Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki i przeczytałam jej opis na stronie wydawnictwa , które ją wydało pomyślałam ,że muszę ją przeczytać. Moja intuicja się nie pomyliła.Debiutancka powieść Marii Ulatowskiej okazała się bardzo wyborną lekturą .
Główną bohaterką "Sosnowego dziedzictwa " jest 35-letnia Anna Towiańska ,która mieszka w Warszawie ,ukończyła polonistykę i pracuje jako korektorka. I nagle los obdarowuje ją bardzo miłym prezentem - wskutek przemian ustrojowych spadkobierczyni rodu Towiańskich odzyskuje rodową siedzibę - dworek , jezioro i 150 hektarów lasu w okolicy miasteczka Towiany na Kujawach ."Pani dziedziczka " wybiera się obejrzeć swoje włości. Widok dworku nie jest może okazały - budynek wymaga remontu i wkładu finansowego , ale otaczająca go okolica - piękny las i malownicze, zarybione jezioro wprawiają Annę w zachwyt. Postanawia odnowić dworek i w nim zamieszkać.W miarę postępu remontu w głowie właścicielki rodzą się jednak pewne plany co do zagospodarowania Sosnowego Dworku . Już od pierwszego dnia pobytu czeka ją szereg niespodzianek - poznaje sympatycznych mieszkańców Towian - mecenasa Witkowskiego ,parkingowego Dyzia , jej późniejszą gosposię Irenę Malinkę oraz przystojnego weterynarza Grzegorza Skalskiego. Do Anny przybłąkuje się też mała suczka nazwana Szyszką . W powieści przeczytacie o perypetiach remontowych i miłosnych pani korektorki , poznacie przeuroczą atmosferę Towian oraz gości Anny ,którzy ją odwiedzą .Ale czeka Was jeszcze opowieść o rodzinie Towiańskich ,w której losy wplatają się wydarzenia z XX-wiecznej historii Polski. Pradziadkowie Anny żyli w Sosnowym Dworku .Wojna jednak zakłóciła spokój .Zarówno babka , jak i dziadek Anny ze strony matki zginęli w czasie Powstania Warszawskiego brutalnie rozstrzelani przez Niemców .Matka Anny cudem ocalała dzięki ludziom dobrego serca i przyjaciołom rodziny Towiańskich .Jak potoczyły się dalsze losy rodu przeczytajcie sami .
To naprawdę niesamowita historia , którą pochłonęłam z wypiekami na twarzy . Maria Ulatowska napisała przepiękną sagę rodzinną. Jej akcja toczy się bardzo wartko , a zarazem zaskakuje czytelnika i pozwala uwierzyć , że nagle los może nas uraczyć miłą niespodzianką .Każda z postaci jest bardzo sympatyczna i doskonale oddaje jak na ludzi "działa" klimat prowincji - tu "zegar chodzi wolniej , czas płynie inaczej" ,a przyroda łagodzi charaktery ludzi. Taka właśnie jest prowincja - wszyscy wszystkich znają, są bardziej z sobą zżyci , nie ma anonimowości ,owszem jest więcej plotek ,ale i łatwiej znaleźć pomocną dłoń. Przepiękny opis dworku i jego otoczenia ,sosnowego lasu , migoczącego w promieniach słońca jeziora i polany pełnej czerwieniących się poziomek na krzakach przeniósł mnie w środek lata i czas wakacji . Autorka jest niesamowitą narratorką , nie zapomina o szczegółach , które jeszcze bardziej ułatwiają wtopienie się w lekturę . Dużo ciepła i optymizmu bije z tej historii. Już niedługo dalsze losy Anny poznamy w kontynuacji tej książki, powieści pt. "Pensjonat Sosnówka "
Szkoda mi tylko ,że w książce nie zamieszczono drzewka genealogicznego rodziny Towiańskich .
Idealna powieść na poprawienie humoru , lektura obowiązkowa dla miłośników sag rodzinnych i dobrych powieści.Polecam gorąco.