Skazany na zło recenzja

Wiktor Hauke prowadzi wraz z przyjacielem małą firmę. Ma kochającą żonę, która bardzo o niego dba. Ma również problemy z alkoholem i kredyty, które ciężko mu spłacać. Pewnego dnia jego świat staje na głowie. Jeden błąd, nieprzemyślana decyzja prowadzi go wprost w pułapkę psychopaty, który nie cofnie się przed niczym, aby zmusić Wiktora do odegrania największej i najbrutalniejszej roli swojego życia. Czy Wiktor będzie w stanie ochronić siebie i rodzinę?

Ta książka mnie rozczarowała. Fabuła zapowiadała się bardzo ciekawie. Reżyser - psychopata poszukujący idealnego aktora do swojego scenariusza. Mnóstwo brutalności, kłamstw i tajemnic. W książce cały czas coś się dzieje. Tylko niestety nie zrobiło to na mnie takiego wrażenia jak oczekiwałam. Czytając tę pozycję nie czułam żadnych emocji. Bardzo brakowało mi tego dreszczyku. Ta historia wydawała mi się zbyt przerysowana. Postaci nie wyróżniają się niczym szczególnym oprócz tego, że są przesyceni złem. Fajnym pomysłem autora było przeplatanie wydarzeń raz z perspektywy Wiktora, a raz z perspektywy jego oprawcy. Dzięki temu można zobaczyć co nimi kierowało.
Podsumowując, "Skazany na zło", to książka z którą się nie polubiłam. Nie była ona zła, ale mnie średnio przypadła do gustu.