Akwaforta recenzja

Uczta wyobraźni czyli fantastyka pozytywistyczno-oniryczna

Autor: @Maynard ·3 minuty
2012-08-28
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Od dawna, czytając literaturę fantastyczną, natrafiam na wciąż powtarzające się schematy, identyczne szablony, które, niczym nieudane klony, zniechęcają i nużą po kilkunastu stronach. Na kartach owych "powieści z kalki" przez cały czas przewijają się wieśniacy którzy okazują się potomkami królów, odradza się jakieś pradawne zło, wyrusza bohaterska drużyna lub zwaśnione królestwa A i B walczą jeszcze z królestwami C i D a tron stoi pusty. Sięgając po książkę "Akwaforta" spodziewałem się znaleźć w niej unikalną, pomysłową fantastykę, która zrywa z utartymi schematami. Nie pomyliłem się.

Powieść K. J. Bishop to przepiękny fresk malowany słowem i nastrojową, nienachalną fabułą. W jego centrum znajduje się miasto o pięknej nazwie Ashamoil, gdzie króluje przemoc, honor, zbrodnia a przede wszystkim zdarzają się cuda. Ashamoil to mieszanka renesansowej Wenecji, wiktoriańskiego Londynu i ogarniętego wojnami gangów Nowego Jorku. A to wszystko w sercu tropikalnej dżungli, gdzie walczą ze sobą zwaśnione plemiona i królują dualizm oraz mariaż makabry z pięknem. Pomysł iście nowatorski. Do owego eklektycznego dominium dociera para głównych bohaterów "z przeszłością": domorosła lekarka Raule i szermierz-rewolwerowiec Gwynn. Każde z nich przeżyje w Ashamoil swoiste katharsis i odnajdzie sens swojej egzystencji.

"Akwaforta" to powieść z gatunku onirycznej fantastyki z domieszką realizmu magicznego, która rozrywa ramy gatunku i mknie przed siebie niczym rozpędzony delorean z „Powrotu do przyszłości”. Niezwykle trudno ją zaszufladkować, co stanowi główny atut tej, jedynej w swoim rodzaju, książki. Nie znajdziemy w niej, znanych z kart fantasy i s-f, robotów i potworów, nie rządzi tam magia ani, tym bardziej, zaawansowana technologia. Bohaterowie walczą na szable i korzystają z usług jasnowidzów, ale w tym samym czasie, pływają parowcami, mają lornetki i zapalniczki. Świat "Akwaforty" to kolaż, który malowniczo łączy kilka epok, rzeczywistości i miejsc a tym samym kusi niepowtarzalnym klimatem. No właśnie, nie byłoby "Akwaforty" bez owego nastroju kojarzącego się w mig z pięknym lecz niepokojącym obrazem. Powieść aż kipi od barw, a styl pisarski autorki hipnotyzuje już od pierwszych stron. Jaskrawe pytony, oliwkowa skóra tubylców, fantasmagoryczne bestie, które tworzy jedna z bohaterek, czy gigantyczne posągi herosów na Moście Pomników to tylko niektóre przykłady artystycznych, pulsujących żywą sztuką, wizji K. J. Bishop.

Jeśli chodzi o styl pisarki, to jest on niezwykle leniwy i stonowany. Poprzez powieść płyniemy niczym unoszone na falach książkowego Skamandra Kajki, nie jesteśmy również zmuszeni podążać za jakąś sprecyzowaną intrygą ponieważ w "Akwaforcie" jej po prostu nie ma. Bohaterowie nie mają określonych modi operandi, tylko, zadamawiając się w Ashamoil, żyją sobie własnym życiem, które obserwujemy niemal z dnia na dzień. Nie znaczy to, broń Boże, że powieść wieje nudą. Powoli zawiązująca się akcja wybucha w wielkim finale a kilka scen i obrazów (walka na Moście Pomników, makabryczne odkrycie na "Majestice", kolekcja zdeformowanych płodów Raule) może zapaść w pamięć. Mnogość bohaterów drugoplanowych, liczne poboczne wydarzenia oraz brak głównej linii fabularnej "Akwaforty" przyniosła mi na myśl polskie powieści pozytywistyczne (tak fantastykę pisaliby Prus i Żeromski) a fantasmagoryczno-oniryczny klimat powieści w mig skojarzył mi się z "Miastami pod skałą" Huberatha.

Odniesienia do literatury, filmu i sztuki to kolejna, charakterystyczna cecha książki. W "Akwaforcie" usłyszymy odległe echa "Ojca Chrzestnego", "Gangów Nowego Jorku", "Mrocznej Wieży" czy "Jądra Ciemności". Dostrzeżemy miniatury z obrazów Boscha, rozmyte słowami pejzaże impresjonistów, zachwycimy się nieprawdopodobnymi rozwiązaniami w stylu Caroll’a czy Marqueza. Tym samym, do powieści Bishop możemy wracać wciąż na nowo i na różnorakie sposoby smakować tą, pełną artystyczno-literackich zagadek, ucztę wyobraźni (książka ukazała się, właśnie, w serii o takiej nazwie, obok takich tuz jak Ian McLeod czy William Gibson).

Niestety, „Akwaforta” nie jest powieścią dla każdego. Zerwanie z oklepanym mainstreamem, które przejawia się w unikalnej konstrukcji powieści może zniechęcić zagorzałych, spragnionych wartkiej akcji i przygód, fanów fantasy. Autorka umieściła, również, w swojej powieści liczne dysputy na, nie ukrywajmy, ciężkie tematy z których wyzierają m.in. teologia czy filozofia. Opisany przez Bishop świat opisany jest, ponadto, niezwykle oszczędnie a losy i przeszłość bohaterów poznajemy często w kolejności która w nosie ma chronologię. Jak dla mnie, powieść była kolorowym fajerwerkiem, dla innych będzie tylko smutnym, nudnym i niezrozumiałym niewypałem. Niemniej jednak, wydawcy (wydawnictwo Mag) stanęli na wysokości zadania. Na zakończenie, powiem, że „Akwafortą” zachwycił się nasz rodzimy pisarz „poważnej fantastyki” Jacek Dukaj, którego mini-rekomendacja znajduje się na odwrocie książki.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Akwaforta
Akwaforta
K.J. Bishop
7.5/10
Seria: Uczta Wyobraźni

K.J. Bishop jest australijską pisarką i malarką, mieszkającą w Tajlandii. Jej literacki debiut Akwaforta, zyskał spore uznanie zarówno krytyków i czytelników i nominację do World Fantasy Award. W mieś...

Komentarze
Akwaforta
Akwaforta
K.J. Bishop
7.5/10
Seria: Uczta Wyobraźni
K.J. Bishop jest australijską pisarką i malarką, mieszkającą w Tajlandii. Jej literacki debiut Akwaforta, zyskał spore uznanie zarówno krytyków i czytelników i nominację do World Fantasy Award. W mieś...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Maynard

Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL
Judasz polski w dwunastu odsłonach

Zdrada to, obok miłości, nienawiści i zazdrości, naturalna cecha ludzkiego charakteru, no może nie każdego i nie zawsze naturalna. Choć jest zachowaniem na wskroś negat...

Recenzja książki Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL
Księga kłamców
Nos Pinokia

Po książkę pana Zielke sięgnąłem powodowany czystą ciekawością, która cechuje każdego książkowego wyjadacza a zarazem miłośnika powieści „z kluczem”. Już sam tytuł s...

Recenzja książki Księga kłamców

Nowe recenzje

Most na Drinie
Kronika pewnego mostu
@Remma:

Wzniesiony przez Mehmedpaszę most stanowi pretekst do opowieści z dziejów Bośni w latach 1516 – 1914. Most stanowi cent...

Recenzja książki Most na Drinie
Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@tomzynskak:

Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu cudów. Nie jakiś magicznych i nierealnych, a takich najzwyklejszych, które mogą wy...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało