Zaintrygowana opisem z okładki, jak i samą okładką, będąc jakiś czas temu w księgarni, skusiłam się na książkę, która została już nawet zekranizowana (filmu jeszcze nie widziałam) pt. "Kształt wody". Spodziewałam się opowiastki science-fiction, baśni dla dorosłych, a dostałam o wiele, wiele więcej.
Czasy zimnej wojny, kobiety dopiero stawiają pierwsze kroki w męskim świecie, wyścig zbrojeń, nowe technologie, nietolerancja dla inności, zwłaszcza dla czarnoskórych czy homoseksualistów. W tych czasach, a konkretnie w 1962 roku rodzi się zakazane uczucie, łączące osoby z dwóch różnych światów, ba - z dwóch różnych gatunków! Młoda Elisa Esposito jest woźną w tajnym laboratorium kosmicznym Occam w Baltimore. Jest biedna, dzieciństwo spędziła w sierocińcu, wyśmiewana z powodu swojej inności - jest niemową, a jej szyję znaczą dwie dziwne blizny. Pewnego dnia w laboratorium pojawia się nowy obiekt badawczy. Pokryty łuską stwór żyjący w wodzie, przywieziony przez ekspedycję doktora Stricklanda z wód Amazonki. Między nim, a Elisą rodzi się milczące, choć zakazane porozumienie. Zwalczające się wrogie siły amerykańskie i radzieckie zrobią wszystko, by wykorzystać stwora dla własnych celów. Elisa zaś będzie zmuszona zrobić wszystko, by im to uniemożliwić i po raz pierwszy w życiu zaznać szczęścia.
Nawet po tym powyższym, bardzo skrótowym opisie można wywnioskować, iż jest to tylko historyjka jakich wiele widziały już ekrany kin i karty powieści. Jednak to, co ją wyróżnia, to dogłębną analiza postaci, ich charakterów i motywów. Ich galeria jest imponująca. Wydaje się też, że każdej z nich zostało poświęcone tyle samo zaangażowania autorów. I tak spotkamy tutaj uwikłanych w zimnowojenne knowania naukowców: Stricklanda i Hoffstetlera. Każdy z nich ma również swoje osobiste demony i przekonania, dla których pojawienie się stwora w laboratorium staje się katalizatorem. Spotkamy Lainie - żonę i matkę, która odkryje w sobie dążenie do niezależności i chęć zmian w życiu. Kobietę, która z odwagą będzie zmagała się z życiem. Spotkamy Zeldę - Afroamerykankę, najlepszą przyjaciółkę Elisy, dzięki postawie której zrozumiemy lepiej położenie czarnoskórych mieszkańców Ameryki w latach 60. XX w. Wreszcie poznamy wrażliwego staruszka, którego życie nie rozpieszczało, a okazał się wartościowym i pełnym miłosierdzia dla innych człowiekiem, mimo że sam nie otrzymywał go od innych z powodu swojej odmienności.
"Kształt wody" był zajmującą lekturą i nie zgadzam się z opiniami, że trudno się książkę czyta, czy wręcz że jest ona beznadziejna, a film jest lepszy, bo skupia się na wątku miłosnym. Tutaj też nie brakuje tej miłości, jednak nie dominuje ona nad wątkami obyczajowymi czy psychologicznymi, przez to książka nie jest powierzchowna, a dostarcza wielu tematów do przemyśleń. Bardzo mi się podobała, a film też z chęcią zobaczę. Polecam.