W ostatnim czasie dość rzadko sięgam po zagraniczne książki, które dla mnie stały się teraz jakimś swoistym urozmaiceniem od naszej rodzimej literatury, a pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu czytałam głównie obcojęzycznych autorów. Jestem dumna z twórczości naszych autorów i autorek, którą spokojnie możemy się pochwalić na arenie międzynarodowej. Powiedzcie mi, czy Wy częściej sięgacie po nasze, czy zagraniczne książki? Dzisiaj chciałabym Wam przybliżyć właśnie jedną z nie naszego „podwórka”. O książkach autorstwa Belle Aurory jest zawsze dosyć głośno, jedni je wręcz kochają, a drudzy, no cóż, ich po prostu nie trawią. Ja miałam już przyjemność poznać inną książkę autorki i w tym przypadku po raz kolejny czuję się zaskoczona i przyznaję się bez bicia, że absolutnie się nie spodziewałam czegoś takiego. Jednak czy była to pozytywna niespodzianka, przekonacie się, czytając tę opinię do końca.
Emily Aldrich to młoda dziewczyna, której świat wywrócił się do góry nogami. Aby pomóc ukochanej osobie, musi pilnie podjąć jakąkolwiek prace, niestety do tej pory bezskutecznie. Codziennie sprawdza ogłoszenia i stopniowo traci nadzieję na zmianę. Jednak pewnego dnia, los wyciąga do niej niespodziewanie rękę i przypadkiem otwiera drzwi do dobrze płatnej pracy. Podając się za kogoś, kim nie jest na rozmowie kwalifikacyjnej, zostaje asystentką popularnego zespołu rockowego „Left Turn” i ma wyjechać z nimi w kilkumiesięczną trasę koncertową. Emily nie jest do końca taką zwykłą dziewczyną, ona nie ma zielonego pojęcia, kim jest „Left Turn”. Mimo iż nowa asystentka, niejednokrotnie zaskakuje chłopaków, to każdy z nich od początku ją polubił, każdy oprócz jednego. Connor Clash to stereotypowy gwiazdor rocka, rozkapryszony do granic możliwości, opryskliwy i niemiły dla każdego, jednym słowem – dupek. Na każdym kroku dogryza Emily i wyszukuje jej wad. Dąży za wszelką cenę, aby się jej pozbyć. Pytanie tylko dlaczego? Czy uda mu się pozbyć Emily? Czy może jakimś cudem, uda im się znaleźć wspólną nić nieporozumienia?
Belle Aurora świetnie włada piórem i tworzy niesamowite i nietuzinkowe historie. Pokochałam ją przy serii „Raw” i urzekła mnie ponownie. „Clash” podbił moje czytelnicze serducho. Od historii Connora i Emily nie idzie się oderwać nawet na sekundę, dzięki czemu te prawie pięćset stron czyta się po prostu ekspresowo. Wykreowane postacie są dla mnie wielowymiarowe, są skomplikowane i złożone, a nie płytkie i stworzone na siłę. Bohaterowie nie są idealni, nie brakuje im wad, zwłaszcza Connor nie jest przykładem czystego jak łza kandydata na chłopaka, ale na naszych oczach zmienia się, dorasta i dostrzega swoje błędy. Pracuje nad sobą i stara się stać kimś lepszym dla siebie i dla ukochanej. W książce znajdziemy trudną miłość, przyjaźń, problemy z uzależnieniem, odpowiedzialność za drugą osobę, a także ogromną samotność, niezrozumienie, nieśmiałość, lęk o przyszłość i ogromny brak poczucia własnej wartości. Zdecydowanie zachęcam Was do poznania tej opowieści, a na pewno tego nie pożałujecie. Serdecznie polecam.