Jak pamiętacie, ostatnim razem, przy okazji recenzji „Księgi Strachu” pisałem, że nie trzyma poziomu, że polscy „mistrzowie” horroru do pięt nie dorastają zachodnim kolegom a wartościowe opowiadania w zbiorku można policzyć na palcach ofiary „Teksańskiej masakry piłą łańcuchową”. Pamiętacie? To zapomnijcie, bo przed wami przełom i objawienie, które wali w łeb niczym kotwica lodołamacza czyli, wydana w „Runie”, „Księga strachu 2″.
Autorzy „Księgi..2″ postarali się dużo bardziej od swoich poprzedników, ich pomysły są ciekawsze, rozwiązania bardziej inteligentne a tło fabularne opowiadań – wprost zachwycające. Tak naprawdę, druga część polskich miniatur grozy to swoista antyteza części pierwszej, gdzie tylko cztery (na dwanaście) propozycje były godne miana dobrych a nawet wyśmienitych. Tym razem, nie mamy już „złotej czwórki” a „złotą dziewiątkę”, a autorzy tacy jak: Komuda, Szostak, Szolc, Dębski, Kochański, Orliński, Brzezińska, Kyrcz i Kańtoch, stanęli na wysokości zadania i wyprodukowali „coś”, co czyta się przyjemnie i z zainteresowaniem.
Jedynym mankamentem zbioru, poza nieudanymi opowiadaniami Studniarka, Parus i Kaszyńskiego, jest ogólna tematyka opowiadań, które w większości NIE są horrorami a raczej, bardzo interesującą i pomysłową, fantastyką. Możemy też podążyć innym tropem i tytuł antologii odnieść nie tyle do grozy i, co raczej do samego fenomenu strachu i jego licznych „odsłon” i „twarzy”, każde z opowiadań, bowiem dotyka problemu naszych najskrytszych lęków i koszmarów.
Tyle na temat „Księgi…2″ jako całości, teraz przeanalizujmy głębiej treść każdego z opowiadań, rezygnując tym razem z jednozdaniowego podsumowania w stylu sola sententia. Kolejność będzie przypadkowa. Uruchamiam maszynę losującą…
* Krzysztof Kochański – Sto dziewięćdziesiąt zapałek - dobrze napisane, profesjonalne opowiadanie z ciekawą narracją i linią fabularną. Dziewczynka z domu dziecka, parafraza bajki Andersena, motyw stracha ze ściany a’la boogeyman oraz wyparcia wspomnień. Co ciekawe, Kochański, dotyka również niezwykle trudnego elementu rzeczywistej, „życiowej”grozy, czyli pedofilii. Bardzo dobre opowiadanie.
* Eugeniusz Dębski – A szczyt, normalnie, rozpieprzony! – Polacy na Kilimandżaro i pradawna, smocza legenda w ciekawym wydaniu, czyli fantastyczne opowiadanie, w którym autor zdradził puentę w tytule (sic!). Trochę humoru, trochę pastiszu a całość ciekawa i sympatyczna. Aha, do tego jeszcze finał w stylu Gaimana lub Zelaznego.
* Wit Szostak – Miasto grobów. Uwertura - nostalgiczna relacja osobistego sekretarza Króla Polski, pełna odniesień do wydarzeń jakie miały miejsce w Kraju nad Wisłą w kwietniu 2005. Historia alternatywna, Gehenna na dnie wyschniętej Wisły i smutny, dołujący finał. Mogło być trochę lepiej, ale sam pomysł zasługuje na brawa. Kolejny nie-horror.
* Jacek Komuda – Nie trać waszmość głowy! – opublikowane wcześniej w „Opowieściach z Dzikich Pól” opowiadanie z Jackiem nad Jackami w roli głównej. Polska szlachecka jak wiadomo opływała w dostatek i dobrobyt, trzeba było tylko mieć fantazję i głowę na karku. Z tą ostatnią rozstał się w opowiadaniu imć Łachodowski a jego odcięta głowa, niczym zwłoki z „Weekendu u Berniego”, przeżywa prawdziwe przygody. Co więcej, jest przeklęta. Całkiem miłe opowiadanie, wprowadzające do antologii „świeży powiew”.
* Anna Kańtoch – Cmentarzysko potworów – tym razem klimat opowiadania przenosi nas do Ameryki czasów prohibicji, gdzie pewien iluzjonista otrzymuje przedziwne zlecenie. Pomysł i wykonanie – świetne! Niestety nie mogłem się nim cieszyć w pełni, ponieważ, w egzemplarzu mojej książki zabrakło stron od 160 do 193. Dobrze, że koniec się zachował. „Runo” – wstydź się i zatrudnij więcej korektorów tekstu!
* Magda Parus – Bestie – kiepskie i nudne a do tego przewidywalne. Wilkołaki kontra łowcy a wszystko w stylu „Zaćmienia” z serii S. Meyer. Można sobie darować.
Kazimierz Kyrcz jr., Łukasz Śmigiel – Bagaż Doświadczeń – kolejny udany duet Pana Kyrcza. Tym razem na warsztat idzie zło karmiące się strachem. Profesjonalna narracja, wbijające w fotel zakończenie. kolejny dowód na to, że opowiadanie może być króciutkie ale wspaniale napisane.
* Anna Brzezińska – Ulica – Nie przepadam za pisarstwem Pani Brzezińskiej i opowiadanie mi się nie podobało, jednakże patrząc obiektywnie sama konstrukcja i fabuła „Ulicy” nie jest taka zła, dlatego zaliczyłem je w poczet „złotej dziewiątki” ale z pewnością na miejscu ostatnim. Powojenna stagnacja, nostalgia i motyw bezpowrotnie utraconego świata to zdecydowane atuty tego opowiadania.
* Michał Studniarek – Całkiem inny świat – obyczajowe opowiadanie o przełamywaniu osobistych, socjopatycznych lęków które pasuje do tego zbioru jak świni kamizela. Nie-fantastyczne, nieciekawe, niegodne słów wielu. Nie…
* Wojciech Orliński – Diabeł Warszawski – Najlepsze, chyba, narracyjnie opowiadanie z całego cyklu. Motyw bajki dla dorosłych z piekielnym paktem i społecznymi przemianami w tle. Wszystko w konwencji pastiszu, no i ten finał. Dobre i godne polecenia.
* Izabela Szolc - Cudzoziemki – zdecydowanie najbardziej przerażające opowiadanie ze zbioru. Brutalny i dosadny thriller o psychopatycznym mordercy-dręczycielu, polkach w Irlandii i cierpieniach porwanej, przetrzymywanej kobiety. Mocne ale dobre i zdecydowanie podnoszące poziom zbioru, opowiadanie.
* Mariusz Kaszyński – Przebudzenie – parafrazując nazwisko autora, kaszana! Sztampowe i przewidywalne, płaskie opowiadanie o przemienionym w wampira narkomanie. Na szczęście zapominamy o nim zaraz po przeczytaniu. Dużo lepiej wykorzystał podobny motyw Pilipiuk, w „Wampirze z m-3″, oczywiście.
Na zakończenie, krótko, bo i tak się rozpisałem. Szkoda, że antologia nie została wydana w jednym zbiorze i z mniejszą czcionką. Mielibyśmy łącznie dwadzieścia cztery opowiadania z których równo połowa byłaby doskonała. Może wtedy całość wypadła by troszkę lepiej a tak mamy dwie części, z których pierwszą można sobie darować. No, może po uprzednim wycięciu opowiadań dobrych z „Adwentem” Guzka na czele.