"Miesiąc po miesiącu wrastałam w osiedle, poznawałam ludzi, przyzwyczajałam się do ciszy i spokoju, do zieleni ogrodów i wysokich baldachimów rosnących tu sosen. Nie robiły już na mnie takiego wrażenia, było oczywiste, że są jedynie tłem, na którym toczy się bynajmniej nie sielankowe życie osiedla."
Zaintrygował mnie jakiś czas temu tytuł zapowiadanej serii "Osiedle Sielanka", bo sama mieszkam na osiedlu wybudowanym na dawniej użytkowanych gruntach rolniczych, więc złapałam za część pierwszą i... poszło. Teraz skończyła część trzecią, ale wiem już, że nie jest to część ostatnia, gdyż z zakończenia tak właśnie wynika.
Sielanka kojarzy się z sielskim, spokojnym i szczęśliwym życiem, lecz czy na tym osiedlu tak się czują mieszkańcy? Właśnie mamy okazję to zweryfikować.
Ze względu na dużą liczbę bohaterów autorka zastosowała dobrą przypominajkę na temat występujących tu osób na początku. To pozwala nam nie zgubić się w tym gąszczu. Chociaż można potraktować tę część jako oddzielną książkę, lecz wtedy straci nieco na swojej atrakcyjności, gdyż pewne powiązania z poprzednich części wiele nam mogą wyjaśnić. Dlatego lepiej czytać po kolei.
Sam tytuł "Bomba" już nam zwiastuje, że będą bombowe przeżycia.
Dość nowe i niezbyt wielkie, ale ciągle się rozbudowujące osiedle na obrzeżach Warszawy a w nim różnorodni mieszkańcy. Są tu ludzie mieszkający w starych domach od wielu lat, ale mieszka tu również coraz więcej osób napływowych z okolicznych miejscowości, chcących wyrwać się do stolicy...
Jak zwykle w takim zmieszanym środowisku mogą wydarzyć się różne, czasem nawet dość dziwne lub zabawne sytuacje.
Autorka w lekko humorystycznym tonie opisuje perypetie wszystkich mieszkańców. Poznajemy również naszą polską rzeczywistość, tak nieco z przymrużeniem oka, chociaż w zasadzie nie powinien to być dla nas powód do śmiechu. Korupcja, nierówności społeczne i płciowe, przekręty finansowe, problemy małżeńskie, wykorzystywanie pozycji społecznej dla swoich korzyści a także fanatycy w sprawach kościoła, to nie jest śmieszne, lecz podane w odpowiedni sposób po prostu bawi.
Nie będę streszczała treści książki, powiem tylko, że wszyscy bohaterowie mają w sobie to "coś", a część z nich mogłabym nawet znaleźć na swoim osiedlu i nie tylko..., mnie najbardziej podobają się sceny z Zuzią oraz z Maria i jej wnuczką z "koleżanką". Zresztą gdybym zaczęła wymieniać, to niemal wszystkich bym tu wypisała, bo niektóre fragmenty są niemal autentyczne, jakby z życia wzięte.
"- Niektórzy wierzą, że życie to lekcja.
- Matematyki chyba - parsknął Rysiek."
Poza tym dużego plusa stawiam za rysunki umieszczone w tej książce, są po prostu rewelacyjne. Moja wnuczka przeglądała tę książkę szukając obrazków, więc musiałam jej czytać teksty pod nimi, zabawa była niezła. Brawo dla pani Joanny Klimaszewskiej!
Jeżeli lubicie lekkie komedyjki obyczajowe, które są nieco przesiąknięte rzeczywistością, to polecam cały cykl. Ja czekam na następną część, bo zakończenie mnie zaintrygowało.