„Mamy martwego chłopaka ze znakiem czarownic na plecach i siarką w kieszeni. Jako główną podejrzaną mamy akuszerkę, której ktoś ukradł alraunę. I mamy bandę osieroconych dzieciaków, które wiedzą więcej, niż chcą powiedzieć. Przecież to nie ma żadnego sensu!” [s. 93]
Życie kobiety w XVII nie było proste. Wystarczył jeden bezpodstawny powód i już do tej pory normalnie żyjąca kobieta z miejsca stawała się czarownicą. A co robiło się z czarownicami? Czarownice trzeba było całkowicie wytępić... A sposoby na to przesądni ludzie mieli różne; od palenia na stosie, po tak zwaną „próbę wody”. Na czym takowa polegała? Do stóp oskarżonej przywiązywało się spory kamień i wrzucało się ją do wody. Jeśli wypłynęła, to nieomylny znak o konszachtach z diabłem. A jeśli nie ... to trudno. Właśnie do takiego świata przenosi nas Oliver Pötzsch w swojej powieści o wdzięcznym tytule „Córka kata”.
„Biały jak śnieg, czerwony jak krew...” [s. 184]
Niedługo po wojnie trzydziestoletniej bawarskim miasteczkiem Schongau wstrząsa seria tajemniczych i wyjątkowo brutalnych morderstw. Ofiarami są dzieci, czyli prawdopodobnie najmniej winne osoby. Co ciekawe, każde z nich na plecach ma wymalowany znak czarownic. Co on oznacza? O przestępstwo zostaje oskarżona akuszerka – Marta Stechlin. Jedynie miejscowy kat i jest przekonany o jej niewinności. Razem z młodym medykiem i córką Magdaleną na własną rękę decydują się śledztwo, które poprowadzi ich przez najmroczniejsze tajemnice swojego miasteczka. Tymczasem w Schongau rozpoczyna polowanie na czarownice...
„Możliwe, że nawet diabeł bał się schonagauskiego kata.” [s. 208]
Wszelakie tortury, miażdżenie kości, ścinanie głów i jeszcze wiele innych potwornych rzeczy to codzienność Jakuba Kuisla. Wydawać by się mogło, że po tylu latach wykonywania swojego fachu, dodając do tego obserwowanie wcześniej pracy swojego ojca, powinien być już do tego przyzwyczajony. Jednak po głębszym zastanowieniu widać, że postać opisana przez niemieckiego pisarza po każdej egzekucji, a także przed nią, ma wielkie wyrzuty sumienia. Dzięki temu Kuisl od razu zyskuje na realizmie. Schongauski kat trzyma się różnych innych zajęć, także ryzykownego zielarstwa, żeby utrzymać pięcioosobową rodzinę. W „swego rodzaju posłowiu” możemy się także dowiedzieć, że Pötzsch jest potomkiem dynastii Kuislów, tak więc niewykluczone, iż postać Jakuba Kuisla naprawdę przewinęła się przez karty historii.
„Nigdy nie bij osła, na którym siedzisz.” [s. 180]
Akcja powieści już od pierwszej strony zapowiada się na porywającą, która stopniowo będzie się rozwiązywać. Autor znakomicie rozłożył wszystko w czasie, tak, że niemal do końca nie jesteśmy niczego pewni. Nawet w momentach, kiedy nie miałam książki w rękach, zastanawiałam się nad rozwiązaniem zagadki. Przy okazji, przyznam, że końcowego efektu się kompletnie nie spodziewałam. Dodatkowo, w każdym rozdziale przybywa poszlak, jednak nie należy wierzyć im bezgranicznie, nie każda rzeczywiście mówi prawdę. Dzięki temu „Córka kata” staje się jeszcze bardziej ekscytująca, a rozwiązywanie tajemnicy morderstw dostarcza wrażeń.
„Ale... jak chcecie sobie z nimi poradzić? – wyjąkał Simon – Bądź co bądź, jest ich dwóch.
Kat uśmiechnął się szeroko.
-Nas przecież też.” [s. 369]
Także styl autora nie pozostawia wiele do życzenia. Wszelakie opisy, których zwykle nie cierpię, w tym przypadku były stonowane – nawet nie zauważałam, kiedy autor płynnie przechodził pomiędzy nimi a relacją z wydarzeń. Tych swego rodzaju słownych obrazów było niedużo, ale jednak dawały wyobrażenie o miejscach wydarzeń i społeczności małego miasteczka. W zaznajomieniu się z działaniami tych drugich pomaga zastosowana w „Córce kata” narracja trzecioosobowa, pokazująca przebieg wydarzeń z pierwszej ręki. Zdarzyły się nawet rozdziały z perspektywy tajemniczych mężczyzn i nie ukrywam, to one były najciekawsze.
„Prawdopodobnie to błogosławieństwo dla tego dziecka. Pomyśli, że to wszystko było tylko złym snem.” [s. 414]
Klimat towarzyszący czytelnikowi przy lekturze „Córki kata” jest złowieszczy, tajemniczy i niepowtarzalny, jednym słowem wyjątkowy. Dlatego nie waham się przed poleceniem tej książki wszystkim. Każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie, gdyż autor zastosował nietypową mieszankę: zbrodnię, wszechobecną tajemnicę wraz z romansem i interesującym podłożem historycznym połączył w sposób poukładany, dzięki czemu wszystko składa się w kompletną całość. Te i jeszcze inne czynniki składają się na to, że czas poświęcony „Córce kata” na pewno nie będzie stracony.