Pierwsza część tego cyklu sprawiła, że poczułam wszechogarniającą chęć poznania jej kontynuacji. Damian Bibben przekonał mnie bowiem do swoich pomysłów i sposobu ich przelewania na kartkę papieru. To właśnie dzięki jego kreatywności, przeżyłam wiele intrygujących chwil, które pozostaną w mojej głowie na długie lata. "Strażnikami historii" zainteresował się również mój młodszy Brat, któremu również przypadł do gustu ten cykl i w niedalekiej przyszłości, sięgnie po "Circus Maximus". Na czym polega fenomen tej serii? I co właściwie wydarzyło się w drugim tomie przygód nastoletniego bohatera?
Jake i jego przyjaciele znajdują się w wielkim niebezpieczeństwie. Substancja potrzebna im do podróżowania w czasie, kończy się i niezwłocznie należy ją uzupełnić. W międzyczasie Agata Zeldt planuje podbój legionów rzymskich, który rozpocznie jej dobrą passę w zapanowaniu nad całą starożytnościom. Circus Maximus - legendarny stadion, któremu nie udało się przetrwać - odegrał w tych wydarzeniach ogromną rolę. Czy głównym bohaterom uda się zapanować nad zbliżającą się klęską? Czy przepełniająca jego osobę miłość do Topaz sprawi, że będzie w stanie zachować trzeźwość umysłu? Czy uda mu się ocalić ukochaną?
Jeśli pierwsza część tego cyklu naprawdę mi się podobała, to jej kontynuacja sprawiła, że przepadłam z kretesem. To zadziwiające, że tak niepozorna powieść jest w stanie wywołać we mnie emocje, które dotychczas wyzwoliła we mnie jedynie twórczość takich autorów, jak: Jodi Picoult, Richelle Mead, czy też Jack Ketchum. Jest mi niezwykle miło z tego powodu i cieszę się, że do właśnie Damian Dibben przekonał mnie do uroków Starożytnego Rzymu. Do tej pory byłam zwolenniczką zupełnie innych zakątków świata, a sam Rzym wydawał mi się do bólu nudny. "Circus Maximus" pokazał mi jak bardzo się myliłam i jednocześnie otworzył w moim życiu kolejny rozdział. Postaram się poświęcić mu nieco więcej czasu, by dowiedzieć się o nim wielu interesujących informacji. Tym bardziej jestem wdzięczna autorowi tego cyklu, że zachęcił mnie do poszerzania swojej wiedzy na temat historii. Zaniedbałam naukę tego przedmiotu po dostaniu się na studia pedagogiczne, a teraz nadarzyła się idealna okazja by powrócić do jednej ze swoich największych pasji.
Damian Dibben sprawił, że po raz kolejny poczułam się niczym mała dziewczyna, której dane jest rozwiązywać kolejne intrygi. Nie mogę się już doczekać kontynuacji tego cyklu i kolejnego spotkania ze Strażnikami Historii. W całości utworu znajdziemy wiele interesujących momentów, które nie pozwalają czytelnikom nawet na odrobinę nudy. Angielski pisarz zadbał o to by w jego powieści ciągle się coś działo i muszę przyznać, że wyszło mu to na dobre. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się sięgnąć po kolejny tom tego cyklu. Póki co muszę uzbroić się w cierpliwość, choć już teraz wiem, że może być z tym naprawdę ciężko. "Circus Maximus" to godna polecenia pozycja literacka, którą chciałabym polecić Molom Książkowym w różnym wieku. Zdaję sobie sprawę z tego, że podróże w czasie są ostatnio w modzie i wielu autorów korzysta z nich w trakcie pisania swoich dzieł. Myślę jednak, że Damian Dibbem posiada potencjał, który pozwoli mu się wybić ponad wszystkich innych. Życzę mu tego z całego serca i mam nadzieję, że podzielicie moje zdanie na temat jakości tej serii. Mam nadzieję, że znajdziecie choćby chwilę, aby się o tym przekonać.
Wydawnictwo Egmont, luty 2013
ISBN: 978-83-237-5210-3
Liczba stron: 332
Ocena: 8/10