𝑁𝑖𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑐ℎ𝑐𝑒𝑠𝑧, 𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧, 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑛𝑎𝑗w𝑎ż𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒.
Małgorzata Starosta to jedna z moich ulubionych autorek, po której książki sięgam w ciemno, bo wiem, że na pewno się nie zawiodę. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to komedia kryminalna, powieść obyczajowa, czy też kryminał w starym dobrym stylu. Każda z książek autorki jest napisana pięknym językiem, przemyślana i ciekawa. Lekturę zawsze kończę z poczuciem ogromnej satysfakcji czytelniczej. W 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑐𝑒 Małgorzata Starosta zabiera swoich czytelników w kolejną fantastyczną podróż literacką, tym razem do Warmii. Jeśli nawet do końca nie wierzę w magię, to czytając 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘ę, łatwo było mi w nią uwierzyć. Ta historia mnie kupiła, a jej bohaterowie skradli moje serce. 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘𝑎 to powieść przepełniona słowiańskością, pachnąca ziołami, ciepła i niezwykła, opowiadająca o ludziach zwyczajnych i niezwyczajnych. W sielankowym krajobrazie Warmii dzieją się rzeczy niepojęte. Magia w pełni księżyca tka nić przeznaczenia, splatając ze sobą losy ludzi, którzy w innej rzeczywistości nie mieliby szans na spotkanie.
Lena jest szczególną osobą dla Zagrodzia, a prowadzony przez nią sklep Pełnia, ma dla mieszkańców miasteczka wyjątkowe znaczenie. Lena ma dar do roślin. Potrafi je uprawiać, korzystać z ich bogactwa, rozumie i rozpoznaje ich życiodajne moce. Od wieków kobiety z jej rodu pomagały mieszkańcom we wszelkich dolegliwościach.
Igor ambitny dziennikarz nabywa na Warmii lokalną gazetę, pakuje swój dobytek i rusza w nieznane. W Zagrodziu na dzień dobry napotyka na ulicy młodą kobietę z szarym kocurem u stóp, wpatrujących się w niebo. Nie mniejsze zdziwienie wywołuje w nim nadjeżdżające auto, którego kierowca nie tylko nie trąbi na kobietę, ale wysiada, wita się z nią, po czym wycofuje pojazd. Zanim Igor przetworzy w głowie obraz, który zobaczył, na drodze nie ma już osobliwej postaci ani kota.
Kolejne spotkanie z nieznajomą jest równie dziwne, ale racjonalnie myślący Igor nie zaprząta sobie tym głowy, chociaż dziewczyna znika mu z pola widzenia, równie szybko, jak się pojawiła.
Narracja jest pierwszoosobowa, autorka zamiennie oddaje głos swoim bohaterom, dzięki czemu można poznać myśli i odczucia Leny i Igora. Z ogromną przyjemnością śledzi się rozwijające pomiędzy parą uczucie. Zderzenie magii i przeczuć Leny z racjonalnym podejściem do życia Igora. Mężczyzna wykazuje duże zainteresowanie historią tego miejsca, wierzeniami i legendami. Lena początkowo interesuje go o tyle, o ile ma to związek z jego artykułem, aż do momentu, gdy dziadek i kuzynka dziewczyny rzucają mu wyzwanie dotyczące jej osoby. Tak czasem bywa, że dwójka ludzi czuje do siebie coś od samego początku, ale udają, że w ich przypadku jest to niemożliwe i trzeba im odrobinę pomóc i popchnąć w odpowiednim kierunku.
𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘𝑎 to wspaniała historia, skrząca humorem, pełna dobrej energii, ludzkiej życzliwości i miłości, z historią w tle. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że jest to powieść obyczajowa jakich wiele, ale w trakcie lektury można się przekonać, że jest ona wyjątkowa. Małgorzacie Staroście udało się stworzyć niezwykły klimat i znakomicie oddać atmosferę małej miejscowości pełnej wierzeń i magii.
Jedni potrafią tworzyć piękną muzykę, inni malować niezwykłe obrazy, jeszcze inni są wirtuozami gotowania, Małgorzata Starosta natomiast jest mistrzynią w tworzeniu niesamowitych historii. Dosłownie wszystko, czego się dotknie, rozkwita pięknymi słowami. Niezależnie od gatunku, jest to wyśmienite, dopieszczone i odpowiednio dopracowane.
W 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑐𝑒 oprócz wątków współczesnych gdzieś daleko w tle pobrzmiewa dawna historia, która zmusza do refleksji i rozważań. Czy wszyscy znamy historię naszych rodzin? Ile tajemnic i sekretów kryje się w przeszłości. Bliscy dawno odeszli i zabrali swoje tajemnice na drugą stronę. Nigdy nie dowiemy się już, dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Ile jest takich niedokończonych opowieści, jak wielu ludzi, nigdy się nie dowie, co stało się z ich krewnymi.
𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘𝑎 to piękna powieść pachnąca ziołami i warmińskimi smakołykami. Wszystko w tej książce mi się podobało, od stworzenia niesamowitej historii począwszy, a na kreacji bohaterów skończywszy. Jedyne czego bym się przyczepiła, to zaklęć Leny wzywających tajemne siły. Zawsze obawiałam się wzywania czegoś nieznanego, bo nigdy nie wiadomo, czy jest przyjazne, czy wręcz odwrotnie. To taki mały minus tej pięknej powieści, ale w ogólnym rozrachunku nie popsuło mi to jej pozytywnego odbioru. Warto zanurzyć się w tej historii i zachwycić ziołolecznictwem, bo kiedyś ludzie umieli korzystać z darów natury, zanim zachłysnęli się wspaniałościami serwowanymi przez koncerny. Potrafili żyć w zgodzie z przyrodą i korzystać z jej dobrodziejstw.
𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟k𝑎 to wyjątkowa, mądra, piękna i wartościowa książka o tym, co w życiu jest ważne. I nie jest to wieczna gonitwa za pieniędzmi i sławą, ale rodzina i miłość, bo to one nadają naszemu życiu sens. W świecie szumu i hałasu i w pędzącym wiecznie tłumie nie ma czasu na refleksję, na zatrzymanie się, na odpoczynek. Nauczmy się słuchać siebie i głosu swego serca. Doceniajmy życie zgodne z naturą i nie pozwalajmy sobie wmawiać, że to są ludowe przesądy i zabobony. My potrzebujemy ciszy, bo hałas źle wpływa na nasze zdrowie.
Małgorzata Starosta oczarowała mnie swoją historią, uspokoiła galopujące myśli, pozwoliła mi się odprężyć i zapomnieć o otaczającej rzeczywistości.
𝑆𝑧𝑢𝑘𝑎𝑗 𝑐𝑖𝑠𝑧𝑦! 𝑍a𝑔łę𝑏𝑖𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑗𝑒𝑗 𝑡𝑎𝑗𝑒𝑚𝑛𝑖𝑐ę. 𝑊 𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑡𝑤ó𝑗 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑗𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚 𝑧𝑛𝑎𝑙𝑒źć 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖. – Phil Bosmans