Jojo Moyes w rewelacyjnej, zupełnie nowej odsłonie! Powiew świeżości, ogromne emocje!
Przenosimy się do pierwszej połowy XX wieku, do małego, przepięknie umiejscowionego miasteczka Baileyville w stanie Kentucky. Gdzie górskie widoki zapierają dech w piersi. Jest to górnicze miasteczko. Śmiertelne wypadki, czy trwałe kalectwo pracujących pod ziemią mężczyzn są na porządku dziennym. Dzięki autorce pierwszy raz spotkałam się z programem konnych bibliotek WPA, projekt ten realizowano w latach 1935 – 1943. W najlepszym momencie dostarczano książki ponad stu tysiącom czytelników na obszarach wiejskich.
Alicja jest Angielką, wychodzi za mąż za Amerykanina. Po ślubie przeprowadza się do domu teścia. Sielanka trwała bardzo krótko. Niestety wpadła z deszczu pod rynnę. Do tego, jako „nowość” staje się idealną pożywką i ciekawym tematem dla mieszkańców miasteczka. Dziewczyna czuje się osaczona. Wybawieniem dla niej staje się otwarcie konnej, obwoźnej biblioteki. Wbrew woli teścia zgłasza się do pracy, ma rozwozić książki. Alice wraz z czwórką innych kobiet podejmuje się tego niełatwego i niebezpiecznego zajęcia.
„Powoli zaczynała sobie uświadamiać, że zamieniła jedno domowe więzienie na drugie”.
Autorka wzięła na swój warsztat bardzo trudne, poważne tematy i wyszło jej to niesamowicie dobrze. Od samego początku powieść wciąga, przykuwa uwagę, nie sposób się oderwać. Wielowątkowa, a przy tym bardzo spójna. Akcja powieści toczy się swoim rytmem i nieustannie zaskakuje. Pani Jojo funduje nam niesamowitą dawkę emocji. I tak jest przez całą powieść. Idealnie wyważona, bez zbędnego słodzenia, szczera do bólu, mocna, dosadna. Rewelacyjnie wykreowani bohaterowie, to oni są niepodważalnym atutem powieści. Autorka dała nam bardzo duży przekrój i różnorodność ludzkich charakterów. Nie wszystkich polubiłam, nie dało się. Dwie zupełnie różne kobiety Alice i Margery, inne spojrzenie na świat, pochodzenie, środowisko, mentalność – znajdują wspólny język, rodzi się między nimi prawdziwa przyjaźń. W Alice dokonuje się stopniowa przemiana. Z nieśmiałej, zagubionej, posłusznej mężowi dziewczyny, staje się pewną siebie, wiedzącą, czego chce od życia i walczącą o swoje prawa kobietą. Na szczególną uwagę zasługuje postać Margery – niesamowita kobieta. Ma swoje poglądy, żyje według swoich zasad. Posiada niezłomny charakter, jest silną i charyzmatyczną osobą, a przy tym bardzo wrażliwą i dobrą. Jej zachowanie i sposób bycia budzi powszechny sprzeciw, zwłaszcza wśród mężczyzn. To właśnie ona jest filarem obwoźnej biblioteki i wsparciem dla kobiet. Postać Freda - niesamowity facet. Jest też wątek romantyczny subtelnie wpleciony w całość.
Powieść wdarła się głęboko w moją duszę, poruszyła mnie. Czytanie było ogromną przyjemnością. Pisarka porusza trudne i bolesne problemy. Robi to rewelacyjnie, z dużą empatią. Czuć ogrom pracy i serca, jaką w nią włożyła. Pokomplikowane relacje międzyludzkie, brak szczerości, wstyd, obowiązujące normy, zakazy, nakazy, które są wygodne tylko dla mężczyzn. O szukaniu swojego miejsca na ziemi, próbie spełnienia marzeń, trudnych wyborach. Kobiety zepchnięte do roli służących, bez prawa głosu, bite, poniewierane, gwałcone. Rasizm, ubóstwo, bimbrownie. Trudna codzienność, walka o przetrwanie, bieda, przemoc fizyczna i psychiczna, analfabetyzm. Piękno rodzącego się uczucia, miłość, godność, szacunek, rodzina. Solidarność kobiet, wzajemne wspieranie, niezwykłość i bezkompromisowość ich przyjaźni, duma i honor. Ich wzajemne relacje, są pełne serdeczności, wzajemnego wsparcia i poczucia humoru. Miłość do książek, zarażanie innych pasją do czytania. Pięknie to wyszło!
Jest to przede wszystkim opowieść o wyjątkowych kobietach. Pełnych pasji, silnych, odważnych, walczących o swoje prawa. Niebanalna, piękna, wciągająca i poruszająca historia. Daje do myślenia, musza do refleksji. Aż mi żal, że już ją skończyłam. Polecam z całego serca :)