywają tu wielkiej roli ;)
I oczywiście tytułowa purkająca świnia z obwisłym brzuchem. Jest to Ingeborg, cesarzowa Indii. Pan Pompadauz przywiózł ją z podróży po Azji i od tego czasu jest członkiem rodziny.
Czym wyróżnia się ta pozycja na tle innych tego typu? Na pewno lekkością, z jaką jest napisana, a to sprawia, że właściwie czyta się sama. Ponad to świetnym poczuciem humoru autorki, dzięki czemu uśmiech praktycznie nie schodzi z twarzy w trakcie czytania. Fabuła też jest interesująca, przygód nie zabraknie, są też świetne ilustracje, wykonane przez Franziskę Harvey. Mi było ciężko oderwać się od lektury, więc przypuszczam, że to samo będzie z grupą wiekową, do której faktycznie jest skierowana ta książka, czyli starsze dzieci i młodsza młodzież. Jeśli szukacie czegoś ciekawego i wyróżniającego się, żeby zainteresować swoje pociechy, to „Purkająca świnia z obwisłym brzuchem” będzie świetnym wyborem. Polecam gorąco i ogromnie cieszę się, że będą kolejne części przygód naszych przybyszów z przeszłości.