W Bystrzycy Wielkiej ginie nastolatka. Policja dość szybko skłania się ku temu, że to samobójstwo. W końcu wiele na to wskazuje... Jednak rodzina ma wątpliwości i postanawia wynająć prywatnego detektywa, by je wyjaśnić. Z powodu ograniczeń wynikających z pandemii koronowirusa ponowne zajęcie się sprawą jest możliwe dopiero po trzech miesiącach. Czy po takim czasie uda się znaleźć jeszcze jakieś dowody? I jak na działania Remańskiej zareaguje miejscowa policja?
Jest to piąta (i ostatnia?) część cyklu o śledztwach Dionizy Remańskiej. Nie znam wcześniejszych przygód bohaterów, ale nie wpływa to w najmniejszym stopniu na odbiór tej historii. Oczywiście zawsze lepiej czytać cykle we właściwej kolejności, ale jak wspomniałam autorka tak prowadzi narrację, że nie ma takiej konieczności.
W "Śmiertelnej dawce" czytelnik jest w na tyle komfortowej sytuacji, że wie więcej niż główna bohaterka. To właśnie Dioniza podczas przeprowadzonych rozmów musi dowiedzieć się co jest prawdą, a co zręcznie wymyślonym kłamstwem. I tutaj muszę przyznać, że autorka wymyśliła to po mistrzowsku, z jednej strony wiemy więcej niż detektyw, a z drugiej poznajemy takie wersje historii, że do końca nie możemy być pewni co jest iluzją a co rzeczywistością. Oczywiście to, że wiemy więcej nie oznacza, że wiemy wszystko. Aż do zakończenia powieści nie można być pewnym kim tak naprawdę jest morderca i jakie motywy nim kierują. Uzyskujemy tyle mylnych tropów, że sami możemy "pobawić się" w detektywa.
Bardzo interesujący jest wątek obyczajowy, czyli opowieść o mieszkańcach niewielkiego miasteczka, gdzie w teorii wszyscy się znają i sporo o sobie wiedzą, a tak naprawdę każdy ma głęboko skrywane sekrety. Spodobało mi się to, że autorka nie poszła w krzywdzące stereotypy, które najczęściej nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Właśnie w tym wątku możemy przyjrzeć się skutkom stalkingu, znęcania się psychicznego czy zbytniej religijności (by wręcz nie rzec fanatyzmu).
Bardzo ciekawie przedstawione są relacje panujące na komisariacie policji w Bystrzycy Wielkiej, chociaż akurat ten wątek dostarczył mi sporo irytacji.
Powieść jest bardzo dobrym połączeniem kryminału z obyczajówką. Mamy tam nie tylko śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci (przy okazji nie mamy brutalnych opisów zbrodni czy nagminnych wulgaryzmów), ale też możemy prześledzić relacje międzyludzkie, są też elementy romansu. I chociaż zakończenie wprawiło mnie w stan lekkiego oszołomienia (i nadal mam nadzieję, że nie jest ostateczne) to z czystym sercem polecam książkę osobom, które cenią sobie kryminały z przesłaniem.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl