Nie ma nic bardziej poruszającego nad porywy płomiennych uczuć. (R.)
Tylko czy to warto? - pyta retorycznie autor.
Ta drobna powieść oferuje spojrzenie w przeszłość i wgląd w stosunki panujące w carskiej Rosji około połowy XIX w. Oto mamy małe miasteczko gdzieś w rosyjskim zaborze, w którym stacjonuje wojskowy garnizon. Żołnierze piją, oficerowie też, ale grając dodatkowo w karty na pieniądze - typowe zabijanie czasu w dobie pokoju. Stacjonują w karczmie z pokojami gościnnymi, co dla właściciela jest żyłą złota. Ale zdarzają się tam i normalni goście, podróżni w interesach. Pewnego wieczora do karczmy zawita polski szlachcic prowadzący książęcy folwark i, nie mogąc spać, poprosi, by mógł się przyłączyć do oficerskiej partyjki kart... I wtedy dochodzi do nieszczęścia.
A wszystko to opowiada gdzieś w połowie lat 80-ych XIX w. narrator, który nie doczekawszy się w gazecie "
Rosyjska Myśl" ( wyd. od 1880 w Moskwie przez
Piotra Struwe miesięcznik filozoficzno-społeczny, który stał się w XX w. gazetą kadetów, a zamknięty przez komunistów w 1918 roku, wychodził następnie za granicą) tekstu Tołstoja, przeczytał opowiadanie Gleba
Uspienskiego, w którym starsza kobieta skarży się, iż "kiedyś mężczyźni byli bardziej interesujący". A dlaczego? Chodzili wprawdzie w mundurach, z wyglądu byli więc dość szablonowi, ale zarazem ci wojskowi byli tacy "uduchowieni, serdeczni, szlachetni i pełni polotu", natomiast obecnie, choć panowie ubierają się wg mody i hołdują różnym ideom, są raczej pospolici, nudni i nieciekawi. W dodatku nie chodzi wcale o ludzi z wyższych sfer, o romantycznych bohaterów z książek Lermontowa, lecz o zwykłych zjadaczy chleba. Bo dawniej nawet przedstawiciele pospolitego stanu mieli w sobie to coś. I by nie pozostać gołosłownym, by dać przykład z życia, narrator opowiada o jednym z takich młodzieńców, jakiego w młodości poznał, gdy sam jako oficer służył w wojsku.
Nie będę opowiadał całej intrygi, ale i dziś (im bardziej na wschód, tym silniej) ludzie romantyczni i pełni pasji są przecież przez kobiety hołubieni. Zwłaszcza, gdy nie trzeba żyć z takim człowiekiem przez lata, tylko gdy ów popisze się jakimś beznadziejnie szumnym gestem dokonanym w imię honoru wybranki. Wtedy staje się bohaterem i ulubieńcem wszystkich kobiet, tyle że już nieżywym. Nie to mnie jednak zainteresowało w całej historii, lecz ukazany na jej marginesie stosunek Rosjan do Polaków. No i kilka detali z ówczesnych czasów, jak to na przykład, że (tylko w Rosji?) podróżowano z własną pościelą (mam nadzieję, że nie chodziło o łóżko, które w języku rosyjskim może być homonimem pościeli), a woźnica dyliżansu pocztowego mógł wyprząc cudze konie, by zmienić swoje. Ale wróćmy do Polaków Leskowa. Otóż w całym tekście Augusta Matwieicza - szlachcica rzetelnego, eleganckiego, uczciwego ze wszech miar i honorowego - pijana czereda rosyjskich oficerów z jednej strony próbuje go sprowokować lub obrazić i nie stroni od złośliwości wobec niego, z drugiej zaś się go trochę obawia - że mistyk, frenolog, no diabeł jakiś. Autor sam trochę popisuje się znajomością Polaków: tu cytuje Krasińskiego, tam nawiązuje do zegara z kurantem, który straszy jak w "Krakowiakach i góralach", gdzie indziej natomiast pobrzmiewa zazdrość, że wśród rosyjskich kobiet Polacy uważani są za odznaczających się wyjątkową galanterią. A jednocześnie istnieje wśród Rosjan - nie tylko wśród aparatu carskiego (w tym popów), ale i wśród prostych ludzi ("Nie wierz Polakowi!", "Polak człek niepewny" i podstępny s. 84) - wielka nieufność i niechęć wobec Polaków. "Przecież zniesławić nas leży w interesie jego ojczyzny". (s. 85) A więc wiedzą, że są ciemięzcami. I mam wrażenie, że także dlatego czują się od Polaka gorsi... Wstydzą się! I to ich najbardziej rani i drażni. A najlepsze z tego wszystkiego jest to, że nic w tym ich stosunku do nas nie zmienił komunizm, a Putin się wręcz w tej carskiej, a zarazem i kagiebowskiej niechęci wręcz pławi. Ona więc jest starszej daty i nie polega wyłącznie na lekceważeniu, ale też chyba na zadawnionych kompleksach. Autor jednak swego bohatera-Polaka pokazuje w jak najlepszym świetle - to kryształowy i honorowy człowiek, wręcz wzór.
A jaka jest przyczyna tego, że współcześni narratorowi mężczyźni nie są interesujący? Bo on się z tym całkowicie zgadza. Leskow kończy powieść własną diagnozą. Otóż wszystko to skutek upadku honoru osobistego... Obawiam się, że te 150 lat później także Polacy go już nie zachowali...
Notatki >>
angielskie zegary
Grahama, maska lub
twarz Hipokratesa,
Hindusi z Błękitnych Gór- ludność posługująca się językami Kuki-Chin-Mizo, czyli tybeto-birmańskimi językami w stanie Mizoram, w Myanmarze i Birmie? (Leskow nawiązuje do ich wierzeń, jako że ten region do dziś uważa się za centrum tzw. religii naturalnych, w których dużą rolę odgrywają sny i fizjonomika); Krasiński:
ja Boga nie chcę, ja nieba nie czuję, ja w niebo nie pójdę...,
poniter,
dzwony kornewilskie.
lit.
Louis Jacollicot, Radda Bay=Helena Bławatska,
Nikołaj Pomiałowski:
Obrazki z bursy.
T: Tak łatwo, przyjemnie się po nim płacze.