'W starych dobrych czasach magia była potężna i niezastąpiona: pomagała obronić królestwo przed najeźdźcą i przeczyścić zatkany odpływ. Ale dzisiaj środek do udrażniania rur jest tańszy niż zaklęcie, a na latających dywanach rozwozi się pizzę. Splendor magii zanika, czarowanie powszednieje, bo i moce już nie te same…
Zupełnie niespodziewanie czarodziejów nawiedzają prorocze wizje, a wraz z nimi rośnie magiczna energia. Co z tym wszystkim ma wspólnego ostatni smok, którego śmierć przepowiedziano?
Odpowiedź na to pytanie znaleźć może jedynie nowo mianowany Smokobójca: nastoletnia Jennifer, która wkrótce ma się dowiedzieć, że z wielką mocą w parze idzie równie wielka odpowiedzialność. Dziewczyna w towarzystwie ukochanego Kwarkostwora wyrusza na przygodę swojego życia kuloodpornym rolls-royce’em, nie wiedząc, co na nią czeka za granicami Smoczych Ziem.
Jedno jest pewne: nadchodzi Stara Magia!'
(opis z okładki)
Jasper Fforde to autor bestsellerowych serii Thusday Next i Nursery Crimes. Ostatni Smokobójca jest jego pierwszą książką dla młodych czytelników i rozpoczyna zupełnie nowy cykl Kronik Jennifer Strange.
Ostatnimi czasy bardzo brakowało mi magii. Ostatnio czytam tylko thrillery i młodzieżówki, a na fantasty nie mam już czasu. Dlatego z dużym zapałem podeszłam do Smokobójcy i nie ukrywam, oczekiwałam dobrej lektury, z którą spędzę miłe wieczory. Czy tak było?
To co zasługuje na szczególną uwagę to sam pomysł na książkę. Osobiście nigdy nie spotkałam się z takim światem przedstawionym w książce. Znałam magie, która istniała w odległych czasach, ale nigdy w XXI wieku. Pomysł na prawdę oryginalny i przede wszystkim dobrze wykorzystany w praktyce, za co należą się duże brawa dla autora.
Pióro autora jest lekkie i żartobliwe, czyli takie jakie lubię. Bardzo często wybuchałam śmiechem czytając wypowiedzi bohaterów. Rozdziały są krótkie, dzięki czemu dość szybko się czyta. Autor zgrabnie łączy magie z teraźniejszością, a to nie lada wyczyn. My, jako czytelnicy jesteśmy przyzwyczajeni do magów, którzy noszą długie szaty i wymachują różdżką. Tutaj tego nie znajdziecie.
Główną bohaterką jest Jennifer Strange, która od samego początku zyskała sobie moją sympatie. Bardzo chciałabym się z nią utożsamiać. Jest ona bezwątpienia wzorem do naśladowania. Przypominała mi trochę Katniss Everdeen z Igrzysk Śmierci.
Przedstawienie smoków jest dość ciekawe. Przyznaje się, mało czytam książek o smokach, ale od tej pory, dzięki Smokobójcy to się z pewnością zmieni.
Podczas lektury spotykamy się z postaciami fałszywymi jak i z prawdziwymi przyjaciółmi. Występują na prawdę różnorodne postacie i każdy czytelnik znajdzie sobie bohatera, którym chciałby być.
Podsumowując, książka pisana prostym językiem, dla każdego czytelnika, w której jest duży wybór postaci do lubienia i wręcz przeciwnie. Oryginalny pomysł- to jeden z wielu atutów tej książki. Polecam fanom Harrego Pottera, smoków, a także komizmu. Gwarantuje Wam, że podczas lektury będziecie mieli wiele okazji do śmiechu.
Przepis na Smokobójce:
'Do koncepcji świata rodem z Harry’ego Pottera dodać szczyptę humoru à la Pratchett, całość zamieszać ze zwrotami akcji z powieści Agathy Christie. Następnie dusić na smoczym ogniu w sosie z klimatu Wysp Brytyjskich.'