Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Ma na imię Charles Miller, ale czy na pewno?
Został znaleziony na polu kukurydzy, ale co tutaj robił?
Kim jest i jakie tajemnice skrywa jego przeszłość?
Charles Miller to 28-letni policjant, którego poznajemy w najcięższym momencie jego życia.
Stracił ukochaną w zamachu na jej życie, ale nikt odpowiedzialny za te wydarzenia nie został pociągnięty do odpowiedzialności.
Mężczyzna popada w alkoholizm, miewa ataki furii i cierpi na głęboką depresję.
Porzuca także swoją pracę - pracę w policji.
Jednak nadchodzi moment, że znowu musi zmierzyć się ze wszystkim co go spotkało, a nawet z czymś więcej.
Przeszłość się o niego upomni i to w najmniej przyjemny sposób z możliwych.
Kiedy ginie córka milionera, którego Charles oskarża o śmierć ukochanej zaczyna się wyścig z czasem i morderczymi rytuałami sekty, która krzewiła swoje działania w niedalekiej okolicy.
Woda, Powietrze, Ogień, Ziemia.... i Eter.
Żywioły i moce, które rządzą ludzkimi losami.
Kiedy czytałam tę książkę byłam mile zaskoczona, mając wiedzę, że jest to debiut literacki.
Autorka bardzo wprawnie posługuje się językiem i już od pierwszych stron czujemy jej lekkie piórko.
Od początku czułam, że robi to co lubi, ponieważ czytanie tej powieści przyniosło mi bardzo dużo przyjemności, a dodatkowo sprawiało, że nie mogłam się od tej lektury oderwać.
Historia morderstwa i ciała naznaczonego tajemniczymi symbolami oraz klucz, który może otworzyć "wrota" tajemnic.
Tajemniczych rytuałów i historii. Ja osobiście uwielbiam temat skomplikowanych zagadek, które mogę rozwiązywać wraz ze śledczymi.
Jednak, żeby nie było zbyt kolorowo - nie wszystko tak bardzo mnie w tej historii urzekło.
Chociaż motyw tajemnicy wydawał się idealnie przemyślamy i już myślałam, że za chwilę doczekam się idealnej puenty to.... zawiodłam się.
Moim zdaniem zakończenie było nazbyt przeciągnięte i zbyt chaotyczne.
Kiedy zbliża się zakończenie czytelnik powinien mieć w głowie już poukładane wszystkie fakty i dostać idealne uzupełnienie całej historii.
Ja miałam odczucie jakby cała historia "sobie", a zakończenie "sobie".
Nagle zaczęło pojawiać się tak wiele dodatkowych wątków pobocznych i idei, które w ogóle nie pasowały mi do całej reszty, że mam wrażenie jakby autorka chciała nas niesamowicie "urzec" zakończeniem - chciała takiego "huknięcia", ale trochę przesadziła.
Z ostatnich 30 stron można by stworzyć następną książkę - tyle się tam nagle wydarzyło.
Jednak pozostając obiektywnym i patrząc na książkę jako całokształt jest bardzo dobra i warta uwagi.
Jestem ciekawa, w którą stronę pójdzie twórczość autorki i chętnie sięgnę po kolejną pozycję.