Krzysztof Bielecki jest polskim pisarzem. W swoich książkach zawsze stara się zawrzeć coś, czego jeszcze w żadnej innej nie było, ogólnie, w całej literaturze. Wszystkie jego publikacje budzą kontrowersje i są nietypowe. Zapewne nie są dla każdego. "Rekonstrukcja" jest jego piątą książką i pierwszą na rynku powieścią projekcyjną.
"Rekonstrukcja" to kilka, z pozoru, niepowiązanych ze sobą opowiadań. Jednak sam autor nazwał początkowe opowiadania, rozdziały, wstępem, natomiast te jedno, ostatnie - właściwą opowieścią. Książka ta jest... dziwna. Wiele jej elementów nie będzie dla Was zrozumiałych, aż do końca opowieści, a niektóre nawet wtedy. Autor powoduje, że Czytelnik błądzi. Czytając, zadaje sobie mnóstwo pytań - dlaczego? Co? Jak? Niewiele rozumie, jednak nie potrafi się od tej pozycji oderwać. Zanurza się w nią coraz głębiej, szukając odpowiedzi. Czy je znajdzie? Czy pod koniec wszystko nabierze sensu? Albo chociaż cokolwiek? Czy John Johnson, o którym jest mowa od samego początku, swoim zniknięciem nam coś objawi? Przekonajcie się sami.
"Rekonstrukcja" jest książką nietypową, a sam pisarz nazwał ją pewnego rodzaju eksperymentem, "literackim testem projekcyjnym". Z chęcią zostałam królikiem doświadczalnym i postanowiłam przekonać się, co ja dostrzegę w tej opowieści. Autor jest przez cały czas obecny, jest on narratorem i zwraca się do Czytelnika bezpośrednio, opowiadając mu dane wydarzenia. Dzięki temu książka jest jeszcze bardziej niezwykła. Język, jakim się posługuje, wręcz hipnotyzuje. Czytelnikowi wydaje się, jakby słuchał wykładu. Autor mówi do niego, opowiada, zadaje pytania.
Zarysowując teraz krótko fabułę opowiadań. Rozdział pierwszy jest przedmową autora, gdzie tłumaczy on Czytelnikowi czym jest "Rekonstrukcja". Rozdział drugi zapoznaje nas z mężczyzną, zwanym X-em. Pewnego poranka zauważa on coś, czego wcześniej nie widział, coś, od czego zaczynają się ogromne zmiany w jego świecie. Kolejna opowieść dotyczy Emmy, dziewczyny szykującej imprezę, która nie zakończy się przyjemnie. Następnie poznajemy Mo i Ma, dwóch mężczyzn, mieszkających na ogromnym wysypisku, odkrywających coś niezwykłego. Później autor przedstawia nam Admirała, który chce dotrzeć na biegun południowy łodzią podwodną. Szaleństwo załogi nie będzie tutaj jedynym zmartwieniem. No i na końcu, już przedostatnia opowieść ze wstępu - Thomson, ochroniarz w galerii, który dąży do spełnienia swojego największego marzenia i ZZZ - mężczyzna, który woli dawać aniżeli brać. I tak dotarliśmy do "Rekonstrukcji". Jest to opowieść o Johnie Johnsonie, który, owszem, zniknie, i o jego przyjacielu, Adamie Smith'cie, który będzie go szukał.
Jak więc widzicie, opowiadania te są dość nietypowe. Każde inne, a jednak coś je łączy. Musicie wiedzieć, że nie widać wszystkiego na pierwszy rzut oka, to jest pewne. Dlatego też nie mogę nic na ten temat więcej powiedzieć, gdyż każdy z Was będzie musiał wszystko dostrzec sam. A to, co zauważycie może różnić się miedzy poszczególnymi Czytelnikami. Bowiem w tej publikacji, każdy może widzieć coś innego, niczym na plamach z atramentu.
Czy książkę Wam polecam? Dobre pytanie. Decyzję pozostawiam Wam. Czy zdecydujecie się zagłębić w dziwne i momentami pełne szaleństwa i brutalności opowieści? Czy zechcecie sprawdzić, co Wy dostrzeżecie w tej książce, jakie szczegóły będą wyraźne tylko dla Was? Tak? Zatem sięgnijcie po nią. Jeśli nie, darujcie sobie jej lekturę i zamęt w głowie, jaki po niej otrzymacie. Jest to pozycja całkowicie inna od oferowanych nam na rynku, dla osób lubiących wyzwania. Nie jest to pozycja dla każdego.
"Spokojnie, jeśli się postarasz, to wszystko zrozumiesz, gdy John Johnson wsiądzie do pociągu, a jego historia dobiegnie końca."