„To my decydujemy o tym, co dla nas jest iluzją, a co prawdą.”
Sen jest ważnym elementem naszego życia, gdyż między innymi to od niego zależy nasze zdrowie. Ważnym jego elementem są marzenia senne, których najczęściej nie pamiętamy po obudzeniu. Zasypiając nie wiemy, w jakiej rzeczywistości znajdziemy się za chwilę, ale bywa też tak, jak u bohaterki książki „Spotkamy się we śnie”, że jawa miesza się ze snem, w którym też nie brakuje zmartwień, ale wszystko wydaje się łatwiejsze.
Oliwia Lotka jest popularną pisarką romansów. Na jej spotkania autorskie przychodzi zawsze wiele fanów jej twórczości. Niestety jej życie prywatne coraz bardziej chyli się ku upadkowi. Nie ma wsparcia u swego partnera Czarka, ani nie może liczyć na zrozumienie ze strony matki. Oboje uważają, że zawód pisarki nie jest tym, który warto wykonywać, gdyż nie gwarantuje odpowiednich dochodów finansowych. Z Czarkiem tworzą związek od ośmiu lat, ale już dawno proza życia wkradła się między nich i coraz bardziej oddalają się od siebie.
Dla Oliwii zawsze sny były ważnym elementem życia. Stara się je zapamiętywać i analizować. To wyrobiło u niej umiejętność świadomego śnienia, co pozwala jej odpocząć od przyziemnych, codziennych spraw. W jednym z kolejnych snów poznaje tajemniczego mężczyznę, który wybawia ją z opresji. Ma na imię Miron i początkowo jest do niej nastawiony niezbyt sympatycznie. Jednak z czasem, w kolejnych snach poznają się bliżej, a ona orientuje się, że Miron jest dla niej kimś więcej, niż tylko postacią ze snu.
Po raz pierwszy spotkałam się romansem, w którym dużą rolę odgrywa tzw. OOBE, czyli świadome śnienie. Jest to z pewnością coś nowego, świeżego i odbiegającego od standardowej formy romansu. To wyróżnia tę powieść od dotychczasowych książek pani Jolanty Kosowskiej, nie tylko ze względu na temat, ale też dlatego, że napisała ją razem ze swoją córką, Martą Jednachowską. Obie panie świetnie się uzupełniają, wiec trudno jest rozróżnić, którą część pisała mama, a którą córka. Styl bardzo mi odpowiadał. Jest płynny, lekki, treściwy, barwny, delikatny, ale też emocjonalny, bez nadmiernie długich opisów, z wartką akcją naznaczoną przemyśleniami bohaterki.
Bardzo podobało mi się zestawienie dwóch przestrzeni czasowych: realizmu z oniryzmem. Mieszanie się rzeczywistości ze snem nadaje powieści charakteru fantasy i pokazuje, że w życiu dzieją się czasami rzeczy, które wychodzą poza naszą percepcję postrzegania. Doskonałym pomysłem było wyszczególnienie treści snów kursywą, więc można łatwo odróżnić, co dzieje się w realnym świecie, a co w marzeniach sennych.
Osobiście lubię, gdy w historię wplecione są wątki z zakresu ezoteryki, czy mistyki, gdyż dodają one nieco magii do pozornie zwyczajnej historii o perypetiach głównej bohaterki. Poza tym dowiadujemy się, co nieco o świadomym śnieniu. To interesujący sposób na ukazanie pragnień i marzeń Oliwii. Ukazane też zostało sceptyczne podejście ludzi do tego rodzaju doświadczeń, a wiadomo, że świadome śnienie, czyli inaczej OOBE jest możliwe.
Drugi element, który przykuwa uwagę, to proces powstawania powieści i kariera pisarska. Autorki uświadamiają, że napisane powieści to dopiero początek drogi, zwłaszcza dla początkujących pisarzy. Odsłaniają kulisy rynku wydawniczego i problemy, z jakimi mierzą się autorzy książek.
Bardzo też podobał mi się wątek związany ze zwierzętami, gdyż przyjaciółka Oliwii, Magda jest weterynarzem i prowadzi hodowlę seterów irlandzkich. Jest, zatem też poruszana kwestia pomocy naszym czworonogom i troski o ich dobro, co była wzruszające i przejmujące.
Autorki zabierają nas przy okazji do różnych zakątków świata w jednej powieści. Odwiedzamy m.in. Wenecję, afrykańską sawannę, Prowansję i Chorwację, ale też bardzo plastycznie opisane są widoki i stworzenia ze snów.
Trudno mi jest określić jednoznacznie, do jakiego gatunku można zaliczyć powieść tego rodzinnego duetu. Są w niej elementy obyczajowe, romansu, ale też fantasy i mistyczne. Taka mieszanka daje niesamowite, momentami niemal eteryczne doznania, nakreślone tajemniczością, bajkowością, niezwykłością zdarzeń, więc przez fabułę niemal się płynie, mimo że wyłaniają się też w niej trudne tematy.
Poruszane są zagadnienia związane z relacjami w związku, ale też z rodziną i przyjaciółmi, podążaniem za marzeniami i miłością. Rozwój fabuły jest zaskakujący, więc czytałam tę powieść z zainteresowaniem. To zasługa świetnego stylu, oryginalnego pomysłu na fabułę, ciekawych postaci i nieoczywisty rozwój sytuacji. Wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca i wyjaśnione. Bardzo podobało mi się zakończenie, które zaskoczyło mnie pozytywnie i pozostawiło z miłym odczuciem. To wspaniale napisana historia, która zabiera nas w odmęty ludzkiego umysłu, który potrafi oderwać się - dosłownie - od przyziemnych spraw. Autorki pokazują, że wszystko jest możliwe, jeżeli tego naprawdę chcemy i dążymy do realizacji.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res
Istnieją rzeczy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Oliwia, młoda autorka powieści romantycznych, odczuwa coraz większe niezadowolenie ze swojego życia. Problemy rodzinne i brak sukcesów l...
Istnieją rzeczy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Oliwia, młoda autorka powieści romantycznych, odczuwa coraz większe niezadowolenie ze swojego życia. Problemy rodzinne i brak sukcesów l...
"Pamiętaj, żeby zawsze wracać tam, gdzie na ciebie czekają." Ostatnie wieczory uprzyjemniała mi książka "Spotkamy się we śnie" Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej. Przyznam, iż dopóki nie zapo...
„Spotkamy się we śnie” to książka napisana w duecie przez Martę Jednachowską oraz Jolantę Kosowską. Przyznam szczerze, że nie miałam okazji czytać wielu książek pisanych w duecie, a zdecydowanie są o...
@Gosia
Pozostałe recenzje @Mirka
Ach ta Hanka!
@Obrazek „prawie każdy przestępca ma jakieś upodobanie, jakąś swoją piętę achillesową, za którą łatwo go złapać” Wiadomym jest, że tam gdzie diabeł nie może, tam ...
@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługującego się wahadłem, czy różdżką, wiele osób reaguje ...