Jaki byłby świat po drugiej stronie lustra, gdyby istniał? Jakub Reckless przekonuje się o tym na własnej skórze, kiedy przez przypadek odkrywa, że lustro w gabinecie zaginionego ojca to w rzeczywistości drzwi do innego świata. Z biegiem lat zaczyna spędzać w tym drugim świecie coraz więcej czasu, pozostawiając matkę i brata w nieświadomości. Ten drugi świat jest pełen tajemnic i skarbów, które tylko czekają, żeby je odnaleźć. Tam Jakub czuje się lepiej. Jednak pewnego dnia popełnia błąd. Nie zachowuje należytej ostrożności i Will podąża za nim przez lustro. Zraniony przez Czarną Nimfę zaczyna zamieniać się w kamień, a Jakub gotowy jest dokonać niemożliwego, żeby ten proces odwrócić. Wyruszają więc w poszukiwaniu ratunku dla Willa, za towarzystwo mając wieloletnią przyjaciółkę Jakuba, Lisicę, oraz narzeczoną Willa, Klarę. To będzie najniebezpieczniejsza wyprawa jakiej podjął się w tym świecie, ale też mająca dla niego największe znaczenie.
Cornelia Funke urzekła mnie swoją „Atramentową Trylogią”, więc kiedy zobaczyłam jej nową powieść koniecznie musiałam ją przeczytać. I oczywiście, nie zawiodłam się. Fakt, może i powtórzony schemat, może i rozwiązania niezbyt oryginalne. Jednak w swojej twórczości Funke ma coś takiego, że czytelnik już po kilku stronach zostaje pochłonięty i wciągnięty do świata bohaterów i nie może się z niego wyrwać, dopóki nie przeczyta ostatniej strony. Świat, który pokazuje nam Jakub jest tak fascynujący, że aż chciałoby się go zobaczyć na własne oczy. Autorka wykorzystując znane wszystkim historie, stworzyła coś swojego, niepowtarzalnego. Bo oto trafiamy do wieży, w której wiecznym snem śpi Śpiąca Królewna, wspinamy się po włosie Roszpunki, czy słuchamy o samonakrywającym się stoliczku. Dużo mamy tutaj odniesień do baśni i bajek, które każdy zna. A przy tym Funke dopisuje swoje własne postaci, które rządzą tym światem. Ciekawy to zabieg, bo czytelnik może się poczuć, jakby naprawdę trafił do świata baśni znanego z dzieciństwa, tylko teraz może spojrzeć na niego swoim dorosłym okiem, i zobaczyć, że nie wszystko tam jest takie piękne, jak w historiach opowiadanych nam w dzieciństwie przez rodziców.
Kolejną wielką zaletą w powieściach autorki jest jej styl. Niezwykle barwny język i bardzo plastyczne opisy w połączeniu z ilustracjami tworzonymi przez samą Funke dają niesamowite wrażenia z lektury i cudownie pobudzają wyobraźnię. Dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie, a dodatkowo zżerani przez ciekawość czy uda się uratować Willa nie jesteśmy stanie odłożyć książki choćby na chwilę.
Jeśli już mowa o ilustracjach, to warto również dodać, że już sama oprawa graficzna książki przyciąga jak magnes. Wydawnictwo naprawdę się postarało i pod tym względem nie można mu nic zarzucić.
Szczerze polecam! Lektura obowiązkowa dla każdego fana twórczości Funke. Jeśli ktoś jeszcze tym fanem nie jest, a lubi magiczne historie o magicznych krainach, to gwarantuję, że po przeczytaniu „Kamiennego ciała” fanem zostanie. Niezależnie od wieku i płci. Więc jeśli jesteście gotowi wybrać się do świata po drugiej stronie lustra – zapraszam! Tylko dobrze się zastanówcie, bo co będzie, jeśli przejdziecie przez lustro i nie będziecie chcieli wracać?