Są takie książki, do których coś nas ciągnie, jednak z jakiegoś powodu boimy się po nie sięgnąć. Miałam tak ostatnio z najnowszą powieścią Krzysztofa Domaradzkiego, Sprzedawcą. Choć okrutnie ciekawiła mnie ta historia, miałam wiele obaw. Co, jeśli nie przypadnie mi ona do gustu? Co, jeżeli nie będę w stanie przez nią przebrnąć? Wszystkie moje wątpliwości okazały się jednak bezpodstawne. Ponieważ ta książka to istny majstersztyk.
Kacper Berger znany jest z tego, że skutecznie załatwia swoje interesy. Jest wygadany, więc jego propozycje zawsze znajdują poparcie u innych. Prowadzi wystawne życie, a w nim nie brak również wszelkiej maści rozrywek: przypadkowego seksu, narkotyków i władzy. Nikt jednak nie wie, że za fasadą człowieka sukcesu kryje się prawdziwy i bezlitosny psychopata, który czerpie chorą przyjemność z dręczenia kobiet. Kiedy na jego trop wpada komisarz Maria Falk, w perfekcyjnym życiu pana Bergera zaczynają pojawiać się rysy...
Jak wspomniałam wyżej, bałam się zacząć tę książkę. Było w niej coś takiego, co napawało mnie wieloma wątpliwościami. Jednak jak widać, się przełamałam i jestem już po lekturze tej pozycji i no cóż. Była to fenomenalna przygoda, która jednocześnie pozostawiła po sobie pustkę, ale też wymęczyła mnie okrutnie.
Główny bohater, czyli Kacper Berger, to mężczyzna, którego zdecydowanie należy się bać. Jest pewny siebie (czasami nawet za bardzo), charyzmatyczny, a manipulować potrafi jak mało kto. Dlatego też nazywany jest sprzedawcą, bo potrafi wcisnąć wszystko. Jak możecie się domyślać, nie polubiłam go za bardzo, a świadomość tego, że jest tak złym i zepsutym człowiekiem jeszcze bardziej potęgowało moją niechęć do niego. Jestem również przekonana, że nie jestem jedyną osobą, która to czuła. No ale samą postać zostawmy z boku, ponieważ tutaj należą się ogromne gratulacje dla autora, który tak dobrze i tak dosadnie zdołał wykreować tę postać.
Kolejnym plusem tej pozycji niezaprzeczalnie jest styl autora, ponieważ Sprzedawca to bardzo dobrze napisana powieść. Wszystkie wydarzenia następowały po sobie chronologicznie i w sposób logiczny, a niestety często zdarza się, że gdzieś coś się autorowi omsknie – tutaj nie było miejsca na błędy. Krzysztofowi Domaradzkiemu udało się również stworzyć taką duszną, ciężką atmosferę, która potrafi przygnieść czytelnika, jednak ten uparcie brnie do końca historii. Dlatego też czułam się po skończeniu tej książki, jakby mnie ktoś przeżuł — napięcie było wręcz namacalne, a ja, choć czułam strach przed zakończeniem, musiałam je poznać. Wspominałam o tym, że książkę tę czyta się bardzo szybko? Nie? No to, robię to teraz.
Autor świetnie przedstawił światek biznesu, w którym roi się od korupcji, walki o władzę, intryg i ogromnych pieniędzy, które właściwie robią się same. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, jednak nie chciałabym znaleźć się w tym świecie w rzeczywistości. Wiem, że nie odnalazłabym się tam tak łatwo, jak główny bohater. Trzeba mieć po prostu grubą skórę i cholernie wysokie mniemanie o sobie, żeby z własnej woli wślizgnąć się do tej części biznesu.
Niestety, mam również jedno zastrzeżenie do tej historii. Choć całość jest bardzo dobra i z przyjemnością będę prezentować i polecać tę książkę innym, to zakończenie nie należy do zbyt udanych. Gdyby autor skrócił je do kilku stron, pozostawiłby czytelnikowi pewnego rodzaju otwarte zakończenie, które skłaniałoby do wielu przemyśleń. No i chociaż dosłowne zakończenie i przedstawienie tego, co wydarzyło się po rozwiązaniu całej sprawy, było dobrym zabiegiem, to miałam wrażenie, że było trochę zbyt przegadane. No ale to może być tylko moje zdanie, a jeśli innym czytelnikom takie przedstawienie końcówki przypadło do gustu – nie pozostaje mi nic innego, jak się cieszyć.
Sprzedawca to świetna powieść, której nie potrafię określić: czy był to kryminał, czy thriller? Nie jest to istotne, ponieważ tę książkę i tak trzeba przeczytać: jest wciągająca, przerażająca chwilami do szpiku kości i budująca napięcie. Jeżeli jeszcze się wahacie, to ja rozwiewam Wasze wątpliwości — konieczne przeczytajcie tę historię.