"Sukces lub śmierć (…)".
Ta książka to jedno wielkie zaskoczenie. Zaskoczenie pojawiające się na dwóch płaszczyznach, bo nie dosyć, że Daniel Radziejewski powraca w zupełnie nowej, literackiej odsłonie to do tego serwuje nam historię z pogranicza dwóch światów. Przygotujcie się na mocne, mistyczne doznania podlane kryminalno-sensacyjnym sosem.
Daniel Radziejewski ukończył filologię angielską na UAM w Poznaniu, z zawodu jest nauczycielem języka angielskiego. Pasjonuje się podróżami, pisaniem i nauczaniem. Mieszkał w Irlandii, Arabii Saudyjskiej i Brazylii. Do tej pory wydał cztery powieści: "Metodyk", "Grzech Ojca", "Miasteczko Anterrey. Znamię" oraz "Dziecięcy kram". Interesuje go psychologia i ciemna strona natury człowieka.
Żona Feliksa Radziejewskiego znikła bez śladu. Gdy kobieta niespodziewanie odnajduje się w szpitalu, mężczyzna zabiera ją do ich domku w lesie. Tam, Feliks uruchamia stare kontakty, by jak najwięcej dowiedzieć się o człowieku nazywanym Ojcem, który jak twierdzi Czesia, stoi za jej porwaniem. Tymczasem, w otoczeniu Radziejewskich pojawia się nowy sąsiad o imieniu Mel, który niekonwencjonalnymi metodami uzdrawiania pomaga kobiecie dojść do siebie.
Nieoczywista i zagadkowa, a do tego pełna mistyki – taka jest najnowsza powieść Daniela Radziejewskiego, którą docenią odbiorcy złaknieni zaskoczeń, lubiący w fabule co chwilę odkrywać coś nowego, co przybliża do poznania jej wielkiej tajemnicy. Bez wątpienia powieść ta początkowo może wywoływać u czytelników znających poprzednie książki autora sporo konsternacji, ale w toku rozwoju jej akcji, zaczynają pojawiać się także pytania, a zagęszczający się, dość kameralny klimat ukazanych wydarzeń, generuje natłok różnych myśli. Mówiąc krótko, jeśli lubicie historie, których podtytułem mogłoby być słowo "zdziwienie" to "Ostatnie powitanie" jest dla was.
Trudno pisać o esencji najnowszej książki Daniela Radziejewskiego, gdyż każde słowo może zdradzić zamysł autora, a nawet mały spojler odebrać pełne spektrum emocji przy poznawaniu jej finału. Napiszę więc tylko, że to powieść tajemnica, z wydawałoby się dość sztampowymi wątkami, które z każdą kolejną stroną, nabierają zupełnie nowego wydźwięku. Tym samym podziwiam koncepcję autora na samo zawiązanie akcji i wplecenie w nią osobistych przeżyć, a także użyte przez niego nazewnictwo poszczególnych bohaterów tej dziwnej, ale jednocześnie na swój sposób, urzekającej historii.
Autor nie ukrywa, a czytelnik w trakcie lektury bardzo szybko zdaje sobie sprawę z tego, że powieść ta jest niezwykle osobistą w dorobku pisarza. Feliks i Czesława to bowiem jego rodzice, a sam Daniel Radziejewski przewija się w fabule jako dziecko. Dzięki takiej koncepcji fabularnej, czytelnik dowiaduje się o dwójach autora z geografii czy też o platonicznej miłości ówczesnego ośmiolatka do przewodniczki wycieczki. Warto także wspomnieć, że autor w książce puszcza swoiste oczko do swoich wiernych czytelników wplatając w jej fabułę tytuły wcześniej wydanych powieści. Wszystkie te elementy, zarówno autobiograficzne, jak i prozatorskie, wpływają na zupełnie niecodzienny odbiór "Ostatniego powitania".
Symboliczny tytuł najnowszej powieści Daniela Radziejewskiego wywołuje we mnie sporą dozę wzruszenia, bo gdy w niekonwencjonalny sposób łączą się ze sobą życie i śmierć, miłość i przyjaźń, oraz duchowość i cielesność, nie może zabraknąć silnych emocji. "Ostatnie powitanie" skłoni was do zadania sobie wielu pytań natury egzystencjalnej, zatrzyma na dłużej, a przede wszystkim zapewni nietuzinkową opowieść z osobliwym finałem. To doskonała propozycja czytelnicza na nadchodzącą jesień.