Eustachy Scrubb i Julia Pole to znajomi z Eksperymentalnej Szkoły w Anglii. W jedno z szarych, jesiennych popołudni zmienia się ich całe życie. Przekraczając furtkę w murze otaczającym szkołę, wchodzą do innego świata. Po przekazaniu przez Aslana znaków, dzieci wyruszają na poszukiwanie Riliana, syna Kaspiana, następcy tronu. Z początku droga jest prosta ale już wkrótce wszystko się komplikuje.
"Srebrne krzesło" to czwarta część znanej z pewnością każdemu serii "Opowieści z Narnii". Autorem tej fantastycznej sagi jest Clive Staples Lewis, który urodził się w 1898 roku w Belfaście a zmarł w 1963 roku w Oxfordzie. Po jego dzieło sięgnąłem z czystej ciekawości, zastanawiając się czy magiczny świat Narnii ukazany w poprzednich tomach, będzie tak wspaniały i tym razem. Ku mojej uciesze nie zawiodłem się.
W każdej z części, dzieci trafiały do Narnii w inny sposób. Byłem bardzo ciekaw tego, jak tym razem Eustachy i Julia dostaną się do magicznej krainy. Gdy dotarli na kraniec świata, spotykając tym samym Aslana, rozpoczyna się tajemnicza podróż.
Muszę przyznać szczerze, że uwielbiam wszystkie sceny z Lwem. Jest w nich jakaś moc, jakiś sekret. Dziwi mnie to, jak wiele są w stanie oddać bohaterowie w imię Aslana. Nie raz zresztą zastanawiałem się, dlaczego tak rzadko pojawia się w swojej krainie i dlaczego nie może sam wybrać się na wyprawę po księcia, skoro ma taką moc i siłę. Często zadaję sobie pytanie, kim jest Aslan? Skąd się wziął, dlaczego ma taką moc i jak to możliwe, że żyje tak długo? W "Srebrnym krześle" nie odnalazłem odpowiedzi na te pytania, aczkolwiek postać Lwa z pewnością odegrała dużą rolę, gdyż tylko dzięki niemu postacie uwolniły się od złego czaru... dzięki wierze i miłości w niego.
Fabuła powieści nie jest bardzo wielowątkowa. Autor skupia się raczej na głównej akcji, czyli na podróży na Północ w celu odnalezienia następcy tronu. Książkę czyta się naprawdę szybko, szczególnie kiedy nadarzają się zaskakujące zwroty akcji, całkowicie zmieniające bieg zdarzeń. Ponadto, zauważyłem, że mimo całkiem długich opisów, w ogóle się nie nudzę, nawet powiem więcej, czytam je z wielką przyjemnością. Pan Lewis doskonale włada piórem, tworząc niesamowity świat a jego opis ubierając w niezwykle dobrane słowa, w ten sposób, że stajemy się częścią tego, co przedstawia. Osobiście, wciąż miałem przed oczami dokładny obraz miejsc i postaci a dzięki niewielkim, czarno białym obrazkom mogłem jeszcze dokładniej ujrzeć wizję autora. Zazwyczaj nie przepadam za ilustracjami ale w tym przypadku są one naprawdę wskazane, szczególnie, że nie są aż tak dokładne (jakby były tylko szkicem) co sprawia, że wciąż dużo możemy wyobrazić sobie sami.
Niestety wciąż brakuje mi głównych bohaterów pierwszych dwóch części serii. Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja to postacie, o których będę pamiętać zawsze i to za nimi najbardziej będę tęsknić. Nie podoba mi się pomysł, aby do Narnii nie można było powracać po którejś wizycie. Rozumiem, że jest to konieczne, bo gdyby tak legendarny władca jak Piotr wszedł do Magicznego Świata tylko rok starszy, gdzie tam minęły już tysiąclecia, to byłoby dość dziwnie, żeby nie powiedzieć nieciekawie. Mimo wszystko, z jednej strony polubiłem nowych bohaterów, ale z drugiej czuję się tak, jakby nie była to już ta sama seria co kiedyś.
Eustachy'ego poznajemy już wcześniej, w trzeciej części czyli w "Podróży Wędrowca do Świtu". Na pokładzie statku króla Kaspiana, zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak, którego z całego serca znienawidziłem. Irytował mnie za każdym razem jak się odzywał - Łucja była od niego krocie dojrzalsza. Mimo wszystko, gdy złe nastawienie odeszło, i zabrałem się za czwartą część, poznałem Scrubba z zupełnie innej strony. Z początku, opiekuńczy, a przynajmniej przyjacielski. Mimo wszystko jednak, złośliwy ale nie przesadnie. Widać ostatnia wizyta w Narnii dobrze mu zrobiła. Zresztą, nawet Julia zauważyła jego przemianę. Na sam koniec książki nadmieniła, że Eustachy jest o wiele dojrzalszy, przynajmniej tak wygląda. I czytelnikowi pozostaje kwestia rozstrzygnięcia tego, czy wyglądał tak dlatego, że w Świecie Aslana nikt i nic nie ma określonego wieku, czy naprawdę przygody (nie zawsze przyjemne) zmieniły jego charakter. Ja wierzę, że to drugie.
Julia zaś to nowa bohaterka, która od samego początku zostaje przedstawiona jako delikatna, uczuciowa dama. Niestety zachowywała się nonszalancko, szczególnie wobec jedynej osoby, która zechciała ją pocieszysz, czyli Eustachego. Mimo wszystko potrafiła się opamiętać i przeprosić. Właściwie, polubiłem ją od samego początku i nie byłem do niej nastawiony negatywnie, choć naprawdę irytował mnie fakt, jak pobłażliwe traktowała znaki powierzone jej przez Aslana, w końcu je zapominając... Na szczęście potrafiła naprawić swoje błędy we właściwych momentach, za co ją cenię.
Chciałbym dodać jeszcze, że bardzo podoba mi się sposób narracji w "Srebrnym Krześle". Sądzę, że pomysł aby narrator był wszechwiedzący jest w tym wypadku świetny bo możemy poznać wszystkie myśli bohaterów, czasem wyjrzeć nieco w przyszłość lub przeszłość co naprawdę pomaga w zrozumieniu historii oraz poznaniu aktualnej sytuacji. Poza tym, autor opisuje świat Narnii tak, jakby był tam i widział to wszystko na własne oczy, tak jakby przedstawiał świat, który istnieje i był dostępny dla wszystkich. Potwierdza to cytat: ""Jeśli kiedyś będziecie mieć szczęście i traficie do Narnii, nie zapomnijcie zwiedzić tych jaskiń""
Podsumowując, chciałbym polecić wam kolejną, czwartą część "Opowieści z Narnii". Fabuła książki jest dość prosta, raczej jednowątkowa, ale w trakcie czytania z pewnością nie zabrakło niespodziewanych zwrotów akcji czy momentów, w których wstrzymywało się oddech. Zwrócić uwagę powinniśmy przede wszystkim na to, w jaki sposób pan Lewis ukazuje Magiczny Świat. Pisze o nim tak, jakby naprawdę istniał a jego opisy są niezwykle ciekawe i rzeczowe. Bohaterów "Srebrnego Krzesła" z pewnością polubicie, choć niektóre ich zachowania mogą okazać się dość irytujące. Książkę oceniam na 8 na 10.