Moje kochane Moliki, dawno nie miałam dla Was nic z moim ukochanym motywem i uwierzcie mi, jestem tym faktem mocno zażenowana. Oczywiście w ramach zadość uczynienia oraz naprawy tego kardynalnego błędu, spieszę z kolejną krótką opinią kontynuacji gangsterskiej historii, której naprawdę nie mogłam się doczekać. Myślicie, że była warta tego czekania?
Oczywiście, zanim spróbuję Wam odpowiedzieć na to frapujące pytanie, postaram się, chociaż odrobinę nakreślić, o czym mniej więcej jest ta historia. Jako że to druga część, a być może są też osoby, które jeszcze nie miały przyjemności poznać początków znajomości Asterii oraz Sainta, to zadanie wcale nie będzie takie łatwe. Wracamy do rudowłosej Asterii Hunter, kobiety, która boleśnie przekonała się na własnej skórze, że mafia nigdy nie zapomina i nie wybacza zdrady. Po wydarzeniach kończących poprzedni tom Asteria była agentka federalna jest zdeterminowana, aby odebrać mężczyźnie, którego szczerze nienawidzi, to co pokochała najbardziej na świecie, to co tak brutalnie jej odebrał. Doskonale zdaje sobie sprawę, że Saint McCanna nie jest łatwym przeciwnikiem, a w całym Rio krążą o nim legendy. Na dodatek po odsiedzeniu wyroku Saint, aby utrzymać swoją pozycję oraz wpływy wdaje się w konflikt z inną brazylijską rodziną, co niestety skutkuje w najgorszy możliwy sposób. W momencie, gdy po wielu miesiącach czekania i planowania Asterii udaje się namierzyć wraz z agentami bezpieczną kryjówkę Sainta, aby odzyskać swoją ukochaną kruszynkę, okazuje się, że przyszła za późno…. Ktoś odważył się porwać Molly i tylko McCanna może ją znaleźć.
O matko książko, co to była za historia!! Jeżeli do tej pory byłam tylko pod wrażeniem pióra autorki, to „Związani zemstą” powalili mnie absolutnie na łopatki. Pani Asiu brawo, brawo i jeszcze raz brawo! Cała historia Asterii, Molly i Sainta jest skrupulatnie przemyślana, a oni sami są nieszablonowi, nieidealni, a przede wszystkim nieprzewidywalni. Zarówno McCanna, jak i jego żona to dwie mocno pokiereszowane dusze, które przeżyły w swoim życiu niejedno, ale dla dobra swojego dziecka są gotowi na wszystko. Razem z nimi zostaliśmy wciągnięci w makabryczny i demoniczny świat mafijnych porachunków. Po raz kolejny wykorzystany pomysł całej opowieści udowodnił, że nie wszystkie możliwości w gangsterskiej tematyce zostały już wykorzystane, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszy. Z całą pewnością nie jest to ckliwy i delikatny romansik, gdzie spotkamy niby niebezpiecznego rycerzyka w lśniącej zbroi, gotowego do obrony swojej ukochanej oblubienicy. Saintowi zdecydowanie daleko do delikatnego i romantycznego mężczyzny, to brutalny i bezwzględny mafioso z krwi i kości, który robi wszystko, aby Molly w razie potrzeby umiała sobie poradzić w życiu. Autorka ponownie kupiła mnie bez reszty i z całą pewnością sięgnę po każdą kolejną książkę spod jej pióra. Na tę historię naprawdę warto było poczekać. Oczywiście i bez zaskoczenia, ja polecam z czystym sumieniem.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłemu.